Macie takie produkty, które zabieracie ze sobą w każdą podróż? Towarzyszą Wam praktycznie zawsze, stanowią integralną część Twojej kosmetyczki i oględnie mówiąc nie wyglądają jakby co dopiero wyszły z półki produkcyjnej! Tak, tak, tak o tych mowa - o tych ulubionych, ukochanych, wymizianych , brudnych - tych, które są i służą. Nie są na pokaz, są do użytku więc kto by się zamartwiał tym czy są czyste czy nie? Ja nie a skoro Agata Ma Nosa pyta się jakie są nasze ulubione produkty, które noszę ze sobą i nie wyglądają zbyt pięknie to odpowiadam - ta dam!
P/s wszelkie ascetki i fanki czystych pudełek proszone są o wyłączenie tej karty - ten 'brud' nie na Wasze nerwy :D
Łatwo u mnie wytypować te rzeczy, które katuję non stop i zabieram je wszędzie. Czy to na wyjazd na jeden dzień czy tam trzy dni, je biorę zawsze (nawet jak się nie maluje to wolę mieć je w torbie w razie 'w' gdybym jednak chciała się za przeproszeniem 'odjebać' :D). Cóż, parę z nich jest we wcześniejszych wpisach i tam wyglądają pięknie niczym cud, malina ale teraz? Swoje przeszły więc mają prawo tak wyglądać ;D
Puder transparentny deBBy to nie jest mój produkt 'must have' ale lubię go mieć w kosmetyczce. Nie zawsze go daję, nie zawsze wyciągnę z tej kosmetycznej otchłani ale pewniej się czuję wiedząc, że go tam gdzieś upchałam. A jak widać mam z nim zabawę przednią skoro 'rozbrajam' go od środka i pozbawiam tych pięknych literek - cóż, nie będę sobie go żałować ;D!
Smashbox Studio Skin - za każdym razem kiedy ma się pojawić na zdjęciu, które wyląduje na IG czyszczę go na błysk, teraz tego nie robiłam. Używam go, w buteleczce zostało mi go mniej niż połowa i nadal twierdzę, że to najlepszy podkład z jakim miałam okazje pracować. Daje piękne i naturalne wykończenie, nie oksyduje, nie wyświeca się i ma genialną paletę odcieni (dla każdego coś dobrego). Kocham go! Kocham go wielką miłością i za żadne skarby nie widzę u siebie nic innego niż on! To był mój strzał w dziesiątkę! Najlepiej wydane pieniądze bo każda jego pochwała odzwierciedla jak bardzo ten podkład jest dobry ;). I jak widać, nie bawię się w wycieranie pompki - no bo po co? Skoro i tak widzę to tylko ja ;D
Najczęściej używane przeze mnie produkty do ust ... I znowu Smashbox Be Legendary w odcieniu Primrose. To moja trzecia pomadka z tej serii i druga, która okazała się świetna w użyciu (zaraz po Melondrama, Nylon Nude zaś okazała się kompletną klapą). Komfort noszenia i jej nakładania, walory pielęgnacyjne jak i kolor brudnego różu to tylko kilka z jej zalet. Choć największym jej atutem jest fakt, że obojętnie jaki mam makijaż ona pasuje zawsze: mocne oko? No problem! Delikatne brązy? Też pasuje i właśnie za uniwersalność tego koloru kocham ją najbardziej ♥
Guerlain maxi shine gloss D'enfer w odcieniu Cherry Swing to dowód na to, że świetny błyszczyk kosztuje! ;D Wiecie, że Guerlain jest moją ukochaną marką i tak, w tym przypadku nie umiem się rozstać z ich kosmetykami ... bo uwaga ten błyszczyk ma 3 lata! Nadal zachwyca kolorem i zapachem, nic się z nim nie dzieje (oprócz tego, że się kończy :(). Nadal kocham za drobinki, trwałość, efekt i wrażenie ♥ Jest boski i nie umiem sobie wyobrazić co to będzie jak dojrzeję by go wyrzucić ;D Tak, wiem pewnie już mam jakieś parchy bo on od dawna powinien znajdować się w koszu.
So Chic! Brow Kit 001 to póki co jedyny mój produkt do brwi, który obecnie mam (choć i tak najlepsza w tej kategorii dla mnie to kredka Maybelline). Jak widać, ubywa mi 'wosku' (choć ja na to mówię wazelina :D) i to w szybkim tempie (a prawda jest taka, że kiedyś dziecko włożyło w to palca). Tak czy siak na tle innych palet ona jest stosunkowo czysta i tak, zdjęcia typu 'selfie' na IG czy tu do makijażowych postów moje brwi są zrobione tylko tym (nie wiem po co reszta kolorów tu :D). Sam Brow Kit daje bardzo naturalne wykończenie.
Wisienki na torcie - palety Too Faced! :D Jak widać, Sweet Peach wygląda względnie dobrze - po równo idzie mi zużywanie wszystkich trzech mazidełek: rozświetlacz - mój jedyny w kosmetyczce, róż kocham ten odcień i bronzer - choć ostatnio częściej używam tego z bareMinerals. Generalnie nadal paletę lubię ale póki co nie wyobrażam sobie kupować innej do konturowania (chyba, że pojedyncze produkty).
Ale za to Chocolate Bar bije wszystko na głowę - tą paletę katuję non stop, przy każdym wyjściu / wyjeździe - zawsze! Jakąś nową kupię ... jak tą zużyję ale jak widać to nie łatwe. Różowy cień stwardniał, ot tak bo nie pamiętam czy dziecko mi go lizało czy coś na niego wylałam ... :D. Tego produktu u mnie nie zabraknie w torbie a co dopiero na oczach! I tak, nadal potwierdzam to co mówiłam o niej w poście - są tu gorsze i lepsze cienie ale te połyskujące (u mnie z dziurami ;D) są najpiękniejsze!
I to by było na tyle - moje ulubione kosmy, które zawsze mi towarzyszą i nie są jakoś pięknie ugłaskane. A może pokażecie swoje BEAUTY HEROES ?;)
0 komentarze