O ile w zeszłym miesiącu mogłabym gadać i gadać i jeszcze raz gadać o tym co się działo (wszak tamten wpis liczył zbiór pierdół z mojego życia z dwóch miesięcy: marca i kwietnia) tak w tym zbytnio nie mam co się rozpisywać. Był maj i nie ma maja. Był bez i nie ma bzu (niedobra ja nie trzasłam jego foty na Insta - zgrozo!). Był deszcz, było słońce, był braku czasu, za dużo na głowie ale znalazłam czas na nadrobienie zaległości filmowy i na kilka dni z gorączką!
Bo jak wiecie (albo i nie) pytałam na FB czy tylko ja choruję jak jest upał i żar leje się z nieba? Bo mi się to zdarza i to w dość nieoczekiwanych momentach! Ale po kolei.. nie uprzedzajmy wątków ;D
Maj nie był dla mnie miesiącem, który jakoś mocno wzbudził we mnie emocje, chociaż przez większość czasu żyło mi się spokojnie to dopiero ostatni tydzień, może 10 dni były dla mnie mocnym przeżyciem. A zaczęło się niewinnie bo zgodziłam się pewnej pani pomagać przy higienie męża, który leżał. Ja to naprawdę nie umiem odmawiać starszym ludziom! Sęk w tym, że w marcu robiłam tam rehabilitację i owego pana postawiłam na nogi a rodzina mi dziękowała, że o balkoniku chodzi po domu (na NFZ miał mieć rehabilitację dopiero w czerwcu a co przy jego stanie oznaczało leżenie w łóżku, więc z góry powiedziałam im, że to za długo i że za te 3 miechy może już nie wstać) Mało tego w wielką sobotę ta pani zatrzymała moją mamę i jej dziękowała za mnie, za moją robotę! Wiecie - to miłe jak ktoś mnie ceni, chociaż wiem, że przeraziła tych państwa cena za masaż (a zrobiłam ich pełną serię czyli 10) to usłyszenie 'że jestem warta każdych pieniędzy' sporo buduje! To był kop, którego czasem potrzeba a ja zwyczajnie (mówiąc bez skromności) wiedziałam, że odwaliłam kawał dobrej roboty! Niestety jakoś w maju panu się pogorszyło, jakieś bakterie, antybiotyki także nie odmówiłam pani gdy poprosiła mnie o pomoc w opiece. Nie było dla mnie problemem wstać jak już dzwoniono po 6 rano bym przyszła bo 'coś się dzieje'. I wiecie co? Nie lubię tego momentu, tego kiedy staję przed tymi ludźmi i moja podświadomość mówi mi co będzie. Faktycznie nawet o tym mówiąc czy pisząc człowiek czuje się dziwnie. Ja starannie dobieram sobie rehabilitację, są przypadki, że ktoś chce bo chce a coś się dzieje to proszę aby najpierw ich lekarz wyraził na to zgodę ale jeśli idzie o opiekę nad taką osobą - to nie robię wyjątków. Tak czy siak pan G miał ciężko chorobę a ostatnie dni go nie oszczędzały - zmarł z czwartku na piątek a ja w poniedziałek stając na cmentarzu kolejny raz zaczęłam się zastanawiać czy nie zacząć odmawiać bycia 'opiekunką' bo to jest ciężkie. To jest ten moment kiedy wyłączasz myślenie a górą są emocje. I tak, znowu poczułam się jakbym zawiodła choć taki stan rzeczy był nieunikniony.
Tak czy siak to przeżycie rekompensuje mi jedno - dwa tygodnie temu moja przyjaciółka urodziła syna! Jestem z niej dumna ♥ Kiedy 3 lata temu została pierwszy raz mamą nie było mnie przy niej (mieszkała w Niemczech) to teraz całą ciążę byłyśmy razem. Wiedziałam kiedy wody odeszły (dla mojego dobra zrezygnowała z tego by ją trzymała za rękę ;D), i jak była po (pół godziny później dostałam info). I to było piękne uczucie - byłam zdenerwowana, przejęta i pełna miłości. I mimo, że mały ma już dwa tygodnie to jeszcze go nie odwiedziłam! Z Jul już się widziałam dwa razy ale pechowo (wracając do początku wpisu) choruje - najpierw jeden tydzień gorączka ponad 38 stopni, a teraz zawalone zatoki, a ja mam wrażenie, że smarkam budyniem! Masakraaaaaaaaaa... a na mnie maleństwo czeka! ♥
Co dalej? Maj kończę nową rehabilitacją, która daje mi potężnego kopa i podnosi na duchu. Bo jestem w tym dobra i nikt mi tego nie odbierze. Bo widzę efekty a Ci ludzie mnie cenią i jak to powiedzieli w momencie gdy zapłacili mi więcej niż mówiłam 'dlaczego mam nie zapłacić więcej jak to działa a ja czuję się lepiej?'I wiecie co? Znowu w mojej głowie pojawił się pomysł z własnym gabinetem, moim miejscem ...♥ No bo kto nie kocha komplementów?:D
Aaa w maju byłam u fryzjera! Pierwszy raz od 3 lat? O mamo, spędziłam tam 3 godziny, odświeżyłam kolor i ścięłam włosy - nie po długości a po objętości i pozbyłam się brzydkich końcówek i czuję się fenomenalnie w nich! ♥♥ Warto czasami się rozpieszczać - zwłaszcza teraz jak pazurów nie robię bo tamten paznokieć musi urosnąć -,-
A wracając do tematu normalności bo przecież nie musicie czytać tych pierdół z góry to melduję, że obejrzałam : Smętarz dla zwierząt - po cholerę oni to odświeżyli? Nie wiem, ale przy tym można spać a klimatu ZERO! Ani to straszne ani śmieszne. To w ogóle nie powinno być zrobione! Idąc dalej - Kapitan Marvel, serio? Na to ludzie szli do kina kilka razy? Kiedy ja zaczęłam oglądać mój brat powiedział 'nudne to, i tak najlepszy jest kot'. Tak, to prawda rudy fajny a film jak na Marvel'a to mierny ( to ja już wolę Wonder Womman choć ona z DCU). Z kobiecych bohaterek nie lubię Black Widow ale ten tytuł teraz ma Marvel bo film to jakaś porażka dla mnie (dlaczego nikt nie mówił, że Jude Law tam gra?! Tylko Brie, Brie beee?) - jedna fajna scena (walka w laboratorium), dwa śmieszne teksty i oo. No litości! Ale za to oczarował mnie Trzy kroki od siebie - świetna muzyka, historia nie jest dla mnie zbyt ckliwa (nie jak w Gwiazd naszych wina czy Zanim się pojawiłeś) ale jest piękna i pokazuje nam, że czasami musimy się poświecić w imię czegoś i złamać zasady. I tak płakałam na ostatniej scenie (Karol świadkiem) - i dla spostrzegawczych, wiecie, że w zwiastunie filmu jest scena (jak bohaterowie w jakiś dzień, spotykają się na ulicy, ona w sukience, on z plecakiem), której ja nie odnotowałam na seansie? Może zbyt ślepa jestem :D A i do paździerza mogę nominować Kogel Mogel 3, który kupy się nie trzymał. To nie było śmieszne a postacie z kultowych stały się komiczne. Dziękuję ale nie. Za to drugą przyjemnością był czwarty sezon Lucyfera (podobno potwierdzono, że będzie 5 sezon!), który okazał się cudowny! Diabeł w czystej postaci, w końcu padły TE słowa, była Eva (po niej spodziewałam się więcej) i cudowna ścieżka! Muzyki z tego sezonu mogłabym słuchać non stop (począwszy od utworu Silvia gdy Lucyfer widzi Eve w Lux, a kończąc na I'm alright z ostatniego odcinka!). Cudo!
A teraz kończę - bo mamy czerwiec, oficjalnie. W tym miesiącu na świecie pojawi się mój siostrzeniec, mała będzie mieć 6 urodziny, rodzice imieniny, tata Karola urodziny itp, itd. To będzie wystrzałowy miesiąc!
Maj był huśtawką dla mnie: raz dawał mi kopa, raz pchał ku mówieniu sobie, że jestem gówno warta, ale wiecie co? Zawsze jakoś to się ułoży, a im bardziej w to wierzę tym lepiej mi się żyje ;)
Co tam u Was ciekawego? I obiecuje przestanę pierdzielić dyrdymały!
0 komentarze