Powrót do przeszłości, ubiegły miesiąc grudzień '19

By Rupieciarnia drobiazgów - 11:39

Coś się kończy coś się (nie)zaczyna - tak mogłabym w skrócie podsumować grudzień, który na szczęście mam za sobą. Styczeń to czas wszelkich podsumowań - u mnie raczej to czas rozliczeń bo grudzień był przeraźliwie straszny, zimny i mimo aury świąt potrafił dołożyć. Styczeń powitałam w kapciach, w czerwonej sukience i skarpetach z Hello Kitty i mam nadzieję, że taki będzie, na luzie, bez spiny i wielkich dramatów bo ten grudzień...ach co ja tam będę o nim mówić, zauważyłam ostatnio, że nie tylko u mnie ubiegły miesiąc okazał się tym co potrafił zmęczyć.


Jedynie całość uratowały te świąteczne dni kiedy mogłam do woli objadać się sernikiem , wiadrem sałatki jarzynowej i na chwilę przestać myśleć o tym kłamliwym świecie. Wiele rzeczy wyprowadziło mnie z równowagi przed świętami, wiele mi dało do myślenia tak, że finalnie postawiłam  na nowy początek dla samej siebie. Mimo, ze niektóre decyzję będą mnie boleć przez jakiś czas to uważam, że czasami warto zrobić coś wyłącznie dla siebie. Zdrowy egoizm czasami jest pożądany. Ale, wracając do świąt - brakowało mi śniegu. Brakowało mi tej otoczki którą znałam z dzieciństwa - tak ja należę do tych osób co chociaż śnieg chcą na święta.I chce lepić bałwana, który zawsze wychodzi jakiś kanciaty. W ubiegłym roku jeszcze zjeżdżałam na sankach a jak tak dalej pójdzie z tą pogodą w tym roku to jedynie mogę poślizgać się po błotku.
W tym roku kompletnie odpuściłam ideę robienia prezentów w rodzinie - jedynie co to kupiłam prezenty dla mojej chrześnicy bo chrześniak i tak za mały więc siostra mówiła, że małej wystarczy. Pierwszy raz nie robiłam prezentów domownikom i nawet nie narzekali (bo wiecie, ja robiłam każdemu co roku a oni czuli się głupio że oni nic więc w tym nie było żadnej spiny). A przyszłą gwiazdkę chciałabym już spędzić na swoim, z żywą choinką, pierdołami które zbieram na święta i bez multum godzin spędzonych w kuchni bo rodzina liczna. Choć co ja mówię, lubię gotować więc pewnie nawet jak będę na swoim to i tak będę robić furę jedzenia i przywozić rodzicom. Więc po części ambitny plan postawiony mam na ten rok, nie ma co.

Minął też pierwszy rok naszego narzeczeństwa i powiem Wam, że i to trochę zmieniło i trochę nie moje wszelkie nastawienia. Bo z jednej strony chcemy ślub kościelny tylko dla nas i najbliższej rodziny (ale tu ksiądz kazał dopiero przyjść w połowie tego roku) zaś z drugiej, gdybyśmy potrzebowali papierek do kredytu że jesteśmy małżeństwem to bez wahania idziemy na 'cywilny'. A myśl o kredycie mnie przeraża bo moja głowa mi podsuwa zaraz obrazy rychłej śmierci, rozstania i zostawienia mnie z tym całym kredytowym gównem samą - tak, mam takie irracjonalne strachy zawsze które lubią czasem siedzieć w głowie <nicnatonieporadzę>



A nie od dziś wiadomo, że mam nierówno pod sufitem :D W grudniu udało mi się skończyć czytać kilka książek, od stycznia zapisuję co czytam i zobaczę czy te 52 mi się udaje w roku mieć odhaczone czy to jednak wychodzi poza skalę :D. Nadrobiłam też serialowe zaległości (filmowe także) :)

Nowy Wiedźmin to dla mnie rozkima bo traktuję go na dwa sposoby: pierwszy gdzie całą sagę ostatni raz czytałam przed maturą ustną z polskiego (mój temat maturalny to rola dobra i zła w powieściach Sapkowskiego i Tolkiena a że obu lubię i czytałam ich kilkakrotnie to ten temat był dla mnie prościutki :D) i lubiłam tą naszą serialową opowiastkę i tu jestem mocno krytyczna co do niego. Bo są wątki które nasi zrobili i z początku sam Cavill do mnie nie mówił a Ciri to już w ogóle :D. Ale potem odeszłam do tego i potraktowałam jako osobny twór skoro zostało to wydane w 190 krajach i mi się podobało choć nadal uważam, że są ogromne braki. I tak, zakochałam się w Cavillu i ostatnio oglądam wszystko z nim dlatego jeśli tak jak ja na początku będziecie Wiedźmina  porównywać do książek czy do naszej wersji - będziecie rozczarowani. Ja wiem, że wrócę do niego za jakiś czas bo Toss a coin ...:D Czy ja mówiłam, ze nadrobiłam seriale? Kłamałam, obejrzałam tylko Wiedźmina :D ale za to obejrzałam nową animację  Rodziny Addamsów i jestem zła na siebie bo tak zepsuli to ... zwiastun był obiecujący, fajny z dużą dozą czarnego humoru a jako całość wypada to marnie, taka bajka na raz, mało śmieszna i zdecydowanie wolę oglądać dwa filmy z tej serii niż to 'coś'. Zdziwię ale obejrzałam tylko jeden świąteczny film a raczej bajkę Klaus - i potwierdzam jest cudowna! Popłakałam się na niej choć od samego początku uważałam, że to takie nic specjalnego, takie 'meh' a tu się okazało, że historia potrafi wyciskać łzy.  Za to Karol był zmuszony do obejrzenia ze mną kilku filmów (w tym jeden film oglądałm czwarty raz :D) a mowa tu o 6 Underground (które i jemu się spodobało) - a ja, cóż obejrzałam cztery raz i mi się  nie nudzi  (bo Ryan, bo hardy, bo wszystko :D) :D a utwór z obalania tego gnoja 'White flag' wylądował u mnie na playliście i katuje non stop ♥ Karol nie ogląda horrorów ale jak coś mam to rzuci na to oko więc razem obejrzał ze mną: Zabawę w pochowanego, cudo! Tyle krwi, czarnego humoru i obsada i wyszło to śmieszne, czasem kiczowato a czasem strasznie ale to dobry i udany film, wincyj takich! :D Upiorne opowieści po zmroku zostawiły mocny niedosyt i trochę rozczarowania bo tutaj najlepiej wypada zwiastun i akcja z pająkami w kiblu :D.

I wsio :-) A już myślałam, że mało obejrzałam - coś czuję, że w styczniu ta lista będzie bogatsza - bo wychodzi nowy Drakula, planuję też obejrzeć Mesjasza i ooo... ale tego You nie mam w planach ;D

I tym akcentem kończę grudniową opwieść i zamykam ten rok, oby nowy był lepszy :D Jak Wasza koncówka roku? 

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze