Patrzę i jestem w głębokim szoku! To już dwa lata jak zbieram dla Was pustaki i sukcesywnie staram się Wam je przedstawić - o dziwo ta seria postów zostało ciepło przyjęta i jest zawsze chętnie czytana ;). W sumie sama bardzo lubię podglądać denko i nowości u innych bo wiadomo, nie zawsze wszystko pokazujemy na blogu ;). Tymczasem mój październikowy śmietnik nie jest zbyt obfity ale za to pożegnałam kilka produktów, które pokochałam buuu ;(
Wiecie przecież, że to co dobre szybko się kończy prawda?:) A skoro tak to miejmy już to za sobą - niech statystki idą w górę jak to ostatnio Agata zauważyła :D
Jak tak patrzę na zużycia w kategorii twarz to jestem przerażona tak małą ilością pustaków ;O. Standardowo poszły płatki z Biedronki - czy tylko mi się wydaje, że niby te 'nowe' strasznie się rozdwajają? Niestety ale moje tak ;(. Najbardziej chyba przeżyłam końcówkę bardzo zachwalanego kremu pod paczadełko marki Lambre ---> recenzja . Pearl Line kupił mnie zapachem, wyglądem, usunięciem linii pod oczami, nadaniem lekkości i w ogóle to jeden z lepszych kremów jakie miałam za śmieszne małe pieniądze. Moja ukochana marka Guerlain i ich mleczko do demakijażu Secret De Purete było nadzwyczajnie delikatne, ślicznie pachniało ale czasami powodowało u mnie łzawienie :(. Troszkę szkoda bo fajny jest no ale tak czy siak Sonia ♥ od której dostałam to cudo sprawiła mi ogromną radość ;)
Kwestia włosowa pożegnała dwóch ulubieńców i dwa takie bubelki. Spray do loków Balea ---> recenzja niestety ładny zapach to nie wszystko a sklejaniu włosów mówię nie! Cóż chyba ich produkty do włosów nie dla mnie ;D. Bubelkiem okazał też się suchy Batiste ---> recenzja . Nie rozumiem ich fenomenu, ten ładnie pachniał ale miałam wrażenie, że po jego użyciu włosy wyglądają gorzej i wszyscy o tym wiedzą ;D.
Ulubieńcy czyli szampon Bambi dla dzieci - tym razem kaczka się uchowała i nic nie poradzę na to, że go lubię ;D i ostatnio jedna z lepszych masek do włosów od Organic Shop ---> recenzja . Chociaż z początku nie umiałam się z nią dogadać to dopiero po zastosowaniu według instrukcji okazała się strzałem w dziesiątkę. Odżywione, lśniące loczki są cudowne a ta maska to dawała! Jedyne co mi w niej nie pasuje to kiepskiej jakości plastik ;x.
Myjadła do ciała poszły mi nadzwyczajnie szybko . Żel z Balea ( od kochanej Ewelinki ♥) był nadzwyczajnie wydajny ale jego zapach mi nie pasował, nijak mi nic nie przypominał i był dziwny jak dla mnie, taki wiecie ni to morski ni to męski jakiś owaki ;D. Cudo od Soap & Glory od Madzi ♥ było mega gęste i pachniało mocno słodko aż do omdlenia ;D. Dawało mnóstwo piany, lekkie nawilżenie ale mimo tej gęstości było mało wydajne buuu. Zanim poszłam po kolejny żel zużyłam mydełko dla dzieci Bambino bo mnie taka ochota naszła ;D. A balsam Guerlain La Petite Robe Noire nie ma zbytnio właściwości pielęgnacyjnych ale zapachowo bomba - mocno, trwale i na wszystkim czuć aromat ♥
Cała reszta czyli standardowo najtańszy zmywacz do paznokci od Evina, po co mam przepłacać? ;D Pomadka Joko w odcieniu Ma Cherie była śliczna ale ostatnio mała wysmarowała nią skarbonkę więc z niej nie zostało nic, w końcu na coś się przydała masełkowata konsystencja ;D. Puder z Deni Carte posiada najbardziej lipne opakowanie jakie widziałam ale nie oszukujmy się, kosztował grosze ;). W kwestii działania nie wyróżnia się wybitnie ale ujdzie ;). Próbki perfum Lady Rebel Mango - krótkotrwały niestety ale naprawdę pachnie owocami oraz Narciso Rodriguez For Her w sumie jest ładny ale jakoś mnie nie zachwycił , może dam mu kiedyś szansę ale dla mnie nic specjalnego :)
No to tyle ze śmieci :)
P.s po obfitym wrześniu w tym miesiącu nie mam ani jednej nowości ;D