Był wrzesień - i pyk, nie ma września. Jedni narzekają, że jesień przylazła, inni skaczą z radości bo nadal gdzieś pojawia się ciepełko zamiast jesiennej szarugi... Takie uroki i tego zwyczajnie nie przeskoczysz :D. Wracając do tematu - wrzesień się pojawił, z dumą pokazał mi środkowego palca w dniu moich (szajse!) 27 urodzin (tak, już kopię sobie dołek i przyzwyczajam się do piachu!) - a to za sprawą rozpoczęcia leczenia kanałowego (taki fetysz na moje urodziny, pół dnia ryjek spuchnięty ;D), na odchodne pomachał mi w moje imieniny i poszedł w cholerę! Nim się obejrzałam a już przekładałam kartkę w kalendarzu na październik (albo piździernik :D). Straciłam a raczej poświęciłam tydzień na reset od bloga i pisania - i tak jak zapowiedziałam wracam i to z nowościami, troszkę ich mało ale cóż, rączki zacieram aby się dobrać i używać a nie zrobię tego póki ich Wam nie pokażę! :D
Uwierzycie mi jak powiem, że na tym zdjęciu zmieściłam wszystko co do mnie we wrześniu przylazło? Szok, co nie? :D No dobra, prawie wszystko ...a w sumie, większą część tego co trafiło na moją skromną, niezbyt naturalną półeczkę :D
Standardowo - pierwsze produkty, które przygarnęłam we wrześniu to kilka sztuk Balea! :D Moja Julia postanowiłam wrócić już na stałe do Polski ale , ale pamiętała o mnie i dostałam od niej to co już znam - życzenie miałam jedno: pianki i żel malina & liczi :D. Zdradzę Wam, że pianki miałam dwie ale jedna jest już skrzętnie ukryta ;D. Z tego zestawu praktycznie wszystko już miałam - oprócz żelu awokado i truskawka, który pachnie bardziej truskawką (źle nie jest, sprawdzę jeszcze w kąpieli jak to z nim będzie). Pianki w trzech wersjach pojawiły się kiedyś na blogu a jak wiecie, ten żel z liczi ostatnio stał się moim ulubionym żelem (to chyba moja czwarta butelka!) za to kokos, cóż on nie powala na kolana i chyba wrzucę go do jakiegoś rozdania (albo zostawię, nie wiem, nie wiem - ciężka decyzja :D).
O ile w sierpniu można powiedzieć, że zakupowo szalałam to w tym miesiącu - nie zbyt. Nic do mnie nie krzyczało, nic z półki nie wołało i prawdę mówiąc jakoś specjalnie nie byłam w nastroju do kosmetycznych zakupów (spokojnie, odbije sobie to teraz :D). Kupiłam tylko dwie rzeczy w Biedronce - szampon Frutics, który pachnie obłędnie a działa jeszcze lepiej , Basia (Basia blog) polecała ostatnio odzywkę więc kupię i ją, bo to myjadało sprawiło, że mam ochotę na więcej! Do tego w ostatnim tygodniu kupiłam sobie maseczkę węglową - ot tak, bo coś oczyszczającego potrzebuję a poza tym lubię zapach tej ich ;D
Jak co miesiąc Avon zaskoczył mnie przesyłkami - tym razem dotarły aż dwie! Każda z nich to mistrzostwo podania i za każdym razem czuję się jak dziecko przy słoiku z ciasteczkami :D. W pierwszej z paczek, oprócz okularów znalazłam tusz Big & Extreme. Z wpisów na temat marki wiecie, że mam z tymi tuszami poprawne relacje, bez jakiś ogromnych palpitacji serca jednak z tym jest inaczej. Zwyczajnie go nie polecam! Nałożyłam go rano i cały dzień miałam zaczerwienione oczy a tak łzawiłam , ze ło matulo! Moja przyjaciółka spytała mi się czy mam zapalenie spojówek bo tak to wyglądało!Dopiero wieczorem po jego zmyciu odczułam niesamowitą ulgę po czym tusz wylądował w koszu.
Drugą niespodzianką był ich najnowszy zapach Far Away Rebel (tym razem dostałam fajną koszulkę :D) - raz mi się podoba, raz nie i tak w kółko. Póki co daje mu kolejną szansę - może jednak na tą jesień zaiskrzy między nami?:)
W wielkim stylu powróciło Naturalnie z Pudełka. Chociaż sama ich pudełek nie miałam to wzięłam udział w ich akcji na recenzję - wszak mam na blogu opinię na temat naturalnych produktów ;). Wyraziłam w ich bazie opinię np na temat balsamu od Czarszki po czym później okazało się, że wygrałam zestaw kosmetyków Mydlamo! Wow, wow to miałam jak przyszła paczka i pachniało to tak, że mój nos dostał orgazmu! Cytrusowo, miętowo - rozkosz! Trafiło do mnie mydełko, mus myjący i peeling (jak się później okazało w kontakcie z ciepłem zmienił swoją fakturę). Pokazałam wszystko a IG i o dziwo, właścicielka marki widząc jak peeling się zmienił (a wysoka temp to nie jej wina przecież) postanowiła mi wysłać taki sam peeling ponownie! Tak, że mam 2 peelingi - jeden bardziej zbity i kruchy a drugi o właściwej konsystencji - myślę, że na temat tej marki pojawią się dwa wpisy (a tak , mydełko zaczęłam teraz używać, a jeden z peelingów już w połowie wykończony)
A na sam koniec mój prezencik od Aguś ♥ czyli Ines Beauty - jak to bywa, coś dla duszy i coś dla ciała ;). Trochę kosmetyków, bransoletka i książką czyli wszystko na umilenie jesiennych wieczorów ;) Bawiłam się ostatnio tymi nowościami 'Burżuła' :D , porobiłam zdjęcia (tak, jak zasiądę na tym moim tyłeczku to kiedyś poczynię takowy wpis). Do tego balsam Indigo czy maseczki - czy mogłam wymarzyć sobie lepsze blogowe relacje niż te oparte na prawdziwej sympatii? Chyba nie , znowu zostałam rozpieszczona *.*
I tak, skończyłam :D Uprzedzałam, że nie ma tego dużo ;D W sumie już dawno wyrosłam z gromadzenia rzeczy - teraz sumiennie (z)używam :D.
Jak tam Wasze zakupy? Coś wpadło w Wasze piękne oczy?:D
0 komentarze