Dlaczego nigdy nie będę dziewczyną z INSTAGRAMA?

By Rupieciarnia drobiazgów - 22:55

Instagram - miejsce, która jest bazą inspiracji, wielkim albumem czy też swoistym katalogiem. Dla jednych IG to praca dla innych coś w rodzaju pamiętnika. Dla mnie? To rozrywka i możliwość (brzydko mówiąc) 'podglądania innych'. Próbowałam się kiedyś wpasować / dostosować do 'realiów', które tam panują, kombinowałam ze zdjęciami, z ogólnym wyglądem i zawsze marnie na tym wychodziłam. W końcu odpuściłam i dałam temu spokój? I wiecie co? Jest mi jakoś z tym lżej i lepiej, nie muszę brać udziału w wyścigu szczurów o zasięgi czy lajki. Kamień z serca! Skupiłam się na treściach, które chce Wam pokazać 'bo chcę a nie muszę', z tego też względu część znikła z profilu i choć może nadal nie jest tam pięknie to nie widzę siebie w roli dziewczyny z Instagram'a. A ku temu by nie być taką osobą są przesłanki.


Typowa dziewczyna z IG to wypisz wymaluj ucieleśnienie męskich fantazji - podróżniczka, wysportowana, opalona, długie nogi, mocno ściśnięty biust, kuse stroje a najlepiej jakby była brunetką. Jak w mordę strzelił obecnie co druga / trzecia laska tak wygląda (istne kopiuj - wklej) więc jak widać mi daleko do takich szczytnych walorów. Bo jak ja taka tam 'mała kuleczka' (no dobra cycki , tyłek i nogi mam fajne i to moje atuty ;D) mam się równać do takich hmm 'bogiń'?:D Nie dość, że ruda i wredna to ryj mam taki nie-instagramowy (nie można mieć wszystkiego :D).I chociaż ja siebie lubię i lubię ten mój upaćkany piegami ryjek to IG już taki łaskawy dla mnie nie jest (jeszcze się poznają na prawdziwym pięknie ;D!). Jeszcze jakiś rok temu potrafiłam strzelać sobie miliony #selfie, fota za fotą, ciężko było mi wybrać którą wrzucić na profil (moim skromnym zdaniem wszystkie były świetne!) a teraz? Na myśl o zrobieniu sobie zdjęcia dostaję pierdolca. Jest dobrze jak raz na miesiąc / dwa miechy wrzucę jakieś zdjęcie twarzy (a przy dobrych wiatrach ucieknie jakieś 5 - 10 osób wtedy) i za dwa dni go nie usunę. Nie, nie spotkał mnie pod tym względem, żaden hejt ale cóż chyba taka 'naturalność' nie przejdzie - szczerze doceniam każde słowo pod selfie i wyrazy 'podziwu' dla piegusa (wszak bycie 'najładniejszym' rudzielcem na IG jak ktoś mi kiedyś powiedział) zobowiązuje by pokłonić się w pas ale odnoszę wrażenie, że bez konkretnego typu urody (zwłaszcza tego kopiuj - wklej) człowiek jest mało zauważalny. Może to i lepiej? Nie czuć wtedy żadnej presji a ja nie muszę czuć się jak obiekt wystawiony na witrynę sklepową z karteczką 'patrz i podziwiaj lalkę'. 
Mało tego, skoro nie mam ryjka jak 1/2 użytkowniczek, pięknie zrobionych brwi to co ja tam sobą prezentuje? Teraz jest moda na wiklinowe torebki/ koszyki a ja ciągle go nie mam! No nie mam bo uważam je za brzydkie co ewidentnie podlega pod jakiś niepisany kodeks 'być istnieć musisz mieć to co trendy'. 


Automatycznie moje szanse się zerują i spadam znowu na dno drabinki popularności. To może mam pasek Gucci? Nie! A może jakiś modny strój kąpielowy? Broń Boże, nie każdy chce moje cycki oglądać :D Więc ujowa ze mnie blogerka! Na zagraniczne wojaże nie jeździ, nie otacza się luksusem jak jakieś stado klonów i ma tą swoją parszywą twarz - no więc gdzie mi do tych ideałów? Wiem, w głowie się nie mieści :D! Spoko ja wszystko mieszczę w pupie ;D!
Wracając do tematu ... nie mam twarzy żywcem skopiowanej ze sztucznej lalki, nie mam modnych dodatków ani zdjęć z flamingami (świniami / krowami/ muchą/ kozą) w oceanie. Nie mam wakacji na Bali, Barbadosie czy też nie żre sałatek jak koza i nie pstrykam im zdjęć. To nie dla mnie. Jasne, wrzucałam kiedyś zdjęcia żarła ale jakoś ostatnio weny na to nie mam :D. Boże a zdjęcie kawy? Nosz kurła - ja nie mam takiego! Tak samo jak nie mam toaletki czy innego KONIECZNEGO do pokazania przedmiotu ;). A nie wspomnę o tym, ze zdjęć 'flat lay' robić nie umiem a jako osoba z IG to wręcz konieczność!

Mój IG to zlepek zwykłych zdjęć: zielone pomidory , weekend w Gdańsku i kosmy. Tyle. Albo aż tyle. Nie ma 'samojebek', zdjęć szponów czy makijażu. Nie ma pastelowych zdjęć , szarych dodatków czy innych dziw, które ma być 'instagramowe'. Lubię swoją prostotę i różnorodność a nie jeden styl jakby ktoś jebnął na profilu puzzle. Lubię inność może dlatego mi daleko to tego fejmu?
Instagram to miejsce, które łatwo może podbudować Twoje wartości a Ty będziesz dążyć do tego by być jeszcze lepszą w tym co robisz ale to też portal gdzie frustracja sięgnie zenitu a kurwy będą sypać się z nieba (a nie daj Bóg tak sobie nawciskasz w główce, ze jesteś gówno warta bo osoba x ma to czy tamto i jest taka). Ile można oglądać to samo? O przepraszam, to nie to samo tylko zmieniono jeden element tak, że czasem się zastanawiam czy to konto jest prawdziwe.


Aż dziw bierze, że ja z tą mordką i swoim okropnym charakterem nie dorobiłam się jeszcze tam milionów (Boże, do Bijons mi daleko a do Britnej już wcale :D) ale szczerze nie przypuszczałam, że ktoś będzie oblegał moje stories (zawsze jak wychodzi ze mnie życiowa pierdoła). Brawo ja! :D

Może i lepiej, że nie mam 'Superstarów' jak co druga dziewczyna, nie mam idealnie ulizanej fryzurki i równomiernie rozprowadzonej szminki. Może i dobrze, że nie kreuje się na pustą laskę, która co drugie zdjęcie wrzuca takie, że jedynie można to określić jako 'soft porno' (takie ładne, takie mądre a głupota goni głupotę) i może lepiej, że jestem inna? Wyobrażacie sobie bandę rudych marud? No way! :D

Ach, na odchodnym! Nie klonujcie się proszę, bo inaczej będę pakować takie pomysły w worki i tłuc aż głupota wylezie :D. A prostota zawsze się obroni, uj z całą resztą - bo ważny jest człowiek a nie kreowana rzeczywistość, w końcu Instagram to rozrywka, która ma bawić a nie dołować 'bo ja taka nie jestem' :) (całe szczęście , lepsza być nie możesz!)

I właśnie uświadomiłam sobie, ze to najgłupszy wpis jaki mogłam stworzyć - ee, kijowa ze mnie blogerka -,-

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze