Bo 'pod tym' nie musi być nudno!

By Rupieciarnia drobiazgów - 20:50

Przeczytałam ostatnio romans, w którym (typowo, jak zwykle) seksowną bieliznę, drogie kosmetyki czy luksusowe perfumy kupuje (przeciętnie jest to osiem na dziesięć bohaterek) pani, która mogłaby startować jako tzw 'tap madl'. Jakby po prostu wszystko z kategorii: wow, luxury, i drogie było zarezerwowane do pewnej określonej grupy. Ależ to frustrujące! Bo dlaczego zwykła, najbardziej zwyczajna dziewczyna, która ma trochę więcej tu, troszkę więcej tam, ma krąglejsze kształty, nie może kupić sobie seksownej bielizny i czuć się jak milion dolarów (no albo chociaż kilka funtów, bo on przecież lepiej stoją :D)?


Zawsze piekielnie mnie to irytowało. Przez takie zabiegi nie raz i nie dwa odmawiałam sobie niektórych rzeczy. Nie ukrywajmy - całe życie toczę się jak taka okrąglutka piłeczka, mająca na czym siedzieć, talia przypomina jakiegoś dobrze napakowanego bąka a cyc? No tu jestem z niego zadowolona choć czasem wnerwia mnie, że muszę odpuszczać sobie standardowe rozmiary bo oddychać nie można, ale co tam! Mój przyjaciel zawsze mówi, 'że jest na czym oko zawiesić', więc dlaczego ja przez połowę swojego życia odmawiałam sobie kupna drogiego stanika, gaci za stówkę i zwyczajnie sprawiałam sobie przyjemności w granicach 50 zł?

Nie wiem, i nie wiem jak do tego doszło. Pandemia jednak pokazała mi (i nie tylko), że najwygodniejszym strojem jest dres. Dres fajny jest. Jak u typowego Seby z osiedla tylko my babki nosimy bardziej 'kolorowe' i bez trzech pasków po boku. Ale dlaczego pod tym dresem nie mogę mieć fikuśnych koronek czy majtek z tasiemki? Dlaczego pod dres mam ubrać grube gacie jak na mrozy - 20 i stanik, który pamiętał lepsze czasy? Cały ten 'lockdown' uzmysłowiły mi trzy rzeczy:

1) pora przestać patrzeć na innych i pomyśleć (czasami) osobie i szarpnąć się na coś drogiego,
2) pod starą, rozciągnięta bluzą mogę mieć ubrany koronkowy biustonosz,
3) mając takie kształty jak ja, mogę kupić seksowną bieliznę i czuć się w niej dobrze i wcale nie trzeba mieć do tego płaskiego brzucha, płaskiego tyłka i innych płaskich rzeczy.

Bo życie składa się z małych przyjemności. Raz w miesiącu chce sobie na nią pozwolić. Ten raz chce chodzić w wygodnych gaciach, puszystym szlafroku czy założyć ultra seksowny komplet tylko po to by poczuć się dobrze. Mogę siedzieć w potarganych włosach, z kubkiem gorącej herbaty w ręku a pod tym całym spodem mogę mieć coś tak seksownego, że sam diabeł musiałby przyznać, że to lepszy ogień niż ten na dole.


Bo co mnie ogranicza? Myśli, że mając biust muszę kupić stanik - najzwyklejszy, bez ozdób? Bo mając 'taki' tyłek to nie mogę się seksownie ubrać sama dla siebie? dla SIEBIE. Nie dla kogoś. Co innego kupowanie bielizny dla męża/ narzeczonego/ kochanka a co innego dla siebie. I przyznam szczerze, że mając w życiu dwa razy w mojej szufladce biustonosze, które kosztowały więcej niż stówkę - to chce się więcej. Komfort, wygoda i to 'coś' sprawia, że nawet w najbardziej ohydny dzień, czuję się jakoś 'wyjątkowo'. Uwielbiam wszystkie koronkowe cuda, misternie szyte na miarę, wykończone z precyzją ♥ Już raz mówiłam i obaliłam mit, że duży biust wygląda w nich źle - wręcz przeciwnie - to dopiero uczta dla oczu!

 Kiedy napisała do mnie pani Marta była w szoku. Bo co ja się znam? W mojej szufladzie z bielizną znajdą się majtki z z słodkimi pieskami z napisem 'Lucky' i dobrze mi z tym, bo czasem potrzebuję takiej swobody/ normalności a one nie kosztowały więcej niż 7/8 zł. Uwielbiam także tą bieliznę, która ma wiązanie z tyłu i składa się z koronek w kolorze brudnego różu gdzie bolało mnie serce kiedy przyszło mi za to zapłacić. I co z tego, że ubieram je ...(sami wiecie kiedy :D). Więc kiedy napisała do mnie pani Marta - myślę sobie, że się nie znam w tym temacie, że zawsze podziwiam, oglądam ale nie biorę. Potem jednak stwierdziłam, że może taki mały bączek jak ja, który nosi wszystko w różnych konfiguracjach może śmiało powiedzieć głośno, że niezależnie od rozmiaru - dogadzaj sobie.
Kup sobie wino - jak masz ochotę. Zjedz ogromne lody - masz do tego prawo. Chcesz bieliznę za 200 zł? Kup. Zadbaj o siebie. Bo jak teraz tego nie zrobisz to później będziesz żałować.
Kupując drogie rzeczy zawsze miałam przekonanie, że to próżne i puste zachowanie z mojej strony. Zwyczajnie - szukałam tańszej alternatywy. Bo i tak można. Ale nie zawsze musisz.
Bo kiedy przyszedł do mnie biustonosz z Astratex oniemiałam ♥


Po pierwsze - pięknie zapakowany a ja czułam się jak małe dziecko, które ma gwiazdkę dwa razy do roku. Ręce się pocą, serducho bije a kremowy kartonik aż się prosi aby szarpać go jak Reksio szynkę! Otwierając - wiesz, za co płacisz. Wiesz, że to kosztowało i jak w tej reklamie, ten oklepany slogan brzmi 'jesteś tego warta' ciągle hula Ci po głowie. Misterna koronka, śnieżnobiała biel i wykończenia cholernie mnie nakręciły. Przymiarka i już wiem - mają mnie! Bałam się bo miseczki wydawały mi się duże ale leży perfekcyjnie. Biust jak to biust - teraz wygląda jak dwa dorodne, duże grejpfruty zapakowane w piękne siateczki. 
To tylko stanik - to tylko garderoba ale sprawia, że czuję się ze sobą wspaniale i nie mam myśli, że dość tego jak mi koszule w cyckach się napinają. Może - to aż biustonosz? Skoro faceci pucują te swoje autka, dbają o nie tak, że my kobiety często/gęsto każemy im się puknąć w głowę to dlaczego my - mając rozmiar S, Xl, duży cyc czy wielką pupę nie możemy sobie dogodzić? Bądźmy próżne, figlarne, kup majtki za 5 zł ale i kup te za 70 zł. Spraw sobie same koronki albo piżamę w urocze misie. Bądź sobą, czuj się dobrze ale zawsze miej komfort i wybór. Przestań się ograniczać - sprawdź co lubisz, w czym Ci dobrze. Nikt nie powiedział, że nosząc czarne ciuchy to nie możesz mieć bieliznę w odcieniu krwistej czerwieni? Kto powiedział, że nie możesz? Oprócz Twojej głowy - nikt. Bo jak Ci powiem tak facet to a) masz prawo mu urwać za to jaj i przywalić patelnią, b) to nie facet tylko zwykła świnia. Ot co. 
Więc - będę się rozpieszczać. Kupować koronki i babcine barchany. Będę spać w skarpetach czy w męskiej koszulce. Całe szczęście, że teraz można wybierać i przebierać w bieliźnie i robić takie eksperymenty i to nikogo nie dziwi! Pamiętam, że jak byłam mała i na naszej lince z praniem wisiały białe , proste stringi, i jak typowe dziecko mówiłam fuuuuuuuuuuuuuuuuj! Nigdy w życiu, sznurek w tyłku? A teraz - cóż, mam upatrzone takie komplety, takie rzeczy, że jak powieszę na lince to sąsiedzi mogę wzywać egzorcystę dla takiej grzesznicy. I dobrze. Warto być swoja Panią. 

Skoro rozciągnięty sweterek jest nudny to chociaż niech się dzieje 'pod spodem'. A co!

Mam tu fanki koronek i/lub drogiej bielizny? Czy tylko ja mam hopla na punkcie takich 'rzeczy'? 

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze