Bourjois Healthy Mix Light Vanilla 51

By Rupieciarnia drobiazgów - 09:27

Tak, wiem. Jestem chyba jedyną (no może jest gdzieś tam jeszcze jakaś istota, która jak ja opiera się skutecznie fenomenom kultowych podkładów?) osobą , która tak późno zabrała się za testowanie już legendarnego (i jak wieść niesie najlepszego) podkładu Bourjois. Mowa tu o rozświetlającym cudzie czyli Healthy Mix. Ile ja go widziałam na blogach to głowa mała! Wiele osób poleca go notorycznie, ciągle widzę go gdzieś w ulubieńcach i gdyby nie promka na niego w lutym (z 60 i coś na 35 zł w Rossmannie) to w życiu bym go nie kupiła :-D. Wtedy pokładałam w nim spore nadzieje i muszę mu przyznać jedno - nie darmo mówi się o nim, że skubany dobry jest!


A swoja drogą muszę przyznać, że marka Bourjois chyba dobrze się czuję u mnie skoro ponownie witam ją w moich skromniutkich progach i znowu ma swoje pięć minut chwały na blogu. A tu naprawdę jest co chwalić! (no ale bura też będzie! Nie ma tak łatwo ze mną :D)

Owocowy podkład rozświetlający cerę od firmy Bourjois. Lekka formuła z łatwością radzi sobie z niedoskonałościami cery jednocześnie nie obciążając jej. Rozświetla twarz, bez zbędnych drobinek, nadaje efekt zdrowej cery. Zaraz po zastosowaniu skóra jest miękka, gładka i widocznie ożywiona. Podkład nadaje się do każdego typu skóry. Subtelny, nie drażniący owocowy zapach dodatkowo wpływa na cerę:

No i teraz jestem zdziwiona bo nie miałam bladego pojęcia, że ten podkład jest 'owocowy'. No bo skąd? Tynk to tynk więc nie widziałam wcześniej potrzeby by czytać tak dokładnego opisu. I wychodzi na to, że marna ze mnie blogerka ups.



No dobra, zacznijmy od tego, że nie wierzyłam w te wszystkie ochy i achy na jego temat i jak to zwykle ze mną bywa podeszłam do niego jak ten przysłowiowy pies do jeża - z dystansem. Nie oczekiwałam dużo bo zwyczajnie wiedziałam, że ostatni podkład który miałam Smashbox Studio Skin postawił poprzeczkę bardzo wysoko. Ba, ja nawet nie myślałam nad tym, że owy bohater będzie w miarę dobry a co dopiero będzie w stanie zastąpić ulubiony od lat produkt.
I byłam w szoku i byłam ogromnie zdziwiona gdy w końcu udało mi się wypracować wspólny język. Nie wiedząc czemu pierwsza dwa może trzy nałożenia go na buzię były dla mnie czystym koszmarem - teraz wiem, że wina leżała bo sposobie mojej aplikacji a nie konsystencja czy zachowanie produktu.
Do rzeczy - nie zastąpił mi całkowicie Studio Skin i nie okazał się kosmicznym fenomenem ale jakbym miała powiedzieć, to jeden z lepszych podkładów na drogeryjnej półce. Pięknie wygląda na buzi i rzeczywiście wygląda ona bardziej promiennie i świetliście. Nie gryzie się z żadnym innym kosmetykiem (czy to kolorowym czy pielęgnacyjnym). Nie podkreśla suchych skórek, nie uwydatnia porów ani też nie wchodzi w żadne załamania (a tu dużo do gadania ma kwestia aplikacji). Jakbym miała powiedzieć co tak naprawdę w nim cenię to to, że wygląda na twarzy jak druga, lepsza skóra. Cała buzia wygląda naprawdę dobrze, makijaż wygląda dobrze a ja z nim czuję się bardzo komfortowo.
No powiedzmy, zdziwiłam się jak wytrzymał te ostatnie upały (a co! testy w ekstremalnych warunkach także były) i jedynie co do delikatnie po 4 godzinach wytarł się na nosie i przy linii włosów. Tylko tyle - cała reszta pozostała nienaruszona. Jeśli idziemy tym tropem to muszę powiedzieć, że w miarę normalnych warunkach pogodowych  podkład ściera się po jakiś 6 / 7 godzinach. Bardzo ładnie wygląda też przypudrowany aczkolwiek rzadko stosuje puder przy produkcie rozświetlającym . A jeśli chodzi o to całe rozświetlenie - wygląda to naturalnie a nie jakoś kosmicznie i sztucznie. 

Jednak najważniejsza dla mnie jest aplikacja - pierwszy raz miałam zgrzyt bo to nie jest produkt, który nałożymy pięknie palcami i mamy to z głowy. Nie, Broń Boże robić to paluchami! Nie mam pojęcia czym to jest spowodowane ale taka aplikacja powoduje, że ma się wrażenie smug na buzi, niedokładnego roztarcia co daje nam tyle, że skóra wygląda jak płachta z jakimiś suchymi partiami bez jakiejkolwiek pielęgnacji. Okropność.
Podejrzewam, że najlepiej aplikuje się go gąbką jednak mi najlepiej , najsprawniej i najładniej wychodzi to pędzlami! Nie ma smug, wszystko jest idealnie rozprowadzone a buzia sama z siebie wygląda już dobrze. I tu wielkiej filozofii nie ma bo najpierw robiłam to typowym pędzlem do pudru a teraz do tego służy mi pędzel owalny.


Zdziwiła mnie konsystencja - spodziewałam się produktu lejącego a tymczasem gdy nakładam go na buzię nic nie kapie nic nie spływa, ale nie jest to też tego typu konsystencja, którą trzeba szybko rozprowadzać bo zastyga na beton. Nie, wszystko na spokojnie ale dokładnie.
Jakie opakowanie jest każdy widzi - dla mnie typowe więc się nie będę rozwodzić na nim. Pompka działa więc czego chcieć więcej?

Aaaa krycie - od lekkiego po średnie. Nie zakryje dużych czerwonych punktów w żaden magiczny sposób. On daje efekt drugiej skóry więc nie oczekuję, że to będzie tynk i szpachla. Zresztą ja nie lubię mocnego krycia bo dziwinie się w nim czuję a tu z jego delikatnością jest ok.
No i drugie 'aaa' nie czuję w nim owocowego zapachu - pachnie mi jak każdy podkład, nic poza tym więc w tym momencie trochę nad tym ubolewam (i po co ja ten opis czytłam :-P)

Zdjęcia na buzi robiłam w wtorek lub środę, wybrałam taki moment, gdzie miałam widoczne zaczerwienie na policzku (tak jest jak robi się peeling z kwasem a potem daje maseczkę z innym kwasem). Dopiero dziś zobaczyłam na zdjęciach, że on naprawdę ładnie wygląda i robi niezłą robotę!



51 to najjaśniejszy z gammy kolorów i jak widać dla mnie jest idealny choć obawiałam się, że będzie lekko żółtawy. Nie oksyduje wręcz przeciwnie, pięknie wtapia się lub (stapia) się z naturalnym odcieniem skóry. I jakby to moja siostra powiedziała 'wcale nie widać, że masz tapetę na ryju' :D

P/s wybaczcie, że akurat tak wrzucam zdjęcie ale dając je razem to drugie traci na jakości (choć o czym ja mówię :D)

Generalnie jak mówiłam - do dobry podkład z drogeryjnej półki. Wygląda dobrze na buzi, ładnie rozświetla i nie jest ciężki w noszeniu. Komfortowy, z idealnym odcieniem, przy dobrej aplikacji wygląda 'olśniewająco' ale ta cena...Powiem Wam, że drugi raz w Rossmannie bym go nie kupiła skoro np na stronie cocolita w promocji jest za 21 zł!

Kto zna i kto lubi?;D 

Rossmann, 30 ml/63.99 zł

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze