4 maski: A'pieu Strawberry Milk One Pack, Dermaglin maseczka #SLOW AGE #ZATRZYMAJ CZAS, Missha Herb In Nude & Holika Holika Makgeolli Brightening Mask Sheet
Wow, to naprawdę długi tytuł! Dawno takiego nie miałam, ale też dawno nie pisałam hurtem o maskach, które zużyłam w ostatnim czasie. Bo właśnie tak było - ostatnie dwa tygodnie poświęciłam na zużywanie większości swoich masek w płacie (płachcie? jak mówicie?), tych w kremie czy pojemniczkach. Zwyczajnie chce sobie kupić coś nowego (Avon wprowadza podobno fajną rozświetlającą maskę więc robię na nią miejsce :D) dlatego korzystając z okazji, że ostatnimi czasy trafiły do mnie maski dość znanych marek, które każda blogerka zna (dobra, albo chociaż gdzieś jednym uchem słyszała, że jest taka firma) postanowiłam to wykorzystać. A skoro już takie miałam to moja głowa podsunęła mi myśl 'tej Ruda, a może byś tak łaskawie wróciła do tej serii co?Bo fajna była'. A jak moja głowa coś wymyśli to łoooo! Posłuchałam się i potulnie jak baranek piszę swoje przemyślenia odnośnie tych czterech maseczek :)
Trzy maski w płachcie, jedna typowa z glinką. Którą pokochałam?Czy do którejś wrócę? Przyznaję, do tych azjatyckich podeszłam z wielkim entuzjazmem, szerokim uśmiechem na buzi bo wiedziałam o nich sporo, a przynajmniej sporo osób je zachwalało. Do glinki cóż, będzie co będzie, najwyżej skóra z twarzy zacznie mi schodzić, no co zrobisz :-D. No dobra, nie będę więcej tu żadnego pitu pitu odwalać tylko szybko przejdę do sedna dzisiejszej sprawy :D
A'pieu Strawberry Milk One Pack
Rozjaśniająca maseczka przeznaczona do pielęgnacji skóry matowej.
Ekstrakt z truskawek, bogate źródło witaminy C skutecznie rozświetla skórę.
Perła wyrównuje koloryt przywracając zdrowy, promienny wygląd.
Przeżyłam nie mały szok znajdując tą maseczkę w jednej z drogerii na mojej wsi, normalnie kopara mi opadła, aż musiałam wyjść :D Wróciłam po dwóch dniach do tego miejsca zła, z portfela wyjęłam równe 7.70 zł (bo tyle kosztowała) i jak typowa Grażyna Cebula dałam to kasjerce z tekstem 'a dej mi to' :D . No i dała, a ja za prawie 8 zł kupiłam papierowy karton mleka, warto było?;D
Zacznę od tego, że Strawberry Milk One pięknie pachnie jakby kefirem truskawkowym czy czymś podobnym. Zapach jest lekko owocowy, mało chemiczny a to duży plus przy tego typu produktach i czuć go dłuższą chwilę po wklepaniu esencji . Kolejna rzecz - maska jest bardzo mocno nasączona (aż z niej kapie), dużo mlecznej esencji zostaje także w opakowaniu a po upływie wskazanego czasu (15 / 20 minut) nadal można maskę wycisnąć. Nadmiar esencji na buzi wklepałam i tragedii nie było - co mnie zdziwiło w jej działaniu, - maska mając działanie rozjaśniające mocno nawilża a to utrzymywało się kilkanaście długich godzin (robiłam wieczorem, drugiego dnia nadal czułam jej efekty). Rozświetla także dobrze choć nazwałabym to takim rozświetleniem 'bankietowym' - wiecie, jest ale to nie jest spektakularne ale jako maska przed wielkim wyjściem - why not! I powiem, Wam, że to jej rozświetlenie jest dość 'naturalnie i nienachalne' i nie ma nic wspólnego z jakimiś tandetnymi drobinkami brokatu :D Bardziej bym się tu skupiłam na tym efekcie nawilżenia. Dopiero drugiego dnia zauważyłam takie delikatne wyrównanie kolorytu i nic poza tym. No i ta cała płachta - dość normalnych rozmiarów, na grubszym materiale, dobrze dopasowana i przylegająca do twarzy.
Jej plusy? Zapach, ilość esencji oraz kilkugodzinny efekt nawilżenia bo rozświetlenie jest ale nie jest to w dużym stopniu na takim poziomie by mówić o truskawkowej płachcie jako o masce typowo rozświetlającej, bardziej ze względu na jej predyspozycje (do skóry matowej) nazwałabym ją nawilżającą bo w tej kwestii spisuje się znakomicie.
Dermaglin maseczka #Slow Age #Zatrzymaj Czas
Zatrzymaj czas z maseczką #SLOW AGE. Maseczka ta została stworzona z myślą o kobietach, u których pojawiły się pierwsze zmarszczki. #Zielona glinka kambryjska wraz z cennymi dodatkami wygładza drobne zmarszczki, jednocześnie nadając skórze sprężystości i elastyczności. #Olej konopny redukuje zaczerwienienia i podrażnienia skóry. #Żeń-szeń posiada właściwości rewitalizujące, spowalniające procesy starzenia.
No dobra, nie mam pojęcia czy ta maska wygładza drobne zmarszczki ale wiem jedno - jedna maska nie spowoduje, że będziemy się wolniej starzeć - no way! C hoć nazwę ma fajną i dość chwytliwą. to kolejna maska, na którą każda z nas może sobie pozwolić bo kosztuje jakieś 8 zł, mało tego, jej jest tak dużo w środku (20 g), że mi starczyła na 2 aplikacje!
W jej przypadku mam kłopot z zapachem , bo ani nie pachnie mi niczym znajomym, ani czymś nowym, zwyczajnie zapach jest dziwny, po otwarciu słabo wyczuwalny. Sama maź przypomina raczej zielone, gęste błotko i tak też wygląda na twarzy. Ale w kwestii jej działania mam mega problem bo pomimo dwóch aplikacji nadal mam mieszane uczucia: z jednej strony dobrze oczyszcza z drugiej mam wrażenie, że zbyt mocno działa. Inaczej, błoto wysychając nie tworzy skorupy i idzie ją dobrze zmyć, po tym zostawia na buzi dosłownie na minutkę lepki film a później cera staje się delikatnie nawilżona ale jednocześnie gdy i ta warstewka nawilżająca znika twarz jest 'sucha'. Jest dobrze oczyszczona ale ze względu na taką 'scuhość' na buzi mogę policzyć każdą krostę, każdy taki punkcik jest mocno wyczuwalny. Nie powiedziałabym, że ta maska sprawdzi się u kobiet z pierwszymi zmarszczkami, bardziej sprawdzi się przy cera tłustych, mocno 'świecących się' czy mieszanych (jak moja która poszła w normalną) bo tutaj pierwsze skrzypce gra oczyszczanie.
Jej plusy? Nie wysycha na skorupę, taka saszetka starczy na dwa razy i słabo wyczuwalny aromat, no dobra i to oczyszczanie po którym czuć każdą zmianę na twarzy ;D
Missha Herb In Nude Firming Care
- bawełniana maska do twarzy z ekstraktem z herbaty rooibos
- posiada właściwości ujędrniające, wygładzające
- idealnie dostosowuje się do kształtu twarzy
- pozostawia skórę pełną blasku i elastyczną
To co mnie w niej zaskoczyło to genialny zapach czystości! Boże mogłabym siedzieć i ja wąchać godzinami bo sam aromat już mi dobrze zrobił! Wyrazisty zapach jakby płynu do płukania czy proszku czego nigdy wcześniej w maskach nie spotkałam - dla mnie bomba! Zapach po wklepaniu esencji ulatnia się więc spoko, wrażliwe nosy będę już wtedy zadowolone.
Tak jak w przypadki maski A'pieu i ta jest mocno nasączona, tak samo dużo przezroczystej esencji zostaje w opakowaniu jak i na skórze, po upływie zalecanego czasu maska nadal jest mokra (tak, kapie z niej!) a na samej buzi (będę psioczyć!) zostaje tak dużo płynu, że naprawdę było mi ciężko wszystko wklepać w skórę i część zwyczajnie wytarłam wacikiem. Sama płachta była dla mnie ciut za duża, zdarzało się, że np przy czole mi sterczała na boki :D Ma typowy, cienki materiał co daje mi niezwykłą lekcję cierpliwości przy jej rozkładaniu (nie dość, ze z niej cieknie to tak złożona, że trzeba uważać by jej nie rozerwać :D).
Działanie? No cóż, po wklepaniu esencji zostaje uczucie lepkiej warstwy, które potrzebuje chwili by całkowicie zniknąć i tu, tak samo jak przy A'pieu maska dobrze spisuje się w kwestii nawilżenia bo to tak samo utrzymuje się kilkanaście godzin a ten efekt ujędrnienia czy wygładzenia? No nie zauważyłam. Ta wersja sprawdzi się idealnie jeśli potrzebujemy dawki czegoś nawilżającego!
Jej plusy? Zapach czystości, czy tam prania i dużo esencji co można później wykorzystać. Dobrze nawilża.
Holika Holika Makgeolli Brightening Mask Sheet
Holika Holika Makgeolli Brightening Mask Sheet Rozjaśniająca maseczka na bawełnianej płachcie, dostarcza wiele witamin oraz minerałów skórze twarzy.
0 komentarze