Chyba dawno nie było mi tak ciężko usiąść i zacząć pisać. Pozwolić by moje myśli swobodnie zostały przelane na papier by ktoś później mógł z nich skorzystać. Niemoc. Blokada, twórczy impas. Wszystko nagle postanowiło się skumulować i powiedzieć pass. Sorry ale tego nie zrobisz. Tego nie skończysz. Zostaniesz z niczym, rozumiesz? Ta myśl ciągle mnie prześladowała, nie dawała mi spokoju co spowodowało, że gdzieś w tle zamilkł mój zdrowy rozsądek i zwyczajnie dałam się temu ponieść. To naprawdę dziwne uczucie pozwolić sobie na taką słabość. Bo przecież słabość czyni nas bardziej ludzkim, bardziej podatnym na wszelkie zranienia czy sugestie. Właśnie słabość powoduje, że do niektórych rzeczy podchodzisz sceptycznie i tylko jeden element układanki decyduje o tym czego właśnie chcesz. Staram się aby moje słabości były nadal upchnięte w jedną z szufladek w mojej głowie ale w taki dzień jak ten panowanie nad tym staje się trudniejsze. Bo pierwszy raz ktoś tą słabość pięknie zapakował i mi ją dostarczył.
To niebywałe jak szybko moje kosmetyczne ego zostało połechtane mając w dłoni ten flakon. Niepozorny zakończony złotą zatyczką z pięknym motywem, który mówi o tym jak bogate jest wnętrze. Prawie jak dla bogini. Prawie jak bogini. Bogate i eleganckie. Stworzone z najwyższą starannością i perfekcyjnie skrojone na kobiece ciało. Niebywałe jak zgubne myślenie sprowadziło mnie do momentu kiedy odkryłam, że Maxima to obecnie największa słabość zapachowa z jaką przyszło mi się spotkać.
Maxima to niebiańska kompozycja zapachowa dla Niej. To unikalne połączenie szlachetnych nut kwiatu Immortelle, który jest symbolem wieczności i obietnicą wiecznej młodości z delikatnymi akordami soczystej nektarynki i jaśminu wielkolistnego. Ten ciepły i aksamitny zapach rozpali Twoją wewnętrzną moc
To jest ten moment gdzie przed samą sobą muszę przyznać - nie dałam rady. Nie doceniam uroku tego zapachu. Nie rozumiem tych górnolotnych słów jak to budzi się do życia bogini dzięki temu zapachowi. Cóż być może moja bogini umarła albo zwyczajnie wystawiła mi środkowy palec głośno mówiąc 'spier.aaalaj'. Nic na to nie poradzę.
Bo wizualnie ta słabość jest piękna, królewska na swój sposób ale to co skrywa się w środku należy zaszufladkować i zapomnieć. Nijaki aromat złożony z trzech składników gdzie nic się nie wybija, w pierwszym odruchu czuję nić podobnego aromatu jak w Si Armaniego, ale to trwa zaledwie ułamek sekundy, może pół minuty po czym moje zapachowe ego chowa kły i ściera cieknącą już ślinkę na myśl o boskim zapachu. Bo go tu nie ma. Jest coś, ale to coś jest mało wyraźne , nie wystarczające bym mogła się w nim zakochać. I jest stałe - nie dzieje się tu nic odkrywczego, nie ma trzęsienia ziemi, nie ma fajerwerków, zapach nie czaruje, nie uwodzi, nie wodzi na pokuszenie tylko trwa. Jak jakiś byt. Mało to zmysłowe biorąc po uwagę, że zaczyna się kwiatami ale nie pozwala im się rozwinąć
Jeśli zamknę oczy to myśląc o bogini widzę czystą białą kartkę gdzie ktoś próbował stworzyć coś ładnego i prostego, mało skomplikowanego ale zabrakło mu pazura i charakteru. Wyszło nijak, bez polotu. Zapach słodki, delikatnie kwiatowy trzymający się mniej niż 2 godziny. Uroczy? Może dla nastolatek nie dla kobiet pewnych siebie, znających każdą słabość i idącą czasem pod prąd, czasem z jego nurtem.
Inaczej sprawa się ma z wersją męską - bo to pachnie cudownie. Tak, zdecydowanie cudownie, silnie, męsko i z charakterem. Tak jakby ktoś położył na tym flakonie swoją silną dłoń i tchnął w cały ten aromat odrobinę zadziornego męskiego charakteru. Bo w tej wersji mogłabym się zatopić i pozwolić na ogarnięcie się każdej słabości, którą mam. Poza tym, ten męski odpowiednik trzyma się powyżej 10 godzin... tak tylko mówię ...
Słabość - brzydkie , krzywdzące słowo które czyni, że Maxima jak dla mnie w tym roku stoi na czele zapachów, które rozczarowują na całej linii.
Ja, zwyczajnie znalazłam słaby punkt, który przyprawia o szybsze bicie serca i powoduje jego zatrzymanie przez brak reakcji i wzajemnego przyciągania. Boginią nie będę. Maxima ląduję zaszufladkowana na mojej półce i dostaję etykietę 'zmarnowano potencjał, stworzono nijaki aromat, który jest szybki przelotnym romansem.' Nie na długo, nie na zawsze i nie na dziś, ale męska wersja? Czemu nie? Jego dopieszczono, jej pożałowali czułości.
Avon, 50 m/ 79 zł
0 komentarze