4 maski: Lirene Detoks i Rozświetlenie / Ekspresowy Lifting, Origins Flower Fusion Raspberry & Sephora Collection płatki z węglem na nos
By Rupieciarnia drobiazgów - 22:23
Taaaaaaak, zdecydowanie dzisiejsza pogoda nadaje się tylko i wyłączenie po to by leżeć pod kocykiem z kubkiem kakao i leniwie się przekręcać z jednego boku na drugi. Chociaż nie, czekajcie! Przecież taka pogoda jest idealna by sprawić sobie małe domowe SPA: aromatyczne świeczki, maseczki, peelingi, balsamiki, futrzane opaski i masa przyjemności dla dużych kobietek! Czy nie byłoby to cudowna perspektywa na spędzenie wieczoru? Skoro ten pomysł jest dobry to ja przychodzę z krótkimi informacjami jakie maski sprawdzą się w tym czasie ;). A dziś (ponownie) kolejna czwórka 'umilaczy', która w ciągu ostatnich 3 tygodni mi towarzyszyła i sprawiała (albo i nie) że czułam się jeszcze piękniejsza! :)
Może zacznę od plusów: podoba mi się w niej ten podział opakowania i łatwość jej przygotowania - u góry proszek, na dole miarka na wodę. Bez kombinowania proporcji, bez nieudanych prób, idealnie wszystko skomponowane i tutaj naprawdę jestem zaskoczona taką formą. Idąc dalej tym tropem podane proporcje połączyły się bez zarzutu, a powstała masa nie tak od razu stwardniała. Spokojnie, dokładnymi ruchami mogłam ją rozprowadzić na buzi nie martwiąc się o to, że za chwilę w miseczce będę mieć beton! W kolorze taka lekko szarawa o dość specyficznym 'cytrusowym' aromacie.
Działanie? Powiem Wam, że to jest produkt idealny dla cery tłustej, mieszanej, trądzikowej czy takiej mocno zanieczyszczonej! Sama maska dobrze oczyszcza, ba nawet byłam pod wrażeniem jak sobie poradziła z zaskórnikami na nosie i domknęła pory! Wow! Cera po niej jest wręcz 'biała' i widać ten efekt! Zaraz potem w oczy rzuca się to iż cera pozostaje zmatowiona i to na kilka długich godzin! Niestety moja cera z mieszanej zrobiła się normalna i takie zmatowienie na kilka godzin jej szkodzi ;(. Bo po jakimś czasie moja skóra wołała 'pić!pić!'. Zdecydowanie w moim przypadku buzia stała się suchutka (chociaż osoby z tłustą cerą powinny być z tego faktu zadowolone). Jak po jednym użyciu - naprawdę wow! Aaaa i daje uczucie chłodu - fajna opcja na cieplejsze dni!
Ale wow u mnie przesłania zapach: tak, cytrusowy, ale proszek po zmieszaniu z wodą stają się wręcz cuchnący i zamiast cytrusów mamy zapach kostki do kibla FUJ!. Nie jestem fanką tego aromatu ale ok, niech będzie minus taki, że po jej zmyciu nadal owa woń jest wyczuwalna.
Muszę przyznać, że maska typu peel - off jest fajna! Ta chodzi znacznie lepiej niż te z Nacomi (jest opis na blogu), faktycznie się nie kruszy i schodzi płatami, zdecydowanie nie jednym płatem ale kilkoma. Minus kolejny - jeśli gdzieś maski jest mniej to masa robi się twarda i nie idzie jej ściągnąć (najlepiej zmyć to wodą) a jak się dostanie we włosy to niech Bóg ma Was w swojej opiece :).
P/s tej maski jest tak dużo, że starczy na dwie osoby :)
Sklep Lirene, 10 g/ 11.99 zł
Lirene Ekspresowy Lifting
To maska, która poszła ostatnia w użycie i tak to maska, która okazała się najgorsza z całej czwórki. Niestety wszystko co ma słowo 'lifting' w nazwie zawsze, ale to zawsze mi się nie sprawdza!
Saszetka identyczna jak w poprzedniej wersji z tym, że w jej przypadku ta ilość wody w miarce opakowania nie była wystarczająca. Wsypałam proszek, wlałam odliczoną ilość wody i co? Maska nie chciała się połączyć - dolałam wody i jakoś to poszło choć muszę przyznać, że masa nie była gładka ani plastyczna tylko grudkowata i z ledwością ją nałożyłam na buzię.
Efekt? Praktycznie żaden - nie widziałam na buzi by cokolwiek ona zrobiła. Żadnego napięcia czy coś - jedynie co widoczne to takie minimalne rozjaśnienie, takie tyci tyci i to tyle w kwestii działania.
Więcej mam do powiedzenia jeśli chodzi o samą masę: zastyga bardzo szybko - praktycznie zaraz po jej zrobieniu trzeba ją nakładać inaczej możecie wszystko wywalić do kosza! Miałam problem z jej ściągnięciem - normalnie kurwicy dostałam! Zamiast płatu maska się kruszyła jak cholera i naprawdę sporo się namęczyłam by ją z buzi zmyć!
Jedyny jej plus - ładnie pachnie, szkoda, że ta woń szybko się ulatnia ;(
Sklep Lirene 10 g / 11.99 zł
Origins Flower Fusion Raspberry
O ile 'sztampowe' maski znam to te w płacie są dla mnie całkowitą nowością. Nie powiem bo maska z Origins zaskoczyła mnie pozytywnie, potem rozczarowała ale do rzeczy ...
Maseczki w płachcie Origins Flower Fusion™ Hydrating Sheet Mask są produkowane ze 100% naturalnego bambusa, co sprawia, że są wyjątkowo delikatne.
Poza tym, każda maseczka jest wzmocniona kwiatowym woskiem, naturalnym produktem ubocznym destylacji olejka eterycznego, która zapewnia dodatkową ochronę skóry i nawilżenie.
A do tego maseczki całkowicie podlegają recyklingowi i są przyjazne środowisku. Dlatego możesz czuć się dobrze. I wyglądać dobrze.
Każda maseczka składa się z czystych ekstraktów kwiatowych i naturalnych olejków eterycznych.
Zacznę od tego co mnie w niej zaskoczyło - płat! Dość gruby, skrojony idealnie (wszystkie otwory pięknie dopasowane na buzi) nic nie odstawało, nic nie było za dużo, zbytnio nawet nie trzeba jej 'rozklejać' bo sama po wyciągnięciu ładnie się otwiera. Po prostu bajka! I pod tym względem ta maska mnie zauroczyła, tak jakby była stworzona na moją buzię. Druga rzecz, płat jest mocno nasączony i nadal po ściągnięciu maski ( u mnie po 20 minutach) dużo esencji w nim zostaje (ani grama esencji nie ma w opakowaniu). Rzecz jasna resztę esencji wmasowałam :D
Działanie? Z początku byłam zachwycona: wydawało mi się, że skóra została fajnie napięta, dobrze nawilżona i było widać jej rozświetlenie. Ten efekt utrzymywał się przez ładnych parę chwil i już chciałam zamawiać kolejne wersje kiedy nagle bum! Po jakiejś godzinie , półtora moja skóra zrobiła się strasznie sucha i jak w przypadku maski z Lirene wołała 'pić'. To fajna maska, ale efekt tymczasowy, na dłuższą metę niestety nie dla mnie. Wizualnie świetna ale działanie trochę mnie i zaskoczyło i rozczarowało jednocześnie.
Co do zapachu: sztuczny, mało owocowy, nic wspólnego z maliną nie ma i po jakimś czasie mnie okropnie drażnił.
Sephora, 25 zł
Sephora Collection płatki z węglem na nos
Niestety ale ostatni nie będą pierwszymi. Moja doświadczenie z płatkami na nos nie jest jakieś spektakularne ale za każdym razem liczę, że jednak one coś zrobią ...
Płatek na zaskórniki w okolicy nosa z ekstraktem z absorbującego i oczyszczającego węgla w 15 minut przywraca czystą skórę.
Jak działa ?
- Skutecznie usuwa zaskórniki i oczyszczają pory.
- Doskonale usuwa zanieczyszczenia i nadmiar sebum.
- Dla gładkiej, czystej i bardziej promiennej skóry.
Plusy :
- Płatek wzbogacony ekstraktem z węgla dla optymalnej skuteczności w 15 minut.
- Ultra praktyczna jednorazowa formuła, można zawsze mieć przy sobie.
- Potwierdzona skuteczność w przystępnej cenie.
I tu będzie krótko: płat jak płat. Przylega na cały nos i się nigdzie nie odkleja. Typowo wykrojony, aplikacja bardzo łatwa. Pachnie jak micel z tej serii: lekko ziołowo, owocowe dla mnie przyjemnie, choć na nosie ja wyczuwam woń alkoholu ;/.
Działanie? Po tej jednej aplikacji plaster zebrał tylko to co na była na boku noska, nic więcej nic poza tym. Jedynie co to sprawił, że pozostałe 'czarne kropki' wyszły na wierzch i można było usunąć je bez problemów. I to wszystko :)
Sephora, 10 zł.
Uff, ponad godzina pisania! To kto idzie do wanny i bierze ze sobą maseczkę?:)
Jaka maseczka u Was ostatnio gości?:)
Lirene - tak sobie myślę, że z maskami tejże marki nie miałam wcześniej nic wspólnego i kompletnie nie miałam pojęcia czego się spodziewać po tych saszetkach. Jeśli chodzi o markę Origins to mniej więcej mam jakieś pojęcie czego się spodziewać , no i coś własnego z Sephora, znam micel z tej serii i bardzo, ale to bardzo miło go wspominam! Stawiałam takie 50 / 50 , że będziemy mieć w miarę dobre relacje - teraz jednak to rozłożyło się zupełnie inaczej (w ogólnym rozrachunku to niestety odbyło się bez rzucania stanikiem).
Lirene Detoks i Rozświetlenie
To była pierwsza maska, która okazała się całkiem, całkiem (tak mi się wydaje) gdybym miała naprawdę cerę pod nią i zaskoczyła mnie pod kilkoma względami!
Może zacznę od plusów: podoba mi się w niej ten podział opakowania i łatwość jej przygotowania - u góry proszek, na dole miarka na wodę. Bez kombinowania proporcji, bez nieudanych prób, idealnie wszystko skomponowane i tutaj naprawdę jestem zaskoczona taką formą. Idąc dalej tym tropem podane proporcje połączyły się bez zarzutu, a powstała masa nie tak od razu stwardniała. Spokojnie, dokładnymi ruchami mogłam ją rozprowadzić na buzi nie martwiąc się o to, że za chwilę w miseczce będę mieć beton! W kolorze taka lekko szarawa o dość specyficznym 'cytrusowym' aromacie.
Działanie? Powiem Wam, że to jest produkt idealny dla cery tłustej, mieszanej, trądzikowej czy takiej mocno zanieczyszczonej! Sama maska dobrze oczyszcza, ba nawet byłam pod wrażeniem jak sobie poradziła z zaskórnikami na nosie i domknęła pory! Wow! Cera po niej jest wręcz 'biała' i widać ten efekt! Zaraz potem w oczy rzuca się to iż cera pozostaje zmatowiona i to na kilka długich godzin! Niestety moja cera z mieszanej zrobiła się normalna i takie zmatowienie na kilka godzin jej szkodzi ;(. Bo po jakimś czasie moja skóra wołała 'pić!pić!'. Zdecydowanie w moim przypadku buzia stała się suchutka (chociaż osoby z tłustą cerą powinny być z tego faktu zadowolone). Jak po jednym użyciu - naprawdę wow! Aaaa i daje uczucie chłodu - fajna opcja na cieplejsze dni!
Ale wow u mnie przesłania zapach: tak, cytrusowy, ale proszek po zmieszaniu z wodą stają się wręcz cuchnący i zamiast cytrusów mamy zapach kostki do kibla FUJ!. Nie jestem fanką tego aromatu ale ok, niech będzie minus taki, że po jej zmyciu nadal owa woń jest wyczuwalna.
Muszę przyznać, że maska typu peel - off jest fajna! Ta chodzi znacznie lepiej niż te z Nacomi (jest opis na blogu), faktycznie się nie kruszy i schodzi płatami, zdecydowanie nie jednym płatem ale kilkoma. Minus kolejny - jeśli gdzieś maski jest mniej to masa robi się twarda i nie idzie jej ściągnąć (najlepiej zmyć to wodą) a jak się dostanie we włosy to niech Bóg ma Was w swojej opiece :).
P/s tej maski jest tak dużo, że starczy na dwie osoby :)
Sklep Lirene, 10 g/ 11.99 zł
Lirene Ekspresowy Lifting
To maska, która poszła ostatnia w użycie i tak to maska, która okazała się najgorsza z całej czwórki. Niestety wszystko co ma słowo 'lifting' w nazwie zawsze, ale to zawsze mi się nie sprawdza!
Saszetka identyczna jak w poprzedniej wersji z tym, że w jej przypadku ta ilość wody w miarce opakowania nie była wystarczająca. Wsypałam proszek, wlałam odliczoną ilość wody i co? Maska nie chciała się połączyć - dolałam wody i jakoś to poszło choć muszę przyznać, że masa nie była gładka ani plastyczna tylko grudkowata i z ledwością ją nałożyłam na buzię.
Efekt? Praktycznie żaden - nie widziałam na buzi by cokolwiek ona zrobiła. Żadnego napięcia czy coś - jedynie co widoczne to takie minimalne rozjaśnienie, takie tyci tyci i to tyle w kwestii działania.
Więcej mam do powiedzenia jeśli chodzi o samą masę: zastyga bardzo szybko - praktycznie zaraz po jej zrobieniu trzeba ją nakładać inaczej możecie wszystko wywalić do kosza! Miałam problem z jej ściągnięciem - normalnie kurwicy dostałam! Zamiast płatu maska się kruszyła jak cholera i naprawdę sporo się namęczyłam by ją z buzi zmyć!
Jedyny jej plus - ładnie pachnie, szkoda, że ta woń szybko się ulatnia ;(
Sklep Lirene 10 g / 11.99 zł
Origins Flower Fusion Raspberry
O ile 'sztampowe' maski znam to te w płacie są dla mnie całkowitą nowością. Nie powiem bo maska z Origins zaskoczyła mnie pozytywnie, potem rozczarowała ale do rzeczy ...
Maseczki w płachcie Origins Flower Fusion™ Hydrating Sheet Mask są produkowane ze 100% naturalnego bambusa, co sprawia, że są wyjątkowo delikatne.
Poza tym, każda maseczka jest wzmocniona kwiatowym woskiem, naturalnym produktem ubocznym destylacji olejka eterycznego, która zapewnia dodatkową ochronę skóry i nawilżenie.
A do tego maseczki całkowicie podlegają recyklingowi i są przyjazne środowisku. Dlatego możesz czuć się dobrze. I wyglądać dobrze.
Każda maseczka składa się z czystych ekstraktów kwiatowych i naturalnych olejków eterycznych.
Zacznę od tego co mnie w niej zaskoczyło - płat! Dość gruby, skrojony idealnie (wszystkie otwory pięknie dopasowane na buzi) nic nie odstawało, nic nie było za dużo, zbytnio nawet nie trzeba jej 'rozklejać' bo sama po wyciągnięciu ładnie się otwiera. Po prostu bajka! I pod tym względem ta maska mnie zauroczyła, tak jakby była stworzona na moją buzię. Druga rzecz, płat jest mocno nasączony i nadal po ściągnięciu maski ( u mnie po 20 minutach) dużo esencji w nim zostaje (ani grama esencji nie ma w opakowaniu). Rzecz jasna resztę esencji wmasowałam :D
Działanie? Z początku byłam zachwycona: wydawało mi się, że skóra została fajnie napięta, dobrze nawilżona i było widać jej rozświetlenie. Ten efekt utrzymywał się przez ładnych parę chwil i już chciałam zamawiać kolejne wersje kiedy nagle bum! Po jakiejś godzinie , półtora moja skóra zrobiła się strasznie sucha i jak w przypadku maski z Lirene wołała 'pić'. To fajna maska, ale efekt tymczasowy, na dłuższą metę niestety nie dla mnie. Wizualnie świetna ale działanie trochę mnie i zaskoczyło i rozczarowało jednocześnie.
Co do zapachu: sztuczny, mało owocowy, nic wspólnego z maliną nie ma i po jakimś czasie mnie okropnie drażnił.
Sephora, 25 zł
Sephora Collection płatki z węglem na nos
Niestety ale ostatni nie będą pierwszymi. Moja doświadczenie z płatkami na nos nie jest jakieś spektakularne ale za każdym razem liczę, że jednak one coś zrobią ...
Płatek na zaskórniki w okolicy nosa z ekstraktem z absorbującego i oczyszczającego węgla w 15 minut przywraca czystą skórę.
Jak działa ?
- Skutecznie usuwa zaskórniki i oczyszczają pory.
- Doskonale usuwa zanieczyszczenia i nadmiar sebum.
- Dla gładkiej, czystej i bardziej promiennej skóry.
Plusy :
- Płatek wzbogacony ekstraktem z węgla dla optymalnej skuteczności w 15 minut.
- Ultra praktyczna jednorazowa formuła, można zawsze mieć przy sobie.
- Potwierdzona skuteczność w przystępnej cenie.
I tu będzie krótko: płat jak płat. Przylega na cały nos i się nigdzie nie odkleja. Typowo wykrojony, aplikacja bardzo łatwa. Pachnie jak micel z tej serii: lekko ziołowo, owocowe dla mnie przyjemnie, choć na nosie ja wyczuwam woń alkoholu ;/.
Działanie? Po tej jednej aplikacji plaster zebrał tylko to co na była na boku noska, nic więcej nic poza tym. Jedynie co to sprawił, że pozostałe 'czarne kropki' wyszły na wierzch i można było usunąć je bez problemów. I to wszystko :)
Sephora, 10 zł.
Uff, ponad godzina pisania! To kto idzie do wanny i bierze ze sobą maseczkę?:)
Jaka maseczka u Was ostatnio gości?:)