Body Boom peeling z pestek winogron / z pestek jagód & nasion lnu
Co one się nastały w mojej szafce! Co się naczekały na swoją kolej w używaniu! Wszak ich jest trzech a ja tylko sama i choćbym się rozdwoiła i sklonowała to w życiu nie dałabym rady całej trójki szybko przetestować, bo tak szczerze - miałam z nimi bardzo dziwne relacje, najpierw się nimi zachwycałam, byłam pod wielkim wrażeniem jak wyglądają i jak pachną ale w końcu doszłam do takiego momentu, gdzie najzwyczajniej w świecie stwierdziłam 'chyba wolę ich peelingi w saszetkach'. I chyba tak pozostanie - co jak co, ale mango czy kokos darzę ogromną miłością ale sprawa z tymi trzema gagatkami wygląda zgoła inaczej...
Obecnie mamy trzy wersje 'kubeczków': dwa z pestkami (jagód i winogron) oraz jeden z nasionami lnu. Jakby nie patrzeć to mamy same dobrodziejstwa i takie składniki, które będą miały dobry wpływ na nasze ciało (jak i na relaks). Bardzo ciężko mi jest wyłonić tu jakiegoś faworyta ... mimo, że działanie ich jest niemal identyczne to różni je jedynie barwa i zapach, co przy tym drugi już nie do końca mi odpowiada (jednak te owocowe, kawowe bardziej mnie zapachowo kupują). Produkty mają podobne opisy więc wrzucę Wam tu jeden:
Jestem polskim odżywczo-wygładzającym peelingiem do ciała z pestek winogron, stworzonym na bazie naturalnej (97% składników pochodzenia naturalnego) wegańskiej formuły.
P.S. Tak samo jak Ty, nie lubię SLS, PEG-ów, parabenów i olei mineralnych. Kocham za to zwierzęta, naturalne składy, dbam o środowisko, a do tego pochodzę z Polski!
Co je łączy:
- cała trójka wyglądem przypomina ciemniejszy cukier większymi/ mniejszymi drobinkami 'czegoś' czarnego - podejrzewam, że to te nasze kluczowe składniki :D,
- z pozoru peeling wydaje się dość suchy ale gdy wysypiemy sobie go większą ilość na dłoń czuć taką tłustość,
- w przeciwieństwie do jego kawowych braci nie jest on aż tak wilgotny,
- są bardzo sypkie, dużo się go marnuje podczas nakładania,
- stosowany na 'sucho' jest dość ostry i może delikatnie szczypać i powodować lekkie zaczerwienienie na skórze,
- stosowany na mokro sprawia, że skóra staje się taka 'tłuściejsza',
- zostawiają na ustach taki lekko słodkawo - sztuczny smak,
- zostawiają wszędzie drobinki! Dosłownie - WSZĘDZIE! i trzeba je wybierać z każdego miejsca co nie jest zbyt przyjemne :D
- niezależnie czy użyjecie go na sucho czy na morko peeling dobrze zdziera i tylko od nas zależy czy będzie to mocniej czy słabiej (tu należy pamiętać, że przy mocniejszym 'tarciu' w jego przypadku może pojawić się zaczerwienienie),
- każdy z całej trójki dobrze wygładza i ujędrnia skórę ale w przeciwieństwie do kawowych jego braci, efekt trwa znacznie krócej,
- peelingi natłuszczają skórę co powoduje, że nie potrzeba nakładać po nich balsamu do ciała ale , dla bardziej wymagających skór, takie nawilżenie może być za małe,
- w miarę regularnego stosowania można zobaczyć, że kondycja skóry się poprawia - staje się ona jędrniejsza, bardziej 'napięta' i gładsza (tu minus, bo wystarczy dłuższa przerwa w stosowaniu a cały wypracowany efekt znika),
- jeśli zdarzy się nalać Wam trochę wody do środka, to zmieniają się one w ciut twardszą konsystencję (mocno zbitą) i ten efekt 'kryształów' znika - wtedy też się pojawia problem bo peeling robi się lekko twardawy ;/,
- o ile w przypadku kawowych wersji można było zaobserwować efekt rozjaśnienia, tak tutaj tego nie ma,
- mimo 100 g są wydajne (o ile zbyt dużo się nie będzie marnować podczas nakładania ;D)
0 komentarze