Kiedy to minęło? No ja się pytam kiedy? Ostatnio mam mało czasu na siedzenie przed laptopem (zwyczajnie dopadła mnie starość i wolę iść spać wcześniej :D) a moje chęci na siedzenie i pisanie nowych postów spadły do zera. Dosłownie. To leży i kwiczy i czeka na jakiś lepszy mój moment, aż w końcu pójdę po rozum do głowy, wypocznę na tyle by być w stanie cokolwiek Wam napisać albo po prostu dopadnie mnie hiper, giga wena na najbliższe pół roku. Póki co marne szanse widzę na hiper wenę ale może z nowościami pójdzie mi znacznie sprawniej? W końcu - tu się liczą obrazki! :D
Zacznę od tego, że w lipcu wpadło mi na półeczkę dość mało kosmetyków. W pewnym momencie myślałam, że nie będę miała co pokazać, jednak w ostateczności w ostatnich dniach kilka produktów niespodziewanie postanowiło zasilić moją skromną szafkę i takim sposobem mogę Wam je dziś przedstawić ;D
Zacznę od swoich zakupów bo tych akurat jest najmniej :D Bo tylko (albo aż) trzy produkty :D. Będąc w Rossmannie skusiłam się na płyn do kąpieli od Isany (widziałyście w ostatnim wpisie, akurat nie chciało targać mi się tej butli do foto :D) i płyn Facelle w tej drugiej wersji (poprzednio miałam wersję z aloesem). I chociaż zapierałam się, że więcej nie kupię tego płynu to po mega podrażnieniu przez Lidlowy szajs postanowiłam wypróbować coś łagodnego (a to podobno takie jest :D). Z kolei skończył mi się żel do mycia mordki więc w biedronce wzięłam ten od Garnier - ostatnio mam problem z kupowaniem żeli, bo żaden mi nie odpowiada (nie ten problem skórny/ nie ta cera) więc rozumiecie, wzięłam to co było :D
W ubiegłym tygodniu mocno zaskoczył mnie team Avon. Zazwyczaj jest tak, że dzień wcześniej dostaję sms'a że coś do mnie idzie (stąd wiem, że to Avon) ale w tym miesiącu zero. Nul. Dlatego kiedy wróciłam do domu i zobaczyłam dość duży karton byłam mega zdziwiona. Okazało się, że w środku znalazłam nowy 'genialny' tusz marki One Lash Genius (po pierwszym użyciu jestem na tak!) i lampkę na stolik nocny! (a ona nie należy do małych rozmiarów :D).
Na początku lipca pan kurier dostarczył mi przesyłkę od sklepu Fryzomania, w której znalazłam trzy produkty Schwarzkopf z serii Mad About Curls przeznaczone do pielęgnacji włosów kręconych. Po miesiącu intensywnych testów opinia już gotowa więc lada dzień pojawi się na blogu.
Co jakiś czas na profilu Anety (CosmeticCosmos) pojawia się jakieś wyzwanie: najpierw było wyzwanie maseczkowe, potem póbkowe. W obu wzięłam udział i tu o dziwo, przy ostatnim wyzwaniu Aneta postanowiła mnie nagrodzić za aktywny udział w nim, stąd mam tyle dobroci :D. Zdziwił mnie fakt, że to akurat mnie ten zaszczyt kopnął oraz dobór produktów od maseczek, po kultowe czarne mydło czy obłędnie pachnący balsam (a ten akurat mi się kończy :D). A te małe, okrągłe 'coś' to 'płachty', które mogę namoczyć w esencji z maski czy toniku i mam kolejną maskę na mordkę :D
No i chyba to by było na tyle - więcej grzechów nie pamiętam w tym aspekcie :D
Chociaż raz jest mało :D
0 komentarze