Jessup Brush Set Pearl White / Silver

By Rupieciarnia drobiazgów - 10:12

Pamiętam ten moment gdy zobaczyłam u kogoś te pędzle! Myślę sobie 'wtf? One takie piękne, tak cudnie wyglądają i są tak tanie?!Jak to możliwe'. Śniły mi się po nocach, szukałam i szukałam aż w końcu zobaczyłam w naszych drogeriach online i to z taką przebitką cenową, że wymskło mi się najbardziej legendarne polskie słowo na 'k...' (no na samym początku klnąć nie będę :P). Jak to możliwe? Przecież miały być tanie - momentalnie jakby ktoś zrobił 'pstryk' i moje styki w tym jakże pięknym i uroczym mózgu doznały szoku! Nie tak to sobie wyobrażałam, ja już pędziłam na zakupy! Już witałam listonosza w drzwiach a tu taaaaaaaaaaaka lipa... No cóż, obejdę się smakiem przecież, nie te to kupię inne ale, ale potem założyłam konto na alie, potem ktoś powiedział, że one tam są, są i czekają na mnie a wybór był ogromniasty, mózg się lasował a ja z jęzorem na wierzchu śliniąca swój monitor czym prędzej zamówiłam najładniejszą (no prawie najładniejszą) wersję jaką znalazłam (a jak wiecie chciałam różowe - totalny odjazd!) :D


Generalnie zamawiając te pędzle z alie byłam gotowa na pewien fakt: przyjdą góra za dwa miechy i jakie było moje zdziwienie gdy po tygodniu, może 9 dniach (a moze to było 5 dni, juz nie pamietam) listonosz wręczył mi paczuszkę z nimi :O. Mało tego dzień wcześniej dostałam sms'a od tym, iż jutro zostanie dostarczona paczka. No szok, szok totalny! 
Ale, wracając do tematu - co z tym pędzlami? A no już mówię na wstępie: mam mieszane uczucia, bo ani to nie są świetne (mam na myśli kaptalne!) pędzle w niskiej cenie, ani to nie są pędzle kiepskiej jakości w wygórowanej cenie. 
Producent mówi tylko o tym, jakie mamy włosie w danym pędzlu, jak prać - tylko tyle. Dlatego żadnego opisu nie będzie a skupię się na poszczególnych modelach. Skusiłam się na zestaw 8 pędzli: czterech do twarzy i czterech do makijażu oka. Używam wszystkich, jedne są lepsze , inne gorsze. Pędzle mam od lutego czyli cztery miesiące a zdjęcia zrobiłam w piątek i tak, tak na chwilę obecną wyglądają one po paru tygodniach ich użytkowania . 



Jak to zwykle bywa i tu mam swoich ulubieńców jak i takie pędzle po które rzadko sięgam (choć starałam się użyć wszystkich dla pełnej klarowności obrazu). Tych pędzli nie opłaca się kupować na sztuki (bo zdarzają się ceny iż jedna sztuka kosztuje około 25 / 27 zł, gdzie ja za taki komplet dałam 45 zł) . Pędzle są bardzo leciutkie, dobrze wyważone ale ich trzonki sa dość specyficzne. I tylko dwa z ośmiu pędzli przyszły w osłonce.

No dobra, spójrzmy na pędzle do twarzy: 105 Luxe Highlight, 122 Petit Stippling, 127 Sheer Cheek oraz 142 Concealer Buffer. 

Muszę tu powiedzieć: to sa naprawdę dobre pędzle do twarzy! Jestem w szoku, że za taką cenę można dostać pędzle do twarzy dobrej jakości. Oczywiście cała czwórka spisuje się świetnie w swoim działaniu! Wszystkie pędzle mają mięciutkie i jasne włosie (cudownie białe, które się nie odbarwia od produktu i pięknie się myje) , jedynie  142 i 317 są innego koloru i mniej 'puszyste' (oczywista rzecz skoro ma przeznaczenie do innej formuły kosmetyków).

105 Luxe Highlight (długość włosia: 3.2 cm) to jak nazwa wskazuje pędzel przeznaczony do aplikacji rozświetlacza. I tak też go używam, ale także do konturowania, nakładania różu czy bronzera. W każdym aspekcie sprawdza się wyśmienicie. Włosie ma cholernie miękkie, jak podaje producent jest ono syntetyczno  naturalne. Nic się nie odkształca, żaden włosek nie wypada ani podczas użycia ani podczas prania. Żaden napis się nie starł z niego, a sam trzonek jest odporny 'na zabrudzenia' . Ten pędzel przyszedł w osłonce.

122 Petit Stippling ( długość włosia: 1.8 cm) ma służyć do nakładania kremowych różu, korektora czy także rozświetlacza. Długo się mu opierałam ze względu na kształt a raczej 'płaskie ścięcie' i miałam głupie obawy! Pędzel doskonale radzi sobie z rozprowadzeniem kremowej formuły jak i tej 'w kamieniu'. I jego włosie jest bardzo mięciutkie - syntetyczno naturalne i jedyny minus jest taki, że od początku gdy kupiłam set z niego wystają dwa włoski (ponad przycięty kształt), które nie mają zamiaru się ruszyć i wypaść chociaż z drugiej strony jeśli zaczniecie mocno machać tym pędzlem to zdarzy się, że z boku wypadnie jeden czy dwa kłaczki.


od lewej:  122, 105, 127

127 Sheer Cheek ( długość włosia: 3.2 cm) to najczęściej wybierany przeze mnie pędzle do różu z wszystkich, które mam. On właśnie był powodem dla którego kupiłam ten set! Mięciutki, skośny , typowy do policzków sprawdza się wyśmienicie w swojej roli . To drugi pędzel, który przyszedł w osłonce. Ale to także pędzle, który mimo że zachwyca wizualnie jak i tym, że konkretny produkt aplikuje się nim z łatwością to ma wady: także ma włosie syntetyczno naturalne ale tu widać, że ono wypada. Im dłużej pędzla używam tym bardziej włosie ma tendencję do wypadania czy 'odginania' się. Nie jest to jeszcze tragiczne, można sobie z tym poradzić ale nawet teraz gdy się nim miziam (bo jest cholernie mięciutki!!), to zgubił on kilka włosków. Minus ma także bo to pierwszy pędzel, z którego powoli znikają napisy. 

142 Concealer Buffer (długość włosia: 1.6 cm) ma typowo syntetyczne włosie. Z jednej strony jest zbity a z drugiej dość miękki. Służyć on ma do aplikowania i blendowania korektora co robi choć ja nie umiem operować tutaj pędzlem, ja zaś wykorzystuje go czasami do punktowego nakładania rozświetlacza i jego rozcierania (w momentach gdy uważam, że nie chce robić tego większym pędzlem). W nim ani włosie nie wypada, ani się nie odgina - nul, zero. Jemu także nie schodzą żadne napisy (w tych do twarzy tylko 127 ma do tego tendencję).

I nie, żadne z pędzli nie ma czarnych, pojedynczych włosków (nie mam pojęcia czemu tak na zdjęciu to wyszło) bo w realu włosie jest jasne, bez skazy.

Druga czwórka to pędzle do oczu: 227 Soft Definer, 228 Crease, 230 Luxe Pencil oraz 317 Wing Liner. Cechą wspólna ich jest także, że z tej czwórki napisy schodzą momentalnie a ja w tym momencie na dwóch mam 'czysty' trzonek bez nazwy - taki no name (widać to na zdjęciach). 

227 Soft Definer (długość włosia: 1.2 cm) ma służyć do delikatnego blendowania i łączenia cieni. Włosie syntetyczno naturalne mające to do siebie, że czasami wypada. Bardzo fajny bo swoje robi i przy tym 'nie zjada' koloru. Co za tym idzie - pierze się go dobrze bo żaden cień nie 'wgryza się' we włosie. Nie drapie w powiekę i gdyby nie to wypadające włosie czasami powiedziałabym: ideał! Idealnie przycięty, nie zbyt gruby o bardzo dobrze skrojonym kształcie..

228 Crease (długość włosia: 2.1 cm) pędzel stworzony z myślą o blendowaniu i nakładania/ rozcierania cieni w załamaniu powieki i powiem Wam, że ten używam na zmianę z pędzlem  Beauty Crew BCE - 25, którego używam od lat i praktycznie różnica w użytkowaniu jest minimalna (jasne BCE - 25 po latach ma lekko odbarwione włosie, dziwnym trafem przestało ono wypadać  i jest delikatnie cięższy ), i trzy lata temu psioczyłam na ten pędzle a teraz umiem się z nim dogadać inaczej niż z 228. Owszem dobrze się nim blenduje i rozciera granice, choć mam wrażenie, że kiedy używam go do zwykłej aplikacji cienia to zjada jego kolor (tak delikatnie)... Ale mimo tego, blendowanie czy rozcieranie w załamaniach wykonuje się nim dobrze. Jednak nie ukrywam - gdy mam czysty pędzel zdarza się, że używam go do aplikacji rozświetlacza (tak, wiem błąd) ale podoba mi się ta 'łuna / smuga' którą można nim wyczarować. Ale niestety włosie się z niego sypie i jak u poprzednika jest ono syntetyczno naturalne.


od lewej: 142, 227, 228

230 Luxe Pencil  (długość włosia: 1.2 cm) ma być tym, który precyzyjnie ma cieniować i wygładzać krawędzie (cokolwiek ma to znaczyć). Idealnie sprawdza się w roli akcesoria do rozświetlania wewnętrznego kąciku oka, łuku kupidyna czy innych punktowych miejsc. Ma bardzo fajny kształt i jak 142 jest zbity ale także miękki. Syntetyczno naturalne włosie także w nim nie wypada ani z nim się nic nie dzieje. Najczęściej używam go do malowania dolnej powieki. 

317 Wing Liner (długość włosia 0.8 cm) ma nam pomóc w zrobieniu idealnej, precyzyjnej kreski. Ja kresek nie robię więc nie wiem jak w tym aspekcie z nim jest ale często wykorzystuje go do malowania linii brwi albo inaczej do zarysowania ich konturu. Włosie jest syntetyczne ale cienkie i naprawdę można dokładnie nim wymalować linię. Ścięty. Drugi z inną barwą, z włosiem, który trzyma się idealnie.

Powiem tak: o ile żadne włosie się nie odbarwia, w myciu sprawdza się doskonale (nie zdarzyło mi się aby w jego trakcie sypało się wlosie - jak już to dopiero po ich wysuszeniu i braniu do malowania) to kolor trzonka ma wiele do życzenia. Niby ładne, bo jasne i kremowe ale ono ma tendencję do brudzenia a ślady z nich schodzą bardzo opornie. Kiedyś zdarzyło mi się chyba dotknąć aplikatorem błyszczyka jeden trzonek i do dziś mimo szybkiego starcia tej mazi, pędzel ma jasnoróżowy ślad. 

od lewej: 230 / 317

Z jednej strony to nie sa złe pędzle bo za parę złotych mamy set, w którym znajdziemy perełki a te używa się z przyjemnością. Mało tego one robią to do czego zostały stworzone, są mięciutkie, miłe w dotyku i bezproblemowe w praniu. Dla kogoś kto makijaż robi okazjonalnie taki set może być fajny. Z drugiej strony mimo dobrej roboty wizualnie, to jakimś czasie napisy się ścierają a włosie zaczyna wypadać no i dlaczego tylko dwa pędzle dostajemy w osłonce to można uznać , że zamiast tracić te parę złoty na jeden set można zainwestować w jeden a porządny pędzel (dla ciekawskich, zamówiłam set pędzli do oczu a tam wszystkie miały osłonki). 

Nie skreślam ich bo wiem, że kupię jeszcze jedne jak te mi się wykruszą, tak zwyczajnie. Bo one są na każdą kieszeń a co maja zrobić to zrobią. Może któryś będzie mi służył lata, może nie skoro po czterech miesiącach użytkowania wizualnie widać różnicę. Najważniejsze jednak, że w sposobie użycia czy pracy nimi wszystko idzie zgodnie z planem.

Ja za swój zestaw dałam jakieś 45 zł na aliexpress i właśnie do nich zostawiam lin ---> klik.

Znacie pędzle Jessup? Słyszałyście o nich? 

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze