Mydlamo peeling energetyzujący

By Rupieciarnia drobiazgów - 09:02

Kiedy poznałam peeling z Organic Shop definitywnie zakończyłam poszukiwanie zdzieraka idealnego. W nim miałam wszystko: zapach idealny, konsystencja, moc zdzierania, a poza tym kosztował (nadal kosztuje) grosze - i mogłabym wymieniać jego zalety tak ciągle (wszak miałam kilka opakowań) ale nadal mi mało. Wiem, w tej kategorii mam już coś 'ulubionego', jednak dalej wdaje się w przelotne romanse. Kultowa śliwka od Ministerstwo Dobrego Mydła? No problem - szału nie ma. Nowa marka na rynku? A biorę! Bo sama nazwa Mydlamo brzmi ładnie, no i peeling wygląda ładnie, więc jak nie rozwinąć naszego romansu w bardziej zawiłą znajomość ? :)


Cóż, można pomyśleć, że dwie sztuki jednego produktu świadczą o tym iż naprawdę nam się układa! Miłość kwitnie, motylki w brzuchu i inne urocze pierdoły. Błąd - są dwa, bo jeden przywędrował do mnie trochę taki 'jak nie on' (o tym będzie niżej). Jeden słoik już wykończyłam (tak, ten kapryśny), drugi już grzeje miejsce w łazience więc przyszła pora by opisać naszą miłość :)
Cudownie wygładza i nawilża skórę. Wystarczy krótka chwila pod prysznicem i koniec zabiegów. Nie potrzeba żadnego balsamu czy masła do ciała. Skóra jest mięciutka, nawilżona ale nie tłusta...no i ten zapach. Ach.. Cud miód!
Peeling złuszcza martwy naskórek oraz poprawia krążenie krwi. Walczy z cellulitem, który jest objawem zaburzonej wymiany lipidów z krwi z komórkami tłuszczowymi tzw. adipocytami. Drobinki cukru i soli himalajskiej masują, gładzą a oleje wnikają głęboko w skórę i odżywiają ją od samego dołu. Skóra staje się bardziej jędrna i elastyczna. Znika szary, martwy naskórek a skóra nabiera zdrowego blasku.
Olej arganowy (zwany złotem Maroka) doskonale nawilża i ujędrnia, olej migdałowy idealnie uelastycznia, masło shea i kakaowe lekko natłuszczają zatrzymując całą wodę w skórze.
Ciało po kąpieli nie wymaga już stosowania balsamu. Znika łuszcząca się skóra z piszczeli, kolan i łokci.
Olejek rozmarynowy rozluźnia mięśnie oraz pobudza ciało i umysł do działania, a w połączeniu z olejkiem pomarańczowym i cynamonowym daje cudny zapach przypominający colę:) Olejki mają również supermoc do walki z cellulitem.
Ingredients (INCI): Sucrose, Sodium Chloride, Vitis Vinifera (Grapeseed) Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Tocopheryl Acetate, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Oil, Citrus Aurantium Dulcis Peel Oil, Cinnamonum Zeylanicum Oil, Limonene*, Cinnamal*, Eugenol*, Linalool*
*alergeny naturalnie występujące w olejkach eterycznych

Od czego by tu zacząć? Czy czymś się wyróżnia? Czy ma coś szczególnego? A może od tego dlaczego miałam dwa? Nasza historia zaczęła się szybko i niepodziewanie: przyszła paczucha, nagrałam story i właścicielka marki odezwała się do mnie, że peeling nie powinien tak wyglądać (obrazek poniżej - ten wyżej to właściwa faktura) i pod wpływem ciepła (tak, przyleciał do mnie w upał!) stał się bardziej kruchy i zbity (a nie lejący z olejem na wierzchu). Pani była tak uprzejma, że następnego tygodnia podesłała mi kolejny z właściwą już dla siebie konsystencją. Powiem tak: nie ma żadnej różnicy w użytkowaniu, co prawda wystarczyło do tego 'kruchego' nalać odrobinę wody by jakoś się z nim pracowało ale to i to ma swoje plusy :D. Otworzyłam drugi słoik i o ile wizualnie widać różnicę (w tym właściwym oleje aż 'pływają' to zawartość pozostaje bez zmian,no dobra, ten kruchy jest mniej tłusty) ale powiem Wam, że po wyciągnięciu z szafki drugiego opakowania i ten peeling się zmienił - bo nie ma tu pływających olejów tylko gładka powierzchnia (dość sucha) ale4 po włożeniu w to palucha czuć tłustość więc jest ok.



A wracając do użytkowania:najbardziej zbliżonym peelingiem zarówno pod względem działania jak i wyglądu (czy też rodzaju drobinek) najbliżej mu do wspomnianej wyżej śliwki z MDM. Tak samo jak tamten świetnie radzi sobie ze złuszczaniem martwego naskórka, świetnie nawilża (no ale ...), pachnie idealnie relaksująco (takie małe SPA). Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie znalazła u niego jakiś wad, takich tyci tyci, ale są ;)
Z przykrością rozczarują wszystkie fanki śliwki z MDM ale ten tutaj jest dla mnie o wiele lepszy! (i tak mam na myśli tu zapach). Z kwestii czysto technicznych peeling także się kruszy ale nie jest to jakieś hiper mega marnotractwo produktu (odwrotnie niż w przypadku śliwki). Tak samo stosowałam go na sucho i na mokro - praktycznie nie ma różnicy w mocy ścierania, dla mnie jest ono takie samo i jedyną rzeczą, która tutaj się zmienia to fakt, że podczas używania go na sucho 'tłusta' powłoczka jest ledwo zauważalna! Inaczej niż podczas kontaktu z wodą gdzie peeling zostawia naprawdę, mega, mega mocna warstwę 'tłustości' (której nadal nie lubię), którą zmywam za każdym razem a ona i tak jest (chociaż już mniej wyczuwalna). Nie ma tu niczego o czym nam nie powiedziano bo i taka informacja o tym filmie widnieje zarówno na stronie jak i (chyba) opakowaniu. Z jednej strony faktycznie nie potrzeba już balsamu, teraz na jesień / zimę to świetny zdzierak, który zaraz robi jak 'balsam', i na prawdę będzie idealny dla cer suchych. Dla suchych tak ale dla 'naczynkowców' już nie.

Drobinki są dość mocno wyczuwalne i wielki plus bo dosłownie rozpuszczają się wszystkie - nie zostaje nic ani na dnie wanny, ani na ciele (i tak, mimo, że tłusty film jest na skórze to takowego osadu nie ma w wannie). On naprawdę świetnie radzi sobie z szorstką skórą (zwłaszcza pięt u mnie), nie dość, że szorstkość jest praktycznie zminimalizowana to skóra jest bardzo mięciutka w dotyku i ten stan utrzymuje się dość długo . Zauważyłam też jedną rzecz: w miejscach gdzie skóra jest naprawdę szorstka peeling nie pozostawia dużej tłustości.
Mamy też info, że zawiera sól i nie stosować jak są ranki - ciężko mi się do tego odnieść bo miałam małe ranki, stosowałam go i nic złego się nie działo.

Oczywiście nie spodziewajcie się cudów na kiju - to naprawdę dobry kosmetyk, który świetnie zdziera, nawilża, ujędrnia i robi to co musi ;)


Zapach, tutaj mój nos wyczuwa woń cytrusów, mięty, rozmarynu czy innego zioła - pachnie to łagodnie (z początku zapach był bardzo intensywny jednak przy kolejnym otwarciu  się 'wywietrzył') i podczas stosowania jest wyczuwalny, tak samo jak i w powietrzu ale na skórze już nie. Trochę ten zapach jest taki męski ;)

Tak samo jak w przypadku śliwki mamy ciężki szklany słój - i tak nadal nie wiem czy lubię takie rozwiązanie ;).

Mimo, że się kruszy, że to czy tamto to jest on naprawdę wydajny! Należy on do kategorii tych, których można stosować raz w tygodniu i skóra będzie zadowolona ;)

Minus? Dla mnie ta tłustość i tak wiem, to tylko moje marudzenie bo sam w sobie jest dobrym i wartym uwagi produktem;) I tutaj nawet cena mi odpowiada :D

Mydlamo , 250 ml/ 34 zł

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze