Ulubione we wrześniu| Avon, Niuqi & maść z wit. A

By Rupieciarnia drobiazgów - 20:39

 No dobra, dość tego obijania się! Musze przegnać to moje koszmarne lenistwo, które w tym momencie wygrywa wszystko i każdy internet :D. Miniony tydzień był dla mnie mocno zalatany, wyczerpujący i fizycznie i psychicznie więc kompletnie odpuściłam sobie dokończenie trzech wpisów, które miałam puścić w tym tygodniu - wiem, wiem tyle razy obiecuję poprawę ale jakoś tego nie widać :D. Muszę się spiąć i trochę częściej tu bywać bo akurat mam o czym pisać - np o tym co było moim naj naj najulubieńszym produktem we wrześniu :) 


Zacznę od maski Niuqi Let's Glow - matko jaka ona jest fajna! Byłam ostatnio w Biedronce i szukałam jej jeszcze ale była tylko wersja złota więc wyszłam mocno zawiedziona ;(. Wersja czarna oczyszcza tak, że skóra skrzypi! Sprawia, że skóra jest gładsza, jaśniejsza, troszkę matowa ale ta biel aż razi po oczach! Mało tego - maska wyciąga większe problemy skórne na wierzch tak, że na tej czystej buzi widać jak na dłoni nad czym muszę popracować :D Nie ma też problemu z jej ściąganiem pod warunkiem, że dacie jej mniej bo przy większej ilości wcale nie chce zasychać a jak już to robi to trwa to wieki -.-. W opakowaniu widać jakiś perdyliard złotych drobinek co mnie trochę przerażało - uff, na moje szczęście na buzi nie zostaje ani jedna, nie widać ich z czego jestem bardzo zadowolona! Nie miałam pojęcia, że maska za 6 zł okaże się tak dobra i żałuję, że kupiłam tylko jedną - aaa! wadą może być wyczuwalna woń alkoholu, która znika po jakimś czasie. 



Incadessence Enjoy nie był moją perfumeryjną miłością od pierwszego psiknięcia. Mało tego - z samego początku zapach wydawał mi się nijaki, płaski i bez większych rewelacji. Potrzebowałam naprawdę dłuższej chwili by do niego przywyknąć i zwyczajnie polubić. Sam aromat jest lekki i przyjemny, nosi się go delikatnie i idealnie wpisuje się w cieplejsze klimaty. Nie jest jakimś killerem i nie zostawia ogona - praktycznie po trzech godzinach znika. Ten zapach jest 'jasny' - ciepły, lekko owocowy kojarzący się z latem i zbożem - jednym słowem czysta beztroska. I jakby tego było mało - nie pachnie typowo jak pachnidła Avon. 


Pamiętacie jak mówiłam Wam o swoim wypadku? No właśnie - wtedy też szukałam jakiejś maści, która złagodzi moje podrażnienie, swędzenie, zdartą skórę i sprawi, że moja buzia i ręka będzie wyglądać w miarę normalnie. Padały wtedy różne propozycje a ja wtedy z tego wszystkiego wybrałam najprostszą rzecz - maść z wit. A, którą dostałam w aptece za grosze. Nie dość, że ma masę zastosowań np. pod oczko, na suchą skórę, to świetnie natłuszcza / nawilża i niweluje wszelką szorstkość. Sprawia, że skóra a raczej rany goją się szybciej i sprawia, że rana nie jest tak drażniąca. Przyznam się, bo używałam ją tylko jak moje rany wyglądały koszmarnie i tknąć tego nie szło ale gdy tylko to ustąpiło na moment o niej zapomniałam. Tak czy siak warto mieć ją w szufladce ;)

I to by było na tyle z moich ulubieńców? Odkryłyście ostatnio coś fajnego? :)



  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze