Albo je kochasz albo nienawidzisz. Albo znajdziesz taki, który będzie Ci pasował w 100 % i okaże się hitem albo raz za razem trafisz na buble, które przysporzą tylko łzy, swędzącą skórę, masę nerwów i finalnie stwierdzisz 'wieta co, walta się głupie olejki.' Tak, ja jestem w tej drugiej grupie. Tak, to ja wiecznie mówiąca, że olejki to nie dla mnie i jedynie co to ten od Veoli do ciała mi przypasował oraz olejki do włosów traktuje z szacunkiem, reszta może dla mnie nie istnieć. I tak, ja jestem tą samą osobą, która kupiła sobie olejek od Miya, który ma służyć i do demakijażu i do oczyszczania twarzy i mimo wielu mieszanych recenzji postanowiłam mu zaufać. A coście mnie nim nastraszyły! Bo głównie słyszałam, że kupiłyście go z myślą o sobie ale Wam się nie sprawdzał więc komuś oddałyście - wielkie dzięki! Bo z założeniem że i do mnie nie przemówi podeszłam do niego a raczej do używania go!
I nie wiem czy to samo założenie, czy moja ostrożność z olejkiem (bo w moim przypadku praktycznie każdy mnie zapycha na buzi) przerodziła się później w śmielszy kontakt a finalnie - nie będę tego ukrywać jestem nim oczarowana! I z całą pewnością będzie to produkt do którego mam zamiar wracać regularnie (czyli wtedy kiedy będę go mogła dorwać w jakiejś fajnej cenie) ;D
0 komentarze