Pielęgnacja 'za grosze' czyli co aktualnie u mnie gości w codziennej rutynie

By Rupieciarnia drobiazgów - 10:47

Długo się zastanawiam czy wrzucać tu moja codzienną rutynę czy wystarczy wspomnieć o niej trochę na Instagramie ale po krótkim namyśle doszłam do wniosku, że taki wpis mi się przyda. Bo a) za jakiś czas mogę do niego wrócić i sprawdzić co w danym czasie najlepiej się u mnie sprawdzało, b) może komuś pomoże fakt, że jak używa się mniej to także jest efekt i co najważniejsze) nie trzeba wydawać miliona moment na to by w swojej skórze czuć się dobrze - tutaj czytaj, by Twoja twarz wyglądała dobrze bez zbędnego gadania. Chociaż żadne ze mnie tam guru kosmetyczne to przez te lata blogowania sposób na swoją skóre mam :D


Generalnie jak już wiecie (bo pewnie pierdyliard razy to mówiłam) udało mi się zdziałać z moją cerą cuda -  z mieszanej stała się normalna, nie ma żadnego suchego miejsca na niej a pryszcze wyłażą tylko na okres. Normalnie bomba! Może i moja cera nie jest szczytem marzeń przeciętnej nastolatki ale jest znacznie lepiej niż wtedy gdy ja byłam gówniakiem używającym pomarańczowego podkładu. No cóż takie były błędy młodości, na starość bardziej uważam :D

Od razu zaznaczę - na chwilę obecną nie używam dwóch rzeczy: toniku oraz kremu pod oczy. I chociaż wiem, że zaraz zostanę przez to zjedzona 'bo jak tak można? bez kremu pod oko??!' to uprzedzam, że i bez tego moja cera ma się świetnie (a z okolicą oczu póki co nigdy problemu nie miałam więc spoko luz ;D) ale oba produkty skończyły mi się w jednym czasie i już wpisałam na listę do kupienia (kwestia kilku dni aż w końcu na coś się zdecyduje :D).



Demakijaż

W końcu skusiłam się na zachwalany płyn micelarny od Garnier - nie powiem, wydajny jest ale coś mi w nim nie pasuje. Niby dobrze oczyszcza ale opornie mu idzie ze zmywaniem tuszu no i mam wrażenie, że przy złym moim dniu (to chyba na złość) delikatnie mnie szczypie w oczy. Tak naprawdę delikatnie, że można machnąć ręką na to ale jest. Nie zdarza się to często i zazwyczaj szybko o tym zapominam jednak nie spotkałam jeszcze opinii która by mówiła, że on szczypie. Nie spotkałam do czasy, gdy na Instagramie  spytałam o to czy jesteście #teammleczko czy #teampłyn i okazało się, że są osoby u których ten płyn nie zdaje egzaminu (a jednak nie jest taki świetny!). Ja wiem, że drugi raz takiej butli nie kupię (zużyłam dopiero połowę) i nie wrócę do niego przez jakiś czas (a najlepiej kupować go w dwupaku w Biedronce za jakieś 20/ 22 zł).

Oczyszczanie

Mam ostatnio problem z kupowaniem wszelkich żeli/ pianek do mycia twarzy. Kompletnie ni nie pasuje do mojej cery i zazwyczaj biorę pierwsze z brzegu. Mimo, że od kilkunastu miesięcy moja cera jest w normalności to nadal kupuję produkty do cery mieszanej. Tym razem z braku laku na tej wsi (bo w Rossmannie nic mi nie pod pasowało) kupiłam żel Garnier, który na rynku jest kilka lat. Minus dla mnie jest taki - za mocny na moją buzię i że delikatnie mrowi (ma kwas salicylowy w składzie) . Co kilka dni robię od niego przerwę bo inaczej moja buzia byłaby zbyt mocno wysuszona i idąc tą drogą to dobry żel dla cer tłustych a nie takich jak moja i ten zakup 'od czapy' mogłam bardzie przemyśleć - ale spoko wodza, więcej razy go nie ugoszczę u siebie.

Maski - wykończyłam wszystkie saszetkowe, które miałam (w tygodniu z maskami) i aktualnie zostały mi te dwie. A raczej kończę 'węglową' myBEAUTYexpress od Miya Cosmetics oraz Pure Breeze od Oriflame. Obie lubię, obie sprawdzają się w swoim działaniu (no Miya mogłaby mniej brudzić :D). O obu są wpisy na blogu więc powtarzać się nie będę. Wstępnie do żadnej z nich nie wrócę a to tylko dlatego, że mam teraz kilka nowych 'saszetkowych' do zużycia i kupiłam tubkę jakieś nowości od Marion (i tak, idę z nurtem, najpierw zużyj potem kup nowe).
A zanim maska to musi być peeling i po raz trzeci na blogu gości ten od Garnier Apricot Scrub i podtrzymuje swoje zdanie, kupię kolejne opakowanie bo warto ;)



Pielęgnacja

Duet kremów od Veoli Botanica (jeszcze w starych opakowaniach) we wrześniu zaliczy swoje pięć minut na blogu - na dzień dzisiejszy mogę Wam zdradzić, że krem na dzień jest super a ten na noc psuje mi krew i nie umiem się z nim dogadać ;/. Choć już teraz mogę powiedzieć, że te mazidła idealne będą na zimniejszy czas i dla dość suchych cer.
A co jak coś mi wylezie? No to zwyczajnie - tak jak zawsze stosuję punktowo maść cynkową lub Sudocream, to naprawdę pomaga ;). Jeśli chodzi o ten nowy krem Ganier - Hyaluronic Aloe Jelly, to niestety mnie zapycha ale ma tak fajną żelową formułę, że czasami stosuję go miejscowo (sporadycznie) i wtedy nic się nie dzieje. Ten krem/ żel jest dość specyficzny przy dłuższym stosowaniu na linii mojej żuchwy pojawiało się mnóstwo bolących krost, a jeśli już jakaś była  winnym miejscu na buzi to powodował, że stawała się twarda i dłużej schodziła (mimo smarowania innymi specyfikami) stąd stosuję go raz na jakiś czas.

Akcesoria

Kompletnie odpuściłam sobie używanie szczotki od Braun - był czas gdzie efekty jej stosowania zwalały mnie z nóg i używałam non stop, jednak teraz gdy moja cera ma się dobrze nie sięgam po nią wcale (no chyba, że widzę taką potrzebę)mimo tego, nadal jestem zdania, że warto zainwestować w takie cudeńko (niekoniecznie tej marki). A jeśli chodzi o ten wałek / roller cóż, użyję jak o nim sobie przypomnę, ale najczęściej stosuję gdy nakładam maskę w płacie i wtedy tak sobie ładnie nim jeżdzę po tej pięknej buzi.... :D



I jak widać nie ma tu cudów za kilka stów, jest zwyczajnie, bez szaleństw ;). O Veoli będzie więcej, o maskach było ale nauczyłam się jednego: nie warto kombinować z pielęgnacją bo można na tym źle wyjść. Wiem bo po tygodniu z próbkami moja cera tak się wkurzyła, że o mały włos a bym zdzierała skórę z siebie ;D. Najdroższe z tego setu sa kremy Veoli (coś około 90 zł kosztują) resztę przy dobrej promocji mozna dostać za grosze i to wcale nie są żadne luksusowe marki! I chociaż mogłabym o swojej pielęgnacji napisać znacznie więcej to jednak zamknę się w tylu słowach i na koniec pokażę się saute (bo lubię) - tak wygląda moja buzia dwa dni po okresie, z masą piegów, z czarnymi kropkami na nosie (nadal z nimi walczę) i kilkoma bliznami od drapania i wcale mi to nie wadzi :)
P/s tutaj mam tylko krem Veoli (dlatego nos się świeci) a koło ust nie jestem brudna, tak zwyczajnie mi się piegi układają ;) - zdjęcie robiłam wczoraj rano ;)


A co tam na Waszej pielęgnacyjnej półce gości? Jak tam Wasza buzia się ma?

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze