Smashbox Studio Skin 15 Hour Wear Hydrating Foundation 0.5

By Rupieciarnia drobiazgów - 21:40

9. Dokładnie nad tyloma produktami z półki #podkład zastanawiałam się kilka miesięcy temu. Czego to nie było na mojej liście - był kultowy Dior i Estee Lauder, nowość z MUFE Ultra HD (którą i tak zakupię jak mi się ten skończy), nie pominęłam nawet w swoich wyborach Lancome czy Clinique. Ale był też i on. Smashbox i ostatnio szeroko komplementowany podkład Studio Skin. Był moją pierwszą opcją i ostatnią myślą i to właśnie nad nim najbardziej dumałam - ale wiecie jak to z babami bywa, lubimy różnorodność więc żeby nudno nie było to musiałam mieć 'w czym wybierać'. Kiedy znalazłam się w perfumerii swoje kroki skierowałam do panelu Smashbox i właśnie tak spędziłam najwięcej czasu - chyba się powtarzam mówiąc, że to jedna z moich ulubionych marek? ;)


Nie powiem, sprawdziłam też też MUFE Ultra HD ale to nie było wtedy to ... No nie było bo ciągle moje oczka spoglądały na Studio Skin, który się tak zalotnie do mnie uśmiechał! Naprawdę ja nie wiem nad czym się tak długo zastanawiałam, po co mi tyle wyborów i dylematów było skoro i tak wiedziałam, że na niego postawię? ;D Nie bez powodu jest o nim głośno, no nie bez powodu ... ;)

Smashbox odkrywa przed Tobą sekret doskonałego podkładu utrzymującego się na twarzy przez cały dzień. 
Zaprojektowany i przetestowany w studiach fotograficznych Smashbox w L.A., gdzie makijaż narażony jest na wysoką temperaturę i światło fleszy, podkład Studio Skin 15 Hour Wear Hydrating Foundation udowadnia, iż utrzyma się na skórze bez potrzeby poprawiania przez 15 godzin. 
Dzięki lekkiej formule i właściwościach rozpraszających światło, które ukrywają niedoskonałości skóry i redukują przebarwienia, podkład zapewni Twojej skórze naturalny wygląd i regulowany poziom krycia. Beztłuszczowa formuła kontroluje produkcję sebum i poziom nabłyszczenia skóry, równocześnie ją nawilżając.




I nie ma się czemu dziwić, że grono jego fanek rośnie, nie słychać o nim żadnych negatywnych opinii i naprawdę, z całą ręką na sercu podpisuję się pod każdym słowem, które padło na temat jego wspaniałych właściwości ... Chociaż mam jedno malutkie, maleńkie 'ale' ale naprawdę to taki mały szkopuł, szkopulik ...

Na tą chwilę ten podkład jest ... moim ideałem! Nie wyobrażam sobie wyjść bez niego gdy muszę załatwić jakąś sprawę / wyjechać/ spotkać się z kimś. Spełnia wszystko czego oczekuje od tego typu produktów - poza tym, ma o wiele więcej do zaoferowania!
Powiem Wam, że nasze pierwsze spotkanie, pierwsze nałożenie na buzię było nieudane i lekko rozczarowujące. Nie widziałam wtedy jego potencjału, ba nawet nie przeszło mi przez myśl, że będę w nim zakochana! Aaa bo wiecie jak było za pierwszym razem? Musiałam 'rozkręcić' pompkę by nabrała produktu, po drugie pierwsze spotkanie z formułą podkładu i bach! Wydawało mi się, że jest ciężki, mocno zastygający i wręcz nie możliwy do poprawek , uciążliwy w nakładaniu - ogólnie nie było czuć 'chemii' czy jakiś pozytywów z jego strony. Odczekałam parę dni, na spokojnie podeszłam do ponownego spotkania i bach ponownie tym razem zostałam oczarowana! ;)
Po pierwsze: zacznijmy od tego, że to nie jest podkład kryjący na mur beton - owszem, można stopniować jego krycie dodając kolejnych warstw produkt  ( zapewnia krycie na poziomie lekkim / średnim) więc jeśli szukacie czegoś mocniejszego to Studio Skin w takiej roli nie wystąpi.
Po drugie: mimo swojej konsystencji podkład jest lekki i przyjemny po nałożeniu, nie sprawia, że skóra jest 'ciężka', dzięki temu dobrze wygląda na twarzy, pozwala jej oddychać i jest niemal niewidoczny i niewyczuwalny.
Po trzecie: mokre i świetliste wykończenie! I to lubię! Nie ma co się dziwić, że same dobre opinie skoro zapewnia taki efekt - cera przez większość czasu wygląda nieskazitelnie, zdrowo i promiennie. No i ładnie wychodzi na zdjęciach ;)
Po czwarte: nie zapycha i nie oksyduje, a kolor perfekcyjnie się dopasowuje (a jest w czym wybierać!).
Po piąte: dzięki jego formule zakryjemy to co chcemy a on sam nie będzie nam nic podkreślał. Nie podkreśla porów (w ogóle jakby były niewidoczne) ani załamań czy drobnych linii na skórze ale... Wiele się mówi, że nie podkreśla suchych skórek i ja takowych na swojej twarzy nie mam , jednak kiedy byłam przeziębiona, smarkałam jak opętana i mój nos wyglądał jak mała Sahara z toną skórek, to mimo odpowiedniej pielęgnacji, wzmożonego smarowania / natłuszczania noska to Studio Skin potrafił je podkreślić ... Z daleka to było niewidoczne ale ta świadomość dla mnie była uciążliwa, rozumiem że przeziębienie, smarki i starta skórka to co innego ... jednak w tamtym czasie podkład poniósł porażkę i je zaznaczył . Na szczęście tylko w takim wypadku odnotowałam tą 'usterkę' (wiem, większość podkładów w takim wypadku będzie zawodna jednak wychodzę z założenie, że lepiej to powiedzieć wszak nie kosztuje on mało ;D)



Po szóste: czy wytrzymuje te 15 godzin? Ciężko mi stwierdzić, pewne jest jedno, że dopóki mam go na buzi wszystko wygląda bardzo perfekcyjnie! ;)

Uff to chyba wymieniłam wszystko co chciałam teraz kwestia techniczna ;D Pompka działa bez zarzutu, nie zacina się i idealnie można dozować sobie podkład jednak jak wyżej wymieniłam żeby tak sprawnie mi chodziła musiałam na początku ją rozkręcić (znaczy wiecie rozkręciłam, pomerdałam i włożyłam ponownie) ;D.
Konsystencja z pozoru wydaja się ciężka (patrz wyżej) jednak bardzo szybko idzie się do niej przyzwyczaić, zastyga dość szybko ale nie ma żadnego problemu z jej rozprowadzeniem czy to palcami czy pędzlem (akurat tą drugą formę bardziej lubię i naprawdę pędzel idealnie z nim współgra).
Jeśli dobrze się orientuje dostępnych jest 13 odcieni: ja mam najjaśniejszy 0.5, który idealnie pasuje (w sumie zawsze dla mnie odcień najjaśniejszy idzie). Nie powiem - konsultantka z początku chciała mi dać 1.0 ale po chwili stwierdziła 'że połówka bardziej mi będzie pasować' i tak właśnie jest ;). A no i delikatnie pachnie choć szybko się ten zapach ulatnia ;)
Ale, ale podkład ma właściwości nawilżając i preferowany jest dla cery suchej, moja cera mieszana w kierunku normalnej świetnie się z nim dogadała ale nie mam pojęcia jak będzie z cerą tłustą. 


Jak wygląda na skórze widzicie poniżej ;)
I tu przyznam, że Studio Skin to jeden z lepszych produktów makijażowych, które miałam okazję wypróbować w zeszłym roku. Zadowala mnie poziom krycia, wykończenie i świetlista poświata , podoba mi się cera po jego nałożeniu, jego lekkość i to, że podczas dania  kolejnej szansy dobrze mi się z nim pracuje i tak już zostało  ;)



Sephora, 30 ml / 169 zł (jak kupowałam go ze zniżką jakoś na początku października więc dawałam za niego jakieś 140 zł z groszem ;D).

O nim poczytacie też:

Agwer ---> klik
Aga ---> klik

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze