Miniatury godne polecenia: Bath&Body Works - Sea Island Cotton & Aromatherapy True Blue Spa Orange Ginger

By Rupieciarnia drobiazgów - 23:07

W ankiecie na InstaStories zapytałam Was czy chcecie aby w tej serii pojawiały się też miniatury pielęgnacyjne (bo takie też się zdarzają). Głupia myślałam, że ten pomysł jest zły i niekoniecznie będziecie chciały / chcieli o tym wpisy jednak ku mojemu zdziwieniu ponad 95 % wyraziło chęć czytania o tych maluszkach. I są - wygrzebałam z czeluści swojego kartonu dwa balsamowe 'dzidziusie'. Dwa mini balsamy, dwa różne zapachy - jedna marka, sprawdziłam, która wersja jest lepsza i chętnie powiem Wam dla którego aromatu straciłam głowę!


Bath&Body Works to marka, która rozpieszcza zmysły swoimi zapachami i wcale nie jest tak, że nie znam ich asortymentu: mogłyście poczytać tu o dwóch kremach do ciała, żelu czy też mgiełce. Na mojej półce zagościła też (widoczna wyżej) mgiełka Pink Chiffon (chcecie wpis o niej?) i coraz bardziej utwierdza mnie to wszystko w przekonaniu: za ich zapachy dam się pokroić! Jednak jak to jest z tymi maluszkami?

Aromatherpay True Blue Spa Orange Ginger

Bogata, kremowa formuła balsamu do ciała na długo nawilży Twoja skórę. Jej wygląd poprawi ekstrakt z białej lilii wodnej oraz malachit, zaś naturalne substancje zapachowe i olejki eteryczne nadadzą jej przyjemny zapach. 
  • Nuty zapachowe: 
  • ~ pomarańcz 
  • ~ imbir
Te z Was, które są ze mną dłużej wiedzą, że nie jestem fanką imbiru pod żadną postacią. Zazwyczaj gdy widzę ten składnik po prostu skreślam dany produkt - tutaj jest wyjątek bo znając formułę kremów tejże marki chciałam mieć jak największe rozeznanie z ich balsamami, zwłaszcza skoro dowiedziałam się od mojej duszyczki (która mi przysłała te słodki minisy!) że to jest jedna z ulubionych jej serii, więc po tej informacji jak miałam tego nie sprawdzić? ;)



Jaka jest ta seria? Z ręką na sercu muszę powiedzieć, że ten balsam wchłania się błyskawicznie, nie zostawia żadnego tłustego filmu ale (tak jest ale) skóra dostaje po nim delikatnego rozświetlenia. Nie jest to żaden hiper glov bo nie do tego ten produkt został stworzony - to takie naprawdę malutkie, rozkoszne 'świecidełko', żadna tam wielka sprawa choć bardziej to działa na Ciebie wizualnie.  Jeśli chodzi o dawkę nawilżenia ... nie jest spektakularne, dla mnie nawet nie jest na 'dobrym poziomie' bo w tej kwestii znam znacznie lepsze produkty , jednego mu nie mogę odmówić. Jego główne właściwości idą gdzieś w oddali bo w tym przypadku głównie liczą się walory aromatyczne i relaksujące - w końcu to linia Aromatherapy i tu właśnie , jeśli są na sali osoby które w tym aspekcie będą oczekiwać wow - nie zawiodą się!

I chociaż nie ma tu ogromnej dawki nawilżenia (nie jest źle, nie jest dobrze - jest poprawnie), nie ma ogromnej dawki pielęgnacyjnej czy czego tam producenci nam obiecują to mamy czystą aromaterapię!

Czystą przyjemnością (bo na resztę proszę przymknąć oko) jest samo stosowanie balsamu. Zapach to czysty obłęd! Są dni kiedy dominuje nuta pomarańczy, są dni gdzie bardziej wybija mi się aromat takiego 'startego' imbiru, finalnie w odbiorze pachniesz ... świętami! ;D trafne skojarzenie - pachnie świętami Bożego Narodzenia - ciepło, swojsko, przytulnie dlatego się nie dziwię, że w kwestii aromaterapii ten zapach wygrywa w cuglach ;) Mały minus, zapach czuć tak do 2 godzin po aplikacji ;(

Sea Island Cotton

Śnieżnobiała bawełna, czysta pościel i piżmo oceanu. Idealny balsam na co dzień.  Zapewnia 16 godzin ciągłego nawilżenia. Wzbogacony o masło Shea i kompleks nawilżający z witaminą E, aloesem i witaminą B5. Lekka formuła szybko się wchłania, pozostawiając skórę miękką, gładką i odżywioną.


Od momentu powąchania tej wersji była miłość ♥ Ten zapach, ta seria jest przepiękna i żałuję, że BBW nie jej na stałe w ofercie (przynajmniej na stronie nie znalazłam). 
Jednak po kolei: czy nawilża na 16 godzin? No nie bardzo, tutaj jest z tym dobrze, jednak nie powiedziałabym, że trwa to tyle czasu - to co ma zrobić to zrobi więc cudów nie oczekujmy ;). Tak jak przy poprzednim okazie balsam wchłania się szybciutko, nie zostawia lepkiej warstwy. Powiedzmy, że ta 'podstawowa' wersja balsamów BBW kupuje mnie swoją lekkością i tym, że jest dla skóry jak 'opatrunek'. Nie mam tu na myśli cudownych zapachów ale wiecie, czuć różnicę w użytkowaniu tego balsamu a jego poprzednika. 

Nawilża wystarczająco, ciężko mi stwierdzić czy coś więcej zrobiło w kwestii pielęgnacji skóry ... Nieważne, przejdźmy do zapachu! Bo ten jest cudny ... czuć nim trochę piżamkę, utrzymuje się długie godziny ... A pachnie świeżo, czysto, lekko morsko! Pachnie jak ... pranie! ;D. Dosłownie, znacie to uczucie kiedy kładziecie się w świeżo wypranej pościeli? Właśnie tutaj mamy taki zapach - uwielbiam go! Jest tak czysty, tak prosty że nie mogę przestać go wąchać!


Różnica tych balsamów widoczna jest w ich konsystencji: Sea Island jest nieco gęstszy i biały, Aromatherapy ma bardziej lejącą, lekko zabarwioną konsystencję. Oba nie bielą, nie uczulają. 
 
Zdecydowanie moim faworytem jest Sea Island Cotton ♥  Jak widzicie te miniatury są świetną opcją na wyjazdy :)

Sea Island Cotton dostaniecie jeszcze na iperfumy.pl (widziałam tam mgiełkę. krem i mleczko do ciała 40 - 80 zł)
Seria Aromatherpay dostępna jest w sklepach stacjonarnych. Cena balsamu to 79 zł (jeszcze przez 3 dni obowiązuje na nią rabat - 50 %)

P.s jeszcze nie opanowałam aparatu, wybaczcie zdjęcia ;D

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze