Nie jestem wybredna w kosmetycznej kolorówce. Moje serce nie robi fikołków na widok kolorówki Diora, Chanel - owszem jest piękna, wzbudza pożądanie ale nie czuję tego 'czegoś'. Mogę ją podziwiać ale jeśli miałabym ją kupić pomyślałabym 100 razy. Może odbiegam od normy ( bo wiem, że z czasem i od nich coś się pojawi w mojej kosmetyczce), może lubię być po prostu inna a może po prostu dlatego, że mam już dwie marki dla których moje serce bije szybciej? Część z Was już wie, że z kretesem przepadłam w kolorówce Smashboxa i Gurlain'a <3. Mimo, że moja kosmetyczka jest uboga w te produkty ( wszak mam po dwa z każdej marki jak na moją kieszeń) to z determinacją odkładam pieniążki by kupić coś właśnie od nich. I gdy myślałam nad prezentem dla mojej 'starszej blogowej siostry' wiedziałam żeby i sobie podarować takową przyjemność - wybór padł na przepiękny błyszczyk Guerlain *.*
Wyjątkowa i zmysłowa formuła
Gładka i nieklejąca się konsystencja pokrywa usta niewyczuwalną warstwą. Skomponowana z olejków, tworzy barierę, która zapobiega utracie wody, podtrzymując wysoki poziom nawilżenia i sprawiając, że usta są niezwykle miękkie. A także świetliste, mieniące się, kształtne i pełne! Gwarancja bezbłędnej aplikacji
Ergonomiczny kształt aplikatora pozwala instynktownie obrysować i zdefiniować kształt ust. Minizbiorniczek pozwala nałożyć idealną ilość. Kompaktowy rozmiar i kształt opakowania został zainspirowany etui maskary Cils d'Enfer.
Błyszczyk rozpieszcza lekkim zapachem wanilii połączonej z akordami cytryny, pomarańczy i nutami bergamotki. Nutami serca jest zmysłowa róża i słodki irys
Wybierając kolor dla siebie wahałam się między dzisiejszym bohaterem a kolorem Bubble Gum 465. Cóż zamówiłam oba i w momencie kiedy kurier dostarczył mi paczkę, kiedy wyciągłam oba kolory wiedziałam, że Cherry Swing zostanie u mnie a Bubble (oczywiście nietknięty!) powędrował do Aguś <3 I to był strzał w dziesiątkę!
Wiem, wiele z Was powie, że za cenę tego cudaka można dostać 6 -7 błyszczyków ze średniej półki, więc w takim razie za co my tu płacimy?
Po pierwsze: Gloss D'efner nadaje ustom delikatny błysk, sprawia, że optycznie wargi wyglądają na pełniejsze, jest bardzo subtelny a przy tym elegancki - czasem to właśnie on robi całą robotę w makijażu; nie sposób zwrócić uwagi na tak ponętnie wyglądające usta!
Po drugie: ja jestem 'antydrobinkowa' nie znoszę wszystkiego co ma jakiekolwiek drobinki ale gdy zobaczyłam te miliony roziskrzonych 'kropeczek' przepadłam! I to nie jest tak jak w tych błyszczykach za 5 zł - tona niby drobinek, które po nałożeniu wyglądają jakbyś lizała brokat! Mamy błysk, nienachalny lecz wystarczający, z daleka go nie widać dopiero 'nos w nos można go przyuważyć.
Po trzecie: prosty design. Czerń i złoty napis, czy może być coś bardziej skromnego a zarazem luksusowego?
Po czwarte: aplikator. Miękka gąbeczka, która nigdy nie nabierze zbyt dużej ilości produktu. Dłuższa część aplikatora skierowana jest ku gorze. Nie wyjedziemy za linię, nie będzie żadnych rozmazanych planach - aplikacja idealna wręcz!
Po piąte: zapach. Ewidentnie jest wyczuwalny jednak ja nie czuję tutaj opisywanej róży jak sugeruję Douglas. Czuć coś słodkiego, coś kwiatowego, na pewno jest wanilia. Jednak w smaku jest już jak błyszczyk ;x
Po szóste: konsystencja, to nie jest błyszczyk z serii ''klei usta''. Nie mamy tu takiego efektu. Konsystencją nie odbiega od wszelkiego typu takich produktów ale też nie jest zbyt lejąca.
Po siódme: walory, czy mówiłam Wam, że po użyciu błyszczyka jak i po jego zejściu usta są dobrze nawilżone. odżywione i miękkie? Nie, to teraz już wiecie ;)
Te 8 cech powinno już spowodować u Was manię przeglądania kolorów i opinii na jego temat, więc czego brakuje? A tak trwałość - spotkałam wiele opinii, ze jest on nie trwały - sorry ale to błyszczyk nie pomadka więc wiadomo, że utrzymuje się krócej, zjada się czasem z pokarmami itp. Jeśli nie pijecie i nie jecie błyszczyk utrzyma się dłużej niż 3 godziny. Chociaż nawet jak pijecie zostaje on w stanie nienaruszonym! Z jedzeniem oczywiście zjada się pozostawiając na ustach drobinki.
A poniżej zdjęcia w różnych światłach ;)
Guerlain Maxi Shine Gloss D'efner był po prostu zakupem pod wpływem impulsu.
Czy żałuję?
Nie, wiedziałam, że to błyszczyk, wiedziałam, że nie będzie tak trwały jak pomadka ale i tak skradł moje serce *.*.
Swoją drogą na stronie Douglasa mają błąd: w opisie pisze '20 odcieni ..' zaś w ofercie już 22 o.O ( taka tam dygresja :P). I dlaczego oni podają tylko pół nazwy ( sorry sprawdziłam każdy portal, D. idzie na skróty :P)
Wszystkie kolory dostaniecie w Douglasie. 7.5 ml kosztuje 135 zł.
Pssss Iwonka pokazała kiedyś kolor o pięknej nazwie GOLD ----> klik
70 komentarze