Uff święta już prawie na wykończeniu, ja objedzona sernikiem i wiadrem sałatki jarzynowej zasiadam i kończę grudniowe wpisy tym postem, który podsumuje idealnie co mnie tak bardzo rozkochało w sobie w ciągu tych 12 stu miesięcy. Nie będzie podziału na kolorówkę, makijaż czy pielęgnację. W zeszłym roku się w to pobawiłam tym razem zwyczajnie mi się nie chce a wiem, że są osoby które czekają na ten wpis (Agata, pozdro :D!) więc do dzieła :D Co tak bardzo polubiłam przez te miesiące?
Podkład Avon Power Stay był pewniakiem w tej kategorii - już przy okazji pisania recenzji wspominałam, że ma on ogromny potencjał do bycia tym ulubionym produktem roku. I się nie pomyliłam! To jest ten podkład po który sięgam z pewnością i jeszcze nigdy mnie nie zawiódł - na buzi wygląda świeżo i naturalnie, nie oksyduje, wytrzymuje kilka ładnych godzin a przede wszystkim nosi się go komfortowo ;) Lubię go właśnie za tą naturalność, za dobrą konsystencję która nie zastyga więc można dobrze go rozprowadzić i za to, że dobrze mi się nim pracuje za pomocą gąbeczek (czy to suchej czy mokrej). Naprawdę lubię! Recenzja --->klik
Podkład jest więc i czas na cienie i tu bezapelacyjnie ulubieńcem zostaje paleta cieni ABH Sultry ♥ Te kolory, to wydanie a raczej to opakowanie - dla mnie sztos! I chociaż paletę nabyłam ponad rok temu w listopadzie to muszę powiedzieć, że nie wyobrażam sobie jej nie mieć w koszyku! Ma swoje wady (niektóre cienie mocno się sypią) ale wizualnie sztos i na powiekach, gdy już nabrałam wprawy w malowaniu oka - petarda! I nie będę kryć, że te wszystkie moje brokatowe cienie mają już dziury od zużycia!To idealna paletka, którą wyczaruje się zarówno makijaż dzienny i wieczorowy i naprawdę użyje się każdy cień (nawet tą czerwień!). Recenzja --->klik
Nie może tutaj też zabraknąć gąbeczki do makijażu! Powiem Wam, że ta z Aliexpress jest przegenialna! Kosztuje grosze, dość wytrzymała, podwaja co najmniej dwa razy swój rozmiar pod wpływem wody a przed wszystkim dobrze się z nią pracuje. Po kilku tygodniach z nią zauważyłam, że ona też tak nie 'chleje' podkładu (wiecie o co mi chodzi, prawda?:D). I chociaż moja gąbka aktualnie wygląda jakby przeszła jakąś wojnę to spokojnie daje radę, ja już zamówiłam sobie kolejne dwie i z cierpliowścią czekam aż dojdą bo a) kosztuje ponad 2 zł a jest cholernie dobrym i tanim produktem, b) minusem może być długi czas oczekiwania na przesyłkę więc najlepiej zamówić od razu więcej sztuk - ja swoja zamówiłam na próbę, nie żałuję i wiem, że będzie stałym elementem w mojej kosmetyczce . Link do gąbki ---> klik
Skoro mowa o gąbce to i nie może tu zabraknąć pędzli Say Makeup! To już totalny sztos! Wyglądają cudownie, przychodzą pięknie zapakowane i robią robotę! Ten do oczu może zastąpić inne w tej kwestii ale ten to pudru (12) to mistrzostwo - duży, miękkie włosie i pewnie się go trzyma w dłoni! Warte swojej ceny już za same aspekty wizualnie a co dopiero za działanie. Mam już dłuższy czas, i choć recenzja pojawiła się rok temu muszę stwierdzić - nadal się ze sobą zgadzam Piorę je regularnie, nie ma na nich żadnego uszczerbku, żaden włos się nie odkształcił czy wypadł, wszystko jest idealnie a same pędzle nadal wyglądają jak nowe! Recenzja ---->klik
Jeśli chodzi o zapachy to miałam i nie miałam problemu. Spojrzałam na swoją półkę i wahałam się nad dwoma zapachami najczęściej używanymi w ciągu tych miesięcy. Wtedy wybór był oczywisty - w końcu ulubionymi perfumami został zapach w którym mogłabym się kąpać czyli Givenchy L'Interdit. To jak dla mnie absolutne mistrzostwo zapachowe! Zapach piękny,długo zostający w pamięci, taki który nawet faceci kochają! Pachnie i kobieco i luksusowo!Czasem ostry, czasem słodki, lekko drażniący nosek i czasem może powodować ból głowy ale z całą pewnością to zapach, który ze mną już zostanie! Recenzja ---> klik
No i na sam koniec - olejek do ciała od Veoli Botanica który i Was zaintrygował! Dzięki płatkom róży w środku wygląda kapitalnie, pachnie jak róża (nie chemiczna i nie babcina), i sam w sobie bardzo ładnie nawilża skórę. Dodajmy do tego, że to nasza marka i natura w prostocie i jest produkt, który zapada w pamięć. Przy nim zawsze moje ciało się odprężało a zmysły dostawały ukojenie - ten olejek to istne różane złotko ♥
Większość z tych produktów było na blogu, więc to o czymś świadczy ;) Pojawiła się także seria z ulubieńcami miesiąca - bardzo mi się spodobała i zostaje tu na dłużej więc nie ma co się dziwić, że podsumowanie roczne jest skromne :)
Znacie coś? Jak Wasi ulubieńcy?
0 komentarze