No dobra, teraz kiedy praktycznie wszędzie możecie poczytać jakieś świąteczne porady (ach te polisy) czy zobaczyć któryś już tysięczny poradnik prezentowy ja się wyłamałam i wpadłam na pomysł by w końcu zabrać się za wpis na temat rozczarowań. Krótko i na temat. Bez ceregieli i bez wciskania, który prezentowy zestaw będzie lepszy. A uwierzcie mi, że w tym momencie moja tolerancja do tego zjawiska spadła do zera ... ale, ale, wracając do tematu,w ubiegłym roku rozczarowań ze sfery beauty było 11. Ile tym razem produktów mogę nazwać bublami?
Znacznie mniej, co dziwnego - cieszy mnie to. Po części dlatego, że te produkty albo rozczarowały mnie zapachem, albo uznałam, że ich popularność jest nad wyraz duża skoro ten produkt jest zwyczajny. Jednak, przypomnijmy sobie co dokładnie w tym roku sprawiło mi zawód i czego bym nie poleciła?
Golden Rose HD Foundation - och, jak ja miałam na niego ogromną chęć! Kiedy go kupiłam byłam oczarowana jego designem i tym, że wizualnie jest cacy i dopiero w praktyce wyszło, że i ono czyli cały jego wygląd ma swoje mankamenty. W praktyce ? Okropny bubel - zbierał się w każdym załamaniu, brzydko wyglądał na skórze, podkreślał suche skórki (mimo dobrej pielęgnacji), na twarzy robił żółte plamy i wyglądało to źle , tragicznie - normalny koszmar! Jedyny plus - ładnie wygląda na zdjęciach, aparat go kocha ale buzia już nie. Do tego dodajmy dziwną konsystencję, która się leje, jest ciężka i topornie się rozprowadza - volia, mamy przepis na murowany kit podkładowy! ---> recenzja
Isana olejek pod prysznic czyli najsłynniejszy Isany olejek polecany przez tysiące zadowolonych osób. No dobra przesadziłam. Nie tysiące, niech będzie. To gówno. Mówię bez ogródek - polecany do mycia pędzli , tsaa u mnie po jednym myciu pędzle się rozpadły (i to takie, które miałam kilka lat!). Dosłownie z każdego pędzla się sypało! Wiele też się mówi o jego 'rybim zapachu' - na szczęście ja takiego nie odczułam ale po tym co zrobił z moimi pędzlami prawie cała butelka bez żalu została wylana. No i to chyba moje największe rozczarowanie - dobrze, że kosztuje grosze.
Liq CC Serujm Rich i kolejne moje och, bo tutaj naprawdę nie kryje smutku. Bo to nie jest zły produkt, ewidentnie ma swoje plusy ale mając wcześniej serum Light (fenomenalne!) postawiłam mu wysoko poprzeczkę ...której nie przeskoczył. Wersja bogata jest a raczej była dla mnie zbyt płynna, mrowiła mnie po nim skóra a najśmieszniejsze jest to, że ja nie widziałam by rozświetlał cerę, a raczej żeby wydobył jej naturalny blask (jak to było w przypadku wersji Light). Serum Rich było ok, jako baza, jako dobry nawilżacz czy sprawianiu by cera wyglądała zdrowo. Ale to nie to. Nie tego po nim oczekiwałam i nie będę ukrywać swojego rozczarowania ---> recenzja
Żel Yope , miałam wersję z lipą więc będą bazować na niej. Teraz także ma wersję dla dzieci z liskiem, której zapach zwala z nóg ale ta lipaaa...Zapach? Bez szaleństw, koło lipy to nawet nie stało,a działanie? Jak w każdym żelu, myje i delikatnie pielęgnuje - bez fajerwerków, bez obiecanej magii. I do tej pory nie rozumiem zachwytów nad marką - może i ma perełki, cudowne składy ale jeszcze ja tego nie spotkałam i nie doznałam na swojej skórze ---> recenzja
Rimmel Brow Pro Micro 24 h - rzadko sięgam po coś nowego do brwi bo jestem wierna swojemu przyjacielowi z Avon ale ta nowość była wyjątkiem. I rozczarowniem - zbyt miękka końcówka pisaka, która albo nie pisał a raczej nie rysował tego co chciałam albo wręcz odwrotnie - mocno wylewał się poza brew. Dodajmy do tego fakt, że odcień ciemnieje na skórze (albo to tylko moje wrażenie) i brak obiecanej trwałości - bo 5 godzin a cały dzień trzymania się to ogromna różnica. Tyle w temacie , mimo tego nadal mam ten pisak ale nie używam bo zwyczajnie ten efekt jest nikły. ---> recenzja
MIYA mySKINhero naturalny peeling do ciała - i ostatnia rzecz (tak sądzę), która okazała się klapą. Dlaczego? Mówiłam o tym w ostatnim wpisie - szybko się kończy, sypie jak jak piasek na plaży, pachnie kostką do kibla i do twarzy jest za ostry więc nie dla wszystkich i nie dla każdej części ciała. Tyle po więcej zapraszam do ostatniego wpisu który jest na tej samej stronie :D ---> klik
I to by było wsio, o pięć mniej produktów niż rok temu. Jestem z tego dumna ale też część takich produktów niekoniecznie dobrych i złych było we wpisach z cyklu ... 'mieszane uczucia' więc bazując i na tym - wynik nie jest jakiś tragiczny (w końcu 12 miesięcy było długich) :D A teraz biorę się za hity i jeszcze jedną recenzję w tym miesiącu ;D
0 komentarze