Ulubione w lipcu | Veoli Botanica, Garnier, Isana , DKNY, Jessup & Say Makeup

By Rupieciarnia drobiazgów - 22:56

Skoro za mną pierwszy wpis z ulubieńcami to idąc za ciosem a raczej wraz z rozpoczęciem kolejnego miesiąca przychodzę znowu z tymi produktami, które najbardziej podbijały moje kosmetyczne serducho w lipcu! Powrót do sprawdzonych rzeczy okazał się strzałem w dziesiątkę, tak samo jak zaufanie czemuś nowemu i skuszenie się na taniochę w Rossmannie. Lipiec obfitował w testowanie różnych masek / próbek więc miałam mały problem z wyłonieniem paru tych ulubionych produktów w większym rozmiarze. W końcu jednak na koniec miesiąca miałam już pełen obraz moich lipcowych ulubieńców i bez obaw mogę spokojnie przedstawić Wam szóstkę tych naj, naj, naj!


Trzy produkty znacie już z bloga (recenzje podlinkuję) a kolejne trzy to i dla mnie są totalną nowością, która już dłuższy czas dobrze mi służy.

Pędzle! Zrezygnowałam ostatnio z płynnego podkładu na rzecz pudru z Bell więc mój ukochany pędzel Say Makeup  Finishing Brush (tak, wiem on do wykończenie makijażu służy!) poszedł w ruch! Cudowny! Kocham go za jakość wykonania, za mięciutkie włosie i za to, że nigdy nie zawodzi. Cudownie nabiera puder, bez zbędnego osypywania się i naprawdę, ale to naprawdę muszę przyznać, że ten pędzel jest wart każdej złotówki! Idąc dalej, do różu / bronzera mam kilka pędzli ale ostatnio najchętniej sięgam po ten pędzel od Jessup a dokładnie Sheer Cheek. A to już sprawka tego, że jest poręczny i leciutki i mam fizia na punkcie białego włosia! I chociaż pędzli mam więcej w swoim małym kubełku to te dwa zdecydowanie zasługują na wyróżnienie w tym miesiącu. 

DKNY Nectar Love miało swoje pięć minut już na blogu ale to właśnie w lipcu najczęściej sięgałam po ten zapach. Podtrzymuję każde słowo z recenzji! Idealny na upał, z miodową nutą, która pachnie apetycznie, ciepło i otulająco. Jest radośnie, soczyście a sam aromat pięknie wpisuje się w słoneczny klimat.

Peeling Garnier Apricot Scrub  to stosunkowa nowość na rynku a z miejsca podbiła moje serducho. Apetyczny i owocowy zapach, dobre działanie i niska cena sprawiły, że będzie stałym gościem w mojej kosmetyczce.



Sam peeling kosztuje około 17 zł. Ma przyjemną musową konsystencję z multum drobinek, które skutecznie oczyszczają i złuszczają buzię a cera po nim jest gładka, odświeżona i rozjaśniona. Jak widać ja dobijam powoli do dna i wiem, że na jednym słoiczku się nie skończy. Mało tego - jak na swoje malutkie rozmiary peeling jest wydajny i przyjemny w użyciu. Jednak wrażliwce powinni uważać bo w składzie peelingu mamy kwas salicylowy i może delikatnie szczypać w jakiś rankach na buzi.

O Veoli Botanica będziecie mogły poczytać na koniec sierpnia lub we wrześniu na blogu a ja ogłaszam miesiąc lipiec, miesiącem olejku z róży, a dokładnie miesiącem relaksującego olejku z płatkami róży.  O mamo jak on pachnie! A te płatki róży w środku - istne szaleństwo! Cudowny zapach sprawia, że chce się go używać i uwierzcie mi, nie pachnie chemicznie czy sztucznie. Konsystencja typowa - oleista ale niezbyt tłusta, wchłania się dość szybko ale zostawia taką 'świetlistą' warstewkę na skórze (nie jest klejąca), ładnie nawilża i koi. Ostatnio niewyobrażam sobie by jej nie użyć na ciało! (służy mi zamiast balsamu) .



Kiedy byłam w Rossmannie to akurat w promocji były płyny do kąpieli Isany. Wybrałam wersję Zen Journey, która pachnie lekko kwiatowo.  Za śmieszne pieniądze bo jakieś 4 zł z groszem a okazuje się, że płyn jest mega fajny! Daje mnóstwo piany, ładnie pachnie i o dziwo jest wydajny. Jedyny minus - musicie pomóc sobie ręką ( :D) by płyn zaczął znikać w wodzie i dawał pianę.



I to by było na tyle, wychodzi na to, że w lipcu tylko ładnie pachniałam :D
Co u was nowego ulubionego?

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze