Ulubione w listopadzie | Huda Beauty, Bath and Body Works, Nivea & Balea
By Rupieciarnia drobiazgów - 14:09
Pora na ostatnie podsumowanie ulubieńców miesiąca - tak jak nigdy o nich nie pisałam tak teraz weszło mi to w nawyk i raz na cztery tygodnie pokazywałam Wam wszystko to co było naj, naj w minionym czasie. I powiem Wam, że nawet polubiłam się z tą serią - bo to czego nie chciałam opisywać na blogu/ nie planowałam wcześniej tego recenzji mogę pokazać tutaj z kilkoma słowami dlaczego to było takie fajne i dlaczego tak to lubiłam w tych ostatnich dniach. Ulubieńcy listopada to produkty - zwykłe, proste ale jakie ładne! No same zobaczcie jak ładnie tu wyglądają!
Generalnie całą tą czwórkę mam już szmat czasu, używam ładnych parę tygodni ale jakoś nigdy wcześniej nie złożyło się aby zająkła się jakiś słowem na ich temat. Pora to zmienić, na pierwszy rzut?
Pięknie pachnąca mgiełka od Bath and Body Works - Gingham ♥ Pachnie obłędnie! W nutach frezja, klementynka czy brzoskwinia ale powiem Wam - jak to pachnie! Trochę kwiatowo, trochę ze szczyptą owocu ale przede wszystkim pachnie świeżo i czysto! Nie wiem jak im się udało to osiągnąć ale zapach kojarzy mi się z praniem - takim wiecie, praniem w ładnym kwiatowym płynie. Lubię to! Nie używam tej mgiełki tylko w dzień ale psikam na piżamę i na pościel i o wiele lepiej mi się wtedy śpi:D
Huda Beauty Smokey Obsessions nigdy nie była paletką, którą chciałam kupić. W ogóle jak już wiecie żadna paletka tejże marki mnie nie kupuje - tą dostałam i szczerze powiem - jest love! Mała i kompaktowa, wszędzie się zmieści, zawiera kolory które bardzo lubię (czarny mi wydrapało dziecko bo wie, że ja go nie lubię :D), cienie ładnie się trzymają , złotko ciut się sypie ale mogę mu to wybaczyć bo na powiece wyglądają obłędnie! Minus taki, że ciężko utrzymać ją w czystości (co widać na obrazkach a przecież ją czyściłam!). I tak szczerze, nią wykona się każdy makijaż, cienie blendują się pięknie, nie tworzą jednej plamy i jest błysk! No jest :) P/s to trochę taka mała wersja palety Sultry od ABH ;)
Balea i Nivea? To pierwsze to soczyście owocowa pianka do golenia, z którą się na samym początku nie lubiłam. Przy pierwszych użyciach pianka wychodziła niemrawa i strasznie jej mało było i dopiero w późniejszym czasie odkryłam, że muszę inaczej ją trzymać jak chcę mieć mega gęsta pianę (taką jaka ma być!) . W kwestii działania ? Bez zarzutu - maszynka sunie gładko, pianka nie ucieka i dobrze trzyma się skóry no i zapach! Ładny, owocowy (czy to papaja to nie powiem ale jakiś egzotyczny owoc na bank) umila czas golenia, dodajmy do tego niską cenę i mamy produkt godny polecenia.
I tak samo mam z tym deo Nivea - Indulging peony to jedna z trzech nowych wersji, którą można było dostać w Biedronce - była także wersja z brzoskwinią i lilią za jakieś 7 zł i do teraz żałuję, że ich także nie kupiłam! I tak jak wyżej - nie mam zarzutów co do działania - to w końcu deo i mówta co chceta, że zło, chemia, umrę na raka (i tak kiedyś umrę) ale to tak ładnie pachnie, tak kwiatowo i tak dziewczęco ♥ Przy czym zapach nie jest męczący, nie jest to aromat typu 'czujesz i Cię mdli'. On ma moc ale jak już ląduje tam gdzie ma zapach staje się łagodny, lekko wyczuwalny - i nie, 48 h nie trzyma :D
Uff, i to podsumowanie mamy za sobą :D Teraz jeszcze tylko podsumuję ten rok - jak w ubiegłym pojawi się wpis z ulubieńcami minionych miesięcy (mało ich!) jak i z rozczarowaniami (tych jeszcze mniej!) i wtedy będę mogła powiedzieć - całkiem udany ten rok był w kwestii kosmetycznej :D
A co u Was ulubionego?:)
0 komentarze