Sierpniowe denko #22

By Rupieciarnia drobiazgów - 22:56

Dopadł mnie totalny brak weny, jakoś nie umiem się skupić i napisać jednego posta do końca bo ciągle mi sie wydaje że pisze od rzeczy ;O. Mam nadzieję, że to tylko chwilowe i na konkretne posty będziecie musiały poczekać ( oby krótko) ;).
Sierpień zbliża się ku końcowi, za pasem mój ukochany urodzinowy wrzesień więc pora już na ostateczne rozrachunki ze śmieciami! Przyznaję nie poszalałam ( w nowościach też) no ale coś tam uciułałam ;) I coś tam Wam pokażę i nawet coś napiszę ;P


I.TWARZ:


1. Ziaja liście manuka żel myjący - moje drugie opakowanie, nadal uważam go za przeciętniaka, za szczypiące w paczadełka myjadło ale z braku laku wracam do niego bo jakoś tam działa, i fajnie doczyszcza pędzle, zresztą na tej mojej wsi nic innego nie znajdę ;D

2. Balea fluid nawilżający na dzień z witaminami - i z alkoholem, do stosowania na dzień w małych ilościach nie zrobi krzywdy zaś w większej ilości nie będzie się wchłaniał, miałam raz i wystarczy. Fajna formuła, wydajne to no ale jakoś nie czuję potrzeby by wracać do niego ---> recenzja

3. Korres  Pomegrante Mattifying Treatment - kurację dostałam od Madzi i leci w prawie pełnym opakowaniu do kosza! Dziwny zapach, konsystencja ściągąjąca skórę a po tygodniu ropne krosty - brawo! Ja to mam szczęście, pełna recenzja u Magdy ---> klik

4. Sampar Skin Quenching Mist - moja wielka miłość♥ Łagodzi podrażnienia, rozjaśnia, pachnie różami, mega wydajna, dawała świetne uczucie nawilżenia, koiła skórę i tak mogłabym wymieniać bez końca! Ale czemu nie jest dostępna? buu.  Ideał ♥ ---> recenzja


5. L'biotica plastry głęboko oczyszczające oraz rozświetlające płatki pod oczy - czyli dwa najświeższe odkrycia ( jeszcze w nowościach je zobaczycie :P). Plastry żadna rewelacja, mało co robią zaś płatki cóż je polubiłam za uczucie chłodu, delikatnie rozjaśnienie, ujędrnienie, lekkie spłycenie linii ( nawet na kilka chwil) one są warte uwagi ---> recenzja

6. Pasta Lassari - czyli maść cynkowa z kwasem salicylowym, stały bywalec w moim domu!

7. Guerlain Super Aqua Cream - wiecie jak kocham tą markę? Ta seria jest fenomenalna! Pięknie pachnie, nawilża, daje skórze poczucie komfortu, jedna mała tubka wystarczyła mi na pięć aplikacji także wiecie cudo ♥ Jak się dorobię to kupię całą serię a co! ;)

II. WŁOSY:


8. Tangle Teezer - no nie umiem, nie chcę i się z nią nie dogadam! Nie rozumiem fenomenu tej szczotki, tego kawałka plastiku bo ja przez rok czasu ( z hakiem) nie dogadałam się z nią także teraz jej mówię : paszoł won ;D!

9. Bambi, szampon dla dzieci - no bo ja w głębi duży dziecko jestem hahah :D. A tak naprawdę ostatnio po włosowych produktach miałam dość. Potrzebowałam czegoś łagodnego i skutecznego a przecież produkty dla dzieci takie są? Zresztą żółta kaczka jest taka so cute♥ ( kaczka zdechła, dziecko ukradło naklejkę :P).

III. CIAŁO:


10. Nacomi Natural Body Butter - treściwa konsystencja, treściwe nawilżenie, nie zostawia tłustych śladów, produkt naturalny tylko ten zapach niby mamba ale zalatuje chemią ;( ---> recenzja

11. BeBeauty Cherry Blossom - kupiłam za sprawą Justyny i co powiem? Mam kolejną w łazience ;D. Kwiat wiśni pięknie pachniał, ładniej niż ta co mam obecnie ;). A poza tym ma fajne duże kryształy ;D

12. Oriflame Nature Secrets antyperspirant - no halo? Co to ma być? Praktycznie mam tu fajne kolorowane opakowanie jak i cudny zapach nic poza tym , bleee przecież on w ogóle nie działał ---> klik po kilka słów o nim

IV. INNE:


13. Essence blush up! 10 heat wave - bardzo mocno napigmentowany róż w trzech odcieniach, wraz z pigmentacją idzie w parze jakość, wytrzymały, nie ścierał się i trwał na buzi przez wiele godzin, ja najczęściej używałam odcienia po lewej, wywalam bo nie używam i raczej nie będę już nim malować ( a'la brzoskwinia)  ---> recenzja

14. Estee Lauder Sumptuous Infinite - jedna warstwa i był efekt wow ♥. Jeśli nie rozpracujesz szczoteczki to niemiłosiernie sklejał rzęsy buu ;(. Nie kruszył się, nie osypywał i nie tworzył efektu pandy ale po 1,5 roku czasu wysechł na wiór ;D

15. Skin79 BB Orange - mniej lubiana wersja przeze mnie. Nie pasuje mi w nim to mocniejsze glow, ja się po prostu w nim nie czuje. Fajnie stapia się z cerą, ma wysokie SPF i to mu muszę przyznać daje fajny efekt wypoczętej, rozświetlonej cery ---> recenzja

Próbki zapachów:

- Indigo Firestarter - dla mnie okropny, powodujący łzawienie paczadełek i ból głowy, pospolity a zarazem okropnie duszący ;(

- Thierry Mugler Womanity Liqueurs De Parfum - nie jest tajemnicą, że nie lubię zapachów sygnowanych tym nazwiskiem i z tym jest tak samo. Dla mnie jest odpychający, za ostry i kompletnie nie pasujący do mnie ---> recenzja

No i to by było na tyle, znacie coś ?;)

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze