Moja perfumeryjna historia czyli jak obecnie wygląda moja zapachowa półka i jakie mam plany zakupowe

By Rupieciarnia drobiazgów - 15:03

Podobno najwięksi perfumoholicy mają setki zapachów  a i tak im ciągle mało. Kiedyś tego nie rozumiałam. Kiedyś. Jednak gdy rok temu odkryłam, że moją pasją są perfumy i stawiając nieśmiałe kroki w tej dziedzinie ucząc się wszystkiego co powinnam wiedzieć o świecie zapachu zrozumiałam w czym tkwi potęga perfum. Bo tak naprawdę tu nie chodzi by zapełnić półkę przypadkowymi zapachami, prawda? I perfumoholicy wiedza to najlepiej - żaden zapach nie jest przypadkowy. każdy zapach coś znaczy a w przeciągu roku odkrywając swoje zamiłowanie i 'dorabiając' się kolejnych flakonów zrozumiałam jedno: prędzej czy później świat perfum mnie pochłonie.


Pierwszym zapachem, który pamiętam, który nadal jest obecny w moim życiu i mam do niego ogromny sentyment to właśnie mały flakon za 7 zł 'Być może, Paris'. Nic szczególnego, dostępny w każdym kiosku ( tak mi się wydaje) ale od dziecka pamiętam, że moja mama właśnie nim pachniała. To był ten zapach, który zużywało się a buteleczki potrafiły się piętrzyć. Nawet kiedy poznałam Karola, Paris mi towarzyszył i wiecie co? Ten zapach on pamięta najbardziej! Teraz mijają nam 4 lata razem a on nadal go lubi na mnie więc mam powód do dumy, że zapach mojej mamy przyniósł mi szczęście ;) ♥ Zresztą mama mówi, że ten zapach używała także moja babcia ;O

Moja perfumeryjna półka to obecnie 11 falkonów perfum, 3 mgiełki, 5 miniatur jak i masa próbek. Taki rozkład sił mam na półce po roku czasu czy do dużo czy mało nie mnie oceniać ;).

Pierwszym zapachem od którego zaczęła się poważana perfumeryjna pasja to Lambre Amaltea Summer - tutaj powstała pierwsza historia ( i byle jakie zdjęcia). Kiedy historia została ciepło przyjęta ja coś poczułam - poczułam, że tym powinnam się zająć no i wtedy się zaczęło ;D



Wyżej macie wszystkie zapachy, które doczekały się już swoich pięciu minut na blogu - co dzięki nim odkryłam?
Uwielbiam różowy pieprz w perfumach - po prostu jak gdzieś go widzę w nutach to świruję i zaraz chętnie bym brała ;D, nie lubię natomiast szyprowych nut - ble, zło i kiła ;D, ja nie toleruję, nie czuje tego i mnie to odpycha ( przeważnie, do Diora jakoś się przekonałam).  Lubię też neroli! O tak - jest też jeszcze sporo nut, których nie rozpoznaję, które ciężko mi zdefiniować ale po jakimś czasie, wnikliwej analizie i setce artykułów powoli moja wiedza się pogłębia;)

Nie mam obsesji na punkcie perfum nie mam też wygórowanych wymagań - nie chodzę non stop do perfumerii, nie mam ogromnej listy tego co chcę / chciałabym, zazwyczaj połowę zapachów, które chciałabym poznać znika gdzieś w momencie gdy przekraczam próg perfumerii - na szczęście tam jestem raz na kilka miesięcy :P


Odkryłam w sobie, że lubię miniatury ;) Wcześniej nie miałam pojęcia o ich istnieniu a teraz nie umiem się bez nich obejść - to taki fajny maleńki cudak, który póki co wystarczy mi by poznać zapach - np, tak mam w przypadku Olympea, która jest tak szczędzona, że nie wiem czy będę kupować większy flakon,  tak też poznałam Dot Marca Jacobsa , który mimo swojego uroku mnie się nie trzyma na szczęście już się kończy  ;(. A reszta? Póki co grzecznie stoją na półce ;)

Nie dokonałam żadnego impulsywnego zakupu, z racji takiej że moja kasa na miesiąc to jakieś 600 zł to każdy flakon jest dla mnie inwestycją, nie raz zakup zapachu poprzedzany jest kilku tygodniowymi oszczędnościami co wiecie skutkuje tym, że jak dostaje tą butlę to moja radość jest ogromna!
Jak tak patrzę na wszystkie zdjęcia zapachów to muszę powiedzieć, że mam szczęście np zapach Diora czy Guerlain wygrałam, Cavalli jak i zielona sukienka Guerlain to prezenty od Karola , Estee Lauder mam dzięki Agacie - naprawdę w tej kwestii mogę powiedzieć głupi ma szczęście ;)

A co dalej? Dalej będę tworzyć, mam do napisania 6 zapachowych historii, które zawsze pochłaniają mi masę czasu, ale nie tylko czas bo i zdjęcia perfum potrafią być kłopotliwe bo często oddanie uroku flakonu idzie opornie ;).

To co jeszcze się pojawi na łamach bloga widzicie poniżej - gdzieś w głowie powoli tworzą się zarysy historii jednak to jeszcze nie jest to ;). Staram się by przynajmniej chociaż raz w miesiącu jeden zapach ujrzał światło dzienne, a jak nie zapach to seria #szybka trójka, która znowu powróci we wrześniu - wszak napisanie trzech różnych historii i zainteresowanie Was nimi jest trudniejsze niż pełna recenzja ;)



Zaczęłam też doceniać mgiełki - wcześniej miałam styczności z tymi z Avonu - o ile ładny zapach to cała reszta miała wiele do życzenia i zazwyczaj kończyło się tym iż oddawałam ją siostrze lub po prostu wyrzucałam - uwierzcie po jakimś czasie Avonowe mgiełki doprowadzały mnie do szału i szewskiej pasji ( stąd u mnie jeszcze nie ma ani jednego flakonu ich perfum a bym chciała ;D).

Jeśli chodzi o to co bym chciała z mgiełek to na pewno coś z Victoria's Secret - ot tak, dla kaprysu i babskiej próżności ;D. O nich się wiele mówi ale wiecie co? Jakoś ciężko mi tyle wydać na mgiełkę lepiej odłożę na perfumy i będę czekać aż i one (mgiełki) będą z nieba spadać :P

Mgiełka CD była już na blogu, powoli dobija dna ( brawo ja!!! ;D), mgiełka BBW idealna na jesień i też już jest zapisana w blogowej historii zaś jeśli chodzi o Balea - mimo uwielbienia do arbuza tutaj go nie ma, więc po dwóch użyciach stała w kącie aż w końcu oddałam ją siostrze ;)


Zawsze miałam masę próbek - tutaj tez nie jest inaczej! Mało próbek mnie zachwyca na tyle by kupić konkretny perfum. Przez rok tylko 3 próbki wzbudziły we mnie chęć posiadania danego zapachu a mianowicie: Cavalli Paradiso, które sprawił mi Karol, Olympea mam mini od Agaty oraz Chloe Love Story który chcę mieć. Większość próbkowych zapachów dla mnie jest poprawna, nie umiem z nim współżyć po prostu są i już. To nie po ich odkryciu kupuję perfumy ...

Bo perfumy kupuję po spojrzeniu na nuty i to się sprawdza! Czy to dla siebie czy dla kogoś nuty muszą do mnie mówić, muszę to czuć i sobie wyobrazić a póki co taki system mnie nie zawiódł ;) ( choć może Wam się wydawać dziwne kupowanie w ciemno zapachów).



Mój perfumeryjny nos często odrzuca zapachy, które mają masę wielbicieli - Boss? Piękny ale krótkotrwały ( będzie w #szybkiej trójce), większość Chloe pachnie mi tak samo, Jimmy zależy od pogody. Zdecydowanie jeśli raz mnie marka odrzuci zapachem to rzadko sięgam w ich stronę - tak mam z Muglerem, który dla mnie śmierdzi, cuchnie ( nie znam jeszcze tylko wersji Angel ;P) czy tez z Diorem i jego Poisonem - a fuuuuj, śmierdziele! ;D

Jeśli nie mam dnia to sięgam po męskie zapachy, cóż mogę prawda? W nich czuję się dobrze i zawsze mam jakiś w zanadrzu - chociaż zdarza się tak, że jeśli zapach jest parszywy jak żaba to oddaje Karolowi bo dla niego nie ma różnicy ( wszystko pachnie tak samo -,-)


Miała być perfumeryjna historia a w sumie nie powiedziałam nic na ten temat ;D Ok ale może konkretniej jakie mam plany zakupowe na najbliższe miesiące?

- jak wiecie pałam miłością do marki Guerlain także wszelkie flakony z tej półki widzę już u siebie ( zwłaszcza sukienki i Aqua Allegorię ( obojętnie którą ) ;)) - planuję chociaż jedną sztukę tej marki kupić w ciągu najbliższego pół roku ( Boże pomóż ;D)

- Burberry Body - bo  krążę obok niego od roku ale zawsze mam ważniejsze domowe wydatki

- Chloe Love story

I póki co to tyle - czyli zapachy, które się pojawią na pewno macie wyżej wymienione a nad czym myślę ale nie wiem czy kupię?

 - Lalique Amethyst czytałam o nim wiele, niekoniecznie jest mi potrzebny jednak nadal gdzieś myślę nad zakupem,

- Repetto eau florale - cudny, kwiatowy, który mnie czaruje ale wydaje mi się dość pospolity, znając życie kupię gdy nie znajdę tego co akurat konkretnie chcę

- Cavalli Azurro - czyli brat bliźniak Paradiso, niemal identycznie pachnący ale uwielbiam te flakony ♥ ;D

- Jimmy Choo Illicit - bo kupiła mnie reklama , pierwsza reklama tv którą mam do dziś w głowie, mam próbkę zapachu ale jeszcze nie zdecydowałam się ;)

Bliżej chciałabym zapoznać się z kultowymi zapachami ( mam na myśli próbki póki co) i tak z Diora słynne Miss jak i Je t'adore i w końcu chciałabym dojść do półki z Coco bo wstyd przyznać że nie znam nic. Tak samo mam z Hermes, Givenchy czy Armani ( wstyd i hańba!) muszę nadrobić! ;D

No i w końcu muszę poznać perfumy Yves Rocher!

Uff, więcej nie pamiętam, jak sobie coś przypomnę to będzie aktualizacja ... za kilka miesięcy jak powiem Wam co wyszło z moich planów :P


  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze