Constance Carroll Sweet Jelly Lipgloss 03 Sweet Kiss & 06 Raspberry Kiss
By Rupieciarnia drobiazgów - 20:09
Pamiętacie taką markę jak Constance Carroll? Jestem pewna, że połowie z Was coś tam w głowie świta na ten temat - kilka lat wstecz marka ta była mocno popularna na naszych półkach (dociekliwi znajdą, że sama opisywałam kiedyś ich puder, który kosztował grosze). Później zrobiło się o nich cicho i szczerze przyznaję nawet ja o niej zapomniałam/ dopiero teraz, po miesiącach / latach marka wraca do łask i co rusz wypuszcza nowości jak i także wraca z kultowym pudrem (ten puder nawet moja mama używała!). O części produktów, które aktualnie mają w ofercie można poczytać u Klaudyny ---> Powrót Constance Carroll, tymczasem widząc u nas w drogerii serię ich błyszczyków postanowiłam wypróbować to i sprawdzić, czy ten powrót się opłaca!
6. Bodajże dostępnych jest 6 odcieni tych błyszczyków. Najpierw kupiłam jeden - Raspberry Kiss i długo chodziłam koło dwóch innych ( intensywnie myślałam nad Sweet Kiss i Fruit Jelly). Dopiero jakieś dwa tygodnie temu do swojego odcienia, który mam już jakoś od początku czerwca dokupiłam Sweet Kiss i powiem, że na razie jestem zaspokojona i raczej nie będę sięgać po inne odcienie (no chyba, że te mi się skończą). Jedno jest pewne - kierunek jaki teraz obrała marka to strzał w dziesiątkę!
Błyszczyk Sweet Jelly, to doskonały sposób na naturalnie wyglądające usta. Delikatna formuła, pół-przezroczysty kolor oraz przyjemny, owocowy aromat zapewni naturalny i świeży wygląd Twoich ust. Zawarta Witamina E oraz wosk Candelilla nadadzą naturalny, aksamitny oraz zdrowy wygląd. Odpowiednio dobrane składniki zapewnią Twoim ustom delikatność, nawilżenie oraz świeżo-owocowy charakter. W pracy, w domu czy na imprezie, błyszczyk Sweet jelly sprawdzi się w każdej sytuacji a szeroka gama kolorów sprawi, że będziesz Twoje usta będą błyszczeć w każdej sytuacji
Pierwsze wrażenie po użyciu? Może to brzydko zabrzmi ale powiedziałam wtedy na InstaStories - 'Clarins dla ubogich' wiem, jak to okropnie brzmi ale nadal jestem tego zdania! Generalnie Instant Light Natural Lip Perfector Clarins kosztuje 75 zł, tutaj mamy cenę 10 razy niższą, oczywiście wygląd to dwie różne bajki, tak samo jak marka ale działanie - niemal identyczne! Stąd moje porównanie (a raczej głupie gadanie :D)
Co mamy? To jest błyszczyk! I zanim zaczniecie psioczyć 'a taka lipna ta trwałość', 'a fe, a fuj' to zapamiętajcie to słowo BŁYSZCZYK! Więc robi to co ma robić i robi to samo jak wyżej wspomniany produkt do ust od Clarins. Po pierwsze tak samo Sweet Jelly nadaje ustom mocny i wyrazisty blask, szczerze można powiedzieć , że mamy tutaj piękną taflę, ewentualnie nazwijmy to efektem 'mokrych ust'. Strasznie mi się to podoba bo niezależnie jaki makijaż zrobię / czy w ogóle go zrobię / co ubiorę / czego nie ubiorę oba kolory pasują idealnie do każdej sytuacji. Po drugie fajnie nawilża!Gdzieś w głowie miałam przekonanie, że jak błyszczyk i to taki, który kosztuje tyle co dobra czekolada będzie lipny, nietrwały a z ust zrobi wieli suchy wiór. Zdziwiłam się kiedy zamiast tego dostałam dawkę dobrego nawilżenia, efekt mięciutkich ust, który utrzymuje się jeszcze do kilku godzin po jego zniknięciu! Jakby nie patrzeć, w tej części obietnice producenta są pokryte w 100 %. Idąc dalej tym tropem taki sam efekt i to samo działanie dawał mi Clarins i jakby ktoś zmienił im opakowania ciężko byłoby rozpoznać mi, który to który (no chyba, że po zapachu).
Skoro błyszczyk to na pewno się klei... cóż i tak i nie. Mamy tu dość gęstą konsystencję, która jest lepka ale niezbyt klejąca - jasne, że przyklei Wam się włos jak lekki wiaterek zawieje ale i tak to jest delikatne 'sklejenie' i nie przypomina to takich okropnych błyszczyków, które tak kleją że człowiek się zastanawia czy nie ma na ustach tubki kleju! Źle się wcześniej wyraziłam, oprócz mokrych ust mamy tez piękny blask a to już zwraca uwagę i to bardzo mocno!
Mamy piękną taflę, gładkie i 'mokre usta', dobrą pielęgnację za grosze (wydaje mi się, że Sweet Jelly bez tego całego blasku mógłby być świetnym produktem typowo pielęgnacyjnym).
Czy czuć go na ustach? I tak i nie, przez kilka chwil macie uczucie tej 'kleistości', za chwilę to znika i gdyby nie delikatny słodki posmak i ta błyszcząca tafla to można by było zapomnieć, że w ogóle mamy coś na nich! I nawet mimo tej tafli to Sweet Jelly wygląda dość naturalnie i nienachalnie.
(od góry 06 Raspberry Kiss, na dole 03 Sweet Kiss)
Wygląd, no cóż niewątpliwie trochę zaczerpnięto tu inspiracji od produktów Kylie (ich pomadki z takim motywem), trochę z błyszczyków Dior (widać taki sztyft jak w pomadce) - ogólnie ani mi to nie przeszkadza ani mnie to grzeje. Opakowanie jest ładne i zwraca uwagę, tyle nie ma co się rozwodzić nad nim. Błyszczyk jest gęsty przez co nic nie ucieka ani z ust, ani z aplikatora. co do tego muszę powiedzieć , 'wow' - aplikator jak marzenie! Dobrze wycięty, zgrabny, ładnie nabiera produkt bez większego 'balastu' przyjemnie się nim maluje i nic a nic nie wyłazi poza usta!
Nie zgodzę się z tym stwierdzeniem 'szeroka paleta barw'. Gdzie? 6 kolorów? Przejrzałam wszystkie testery i rzeczywiście na ręku było widać różnicę w kolorystce jednak na ustach.. cóż wypadają niemal identycznie (stąd u mnie tylko dwa odcienie, ciemniejszy i jaśniejszy). Pachnie! A pachnie ładnie jakby maliną i zostawia taki słodki posmak na ustach, jednak zapach mocno wyczuwalny jest tylko w opakowaniu (tutaj pojedynek wygrywa Clarins).
Trwałość - pamiętacie, że to błyszczy? Więc bez jedzenia / picia jest to 1.5 godziny (godzinę mniej niż Lip Perfector). I mimo, że będziecie jadły i piły z nim, to tylko ściera się ta pierwsza warstwa mocnego połysku, błyszczyk nadal jest na ustach ale już nie daje tak 'po oczach'. Schodzi równomiernie i estetycznie, bez obaw można go dokładać.
A jak to w praktyce? O3 to jasny, 'blady' róż i właśnie ten odcień jest zbliżony do tego z Clarins jaki miałam, wygląda dość naturalnie i dobrze się w nim czuje. 06 jest ciut ciemniejszy, bardziej malinowy i tu mam wrażenie, że podbija mi on koloryt warg.
Minusem może być wydajność - ja sobie żadnego nie żałuję i dokładam / używam ostatnio non stop także po miesiącu czasu jeden został mi w połowie, zaś drugi po 2 tygodniach jest w niemal identycznej sytuacji jak jego siostra ;D
Cóż rzec? Za grosze mamy dobry błyszczyk, który robi fajnie wrażenie, ładnie pachnie i jest tańszą wersją kultowego produktu (no nie ukrywajmy, że tu mamy znacznie mniejszą pojemność). Teraz zamiast wydać 75 zł, można wydać 8 i cieszyć się tym samym efektem. Można? A można i oficjalnie mówię, że Constance Carroll zrobiło produkt godny uwagi :)
Constamce Carroll, 3.5 ml / 7.99 zł
0 komentarze