Poznaj sklep Bee.pl czyli nowe miejsce na łatwe zakupy online
Bardzo rzadko decyduje się na zakup kosmetyków czy ubrań przez internet - po pierwsze ja jestem osobą, która odzież musi zobaczyć (zwłaszcza jeśli chodzi o wszelkie 'góry;) a kosmetyk musi mnie wołać na tej swojej półeczce. Nic na to nie poradzę. Teraz jednak czasy są takie jakie są i większość drogerii kiedy wracam z pracy jest pozamykana więc zostaje mi tylko internet i odkrywanie nowych sklepów. I tu już nie tylko tych typowo kosmetycznych ale i ubraniowych czy z dodatkami ( a o moich ulubionych księgarniach czy sklepach z figurkami nie mówiąc :D). Jednak kiedy nadarzyła się okazja poznać (dla mnie) nowy sklep - sklep Bee to skorzystałam, i nie, nie będę tu kryć bo może już widziałyście wpisy z ich ofertą a może i nie u moich koleżanek ale wiecie, i ja dorzucę tutaj swoje 'parę' groszy co do samego sklepu czy ich asortymentu.
Pierwszą rzeczą na którą zwraca się uwagę wchodząc do sklepu to słowo 'ekologiczny'. Tam nie ma tylko i wyłącznie naturalnych kosmetyków ale jest też chemia,(nawet taka jaką dostaniecie w osiedlowym sklepiku) czy też masa przekąsek. Zawsze jednak się obawiam, że naturalne kosmetyki zamawiane w sklepie internetowym (czy kupowane stacjonarnie) nie spełnią moich oczekiwań - a doskonale wiem, że nie każdy naturalny produkt u mnie zdaje egzamin (np Syleco mnie uczuliło). Bo były i takie, które narobiły więc szkód niż pożytku - jak to było z tymi produktami, które wybrałam? Szybka, pierwsza opinia już jest - pierwsza bo o części będą wpisy :)
Tym razem postawiłam na wszystkie dotąd nieznane mi produkty - no dobra, dwa znałam wcześniej ale w innych wersjach lub innej marki więc z przyjemnością powróciłam do nich. Cała reszta - bryluje na mojej półce pierwszy raz i muszę powiedzieć - zapowiadają nam się miłe znajomości.
Całkowitą dla mnie nowością są kosmetyki marki Fluff - widziałam je wcześniej w drogerii, ale jakoś nie nie było nam wtedy po drodze. Wybrałam sobie dwa kosmetyki, które pachną obłędnie! Zarówno balsam w wersji bananowej jak i śmietanka do ciała powinny mieć na opakowaniach 'nie do spożycia', bo ich aromat jest tak słodki, tak jedzeniowy, że aż ślinka cieknie! Balsam ma przepiękny żółty kolor (aż mi się takich ścian w pokoju zachciało ;D) i dość płynną konsystencję. Wygląda jak bananowe smoothie! Śmietanka mnie zaskoczyła ... tym, że po otwarciu i ściągnięciu sreberka ta tubka wyglądała jakby była w połowie pełna o.O. Nie wiem czy wszystkie ich tubki tak mają czy tylko moja ... tak czy siak o tych dwóch kosmetykach na pewno będzie więcej w listopadzie!
Totalną nowością jest dla mnie marka Mokosh - wiem, każdy słyszał (ja także) ale to mój pierwszy ich kosmetyk na który się zdecydowałam (bo prawie każdy miał ich słynny już balsam brązujący czy jak mu tam). Peeling do ust zaskoczył mnie słodkim zapachem, słodkim smakiem i konsystencją musu z drobinkami! Jeszcze ciężko mi się przestawić na codzienne jego używanie (bo mój ostatni peeling miałam w tubce), ale idzie mi coraz lepiej z nim :D
Mydła Yope już znam - miałam inną wersją, która nie bardzo mnie zachwyciła... Tym razem postanowiłam na bardziej 'subtelniejsze' wersje i się nie pomyliłam! Oba zapachy to strzał w dziesiątkę! Wizualnie podoba mi się nagietek - to fioletowe opakowanie jest cudownie słodkie i skrada nawet najmniejsze serduszko ale zapachowo jaśmin ...o bobrze! Słodki, delikatny, lekko kwiatowy i bardzo, ale to bardzo dziewczęcy zapach ♥ Totalnie jestem w nim zakochana i żałuję, że nie poznałam go jako pierwszego!
Odnotowałam ostatnie nowości marka Soraya ale tych masek już nie! Trochę głupio, bo kiedyś maski stosowałam na potęgę a teraz trochę mam z nimi na bakier - seria Soraya Naturalnie po części miała naprawić mojej 'zapomnienie'. To co mnie w nich zdziwiło to ich delikatne zapachy i ilość esencji, która spokojnie wystarczyłaby na dwa użycia!
No, ale wybór gąbeczki Konjac był moim must have! Miałam kiedyś jedną z perfumerii i była świetna! Mimo, że aktualnie używam szczoteczki elektrycznej do oczyszczania twarzy to z radością wróciłam do tej ♥ Jak ona świetnie oczyszcza i odświeża skórę - uwielbiam w niej to, że po jej użyciu cera wygląda na mega zadbaną, zdrową i bez żadnej skazy! Niby kawałek takiego 'tworzywa' a działa cuda! U mnie wystarczył już tydzień ponownego jej stosowania aby zobaczyć, że wszelkie moje zmiany zaczęły się goić a skóra w końcu odzyskała równowagę ♥
A żeby nie było tak, że ja żyję samymi kosmetykami to na koniec wzięłam sobie wiewiórką - a co, sezon na orzechy jest więc korzystam (a Basia Basia jest mocno orzechowa!).
Co mnie zaskoczyło w Bee? A no np - gdy robiłam zamówienie okazało się, że nie ma jednego mydła Yope - cóż pogodziłam się z tym, ale ... wcześniej dostałam info, że a) mydła nie ma na stanie, b) zostanie wysłane w innym terminie, c) mydło przyszło dwa dni po całej paczce - co było dla mnie miłym zaskoczeniem! Generalnie - teraz znowu większość z nas będzie korzystać z zakupów online - czy to naturalnych kosmetyków czy chemii a kończąc na jedzeniu. Ja się cieszę, że poznałam nowy sklep, który oferuje różne artykuły więc można szperać do woli :-)
P/s ale gąbeczka za 10 zł bije wszystko na głowę ♥ :D
Znacie coś z tego setu? :) Może macie jakiś inny sklep warty poznania?
A może znacie sklep Bee? :)