Avon Anew Clinical| podwójny krem redukujący cienie pod oczami & podwójny program liftingujący okolice oczu z technologią PolyPeptide-X

By Rupieciarnia drobiazgów - 10:23

Kiedy pod koniec ubiegłego roku dostałam tą wielką, zapierającą dech w piersiach paczkę pielęgnacji Avon wiedziałam, że na bank zostają ze mną kremy pod oczy. Tak, właśnie te na które zawsze żałowałam sobie pieniędzy a w katalogu kusiły mnie swoją promocją! A nie ma chyba nic bardziej rozpoznawalnego z pielęgnacji niż ich linia Anew Clinical. Jednak z ich kremami pod oczy mam takie relacje 'nie za bardzo' - miałam dwie/ trzy wersje z tej serii SPA i one nic,ale to nic u mnie nie zdziałały. Tylko były - a ale z drugiej strony mimo, że nie działały tak jak obiecywano i tak jakbym chciała to przynajmniej mi nie zaszkodziły. A jak wyszło z tymi dwoma 'podwójnymi' cudami? Powiem Wam, że miałam z początku pozytywne nastawienie a potem przyszedł zwyczajnie zły wilk i zdmuchnął ten domek. Ot tak, jakby nigdy nic. Widocznie do ich mazideł pod oczy mam pecha. 




Mimo, że oba kremy nie znajdą się na liście moich ulubieńców to przemówiła przeze mnie próżność. Bo z tych zdjęć jestem niezwykle dumna a jedno z ich ma największy odzew na Instagramie, więc sami rozumiecie, że nie miałam wyboru niż podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami na ich temat i tu mało tego - część z Was zgadzała się ze mną co do ich działania. Bo u Was działały tak samo! Dlatego pomyślałam, że skoro mam zdjęcia to może kiedyś jak ktoś trafi na ten wpis to będzie wiedział czego się spodziewać?

Podwójny program liftingujący okolice oczu z technologią PolyPeptide-X

Nie ma chyba bardziej znanego mazidła niż ten krem! Nie ma! I jakby to powiedzieć - to jeden z tych ich 'flagowych' produktów który nie zmienia się od lat! 

Podwójny krem liftingujący pod oczy i na powieki Anew Clinical widocznie ujędrnia skórę i unosi powieki, redukuje obrzęki i wygładza drobne linie wokół oczu. [...]żel zapewni efekt liftingu powieki i widocznie ją ujędrni, a krem zredukuje widoczność obrzęków pod oczami i pomoże wygładzić zmarszczki. Skóra okolic oczu zostanie wyraźnie uniesiona i odzyska swoją sprężystość, co potwierdza aż 90 % kobiet testujących ten kosmetyk.

Tsa, niby fajnie się o tym mówi, dobrze się czyta ale ponad dwumiesięczne stosowanie jednak nie było takie kolorowe :( 

Zaczniemy od tego, że przez pierwszy tydzień (no może i dwa tygodnie) efekt był znikomy. Myślałam, że może trzeba tu poczekać a efekty przyjdą z czasem - jak ja się myliłam! O ile wersja kremowa sprawowała się bez zarzutu to z tą żelową formułą miałam na bakier. Nie robiła nic a przynajmniej mi się tak wydawało. Pierwsze co mnie zaniepokoiło to to, że górna powieka stała się sucha i taka dziwna w dotyku. Nie umaiłam się do tego przyzwyczaić więc zaczęłam używać krem a raczej tą żelową formułę tylko wieczorem. To jednak nie znikało. Skóra stała się chropowata, górna powieka stała się strasznie swędząca a mnie zaczynały łzawić oczy. Wtedy już definitywnie pożegnałam się z żelową częścią i dopiero po dwóch dniach jej nie stosowania odkryłam, że skóra na powiece zwyczajnie się łuszczy! Ona po prostu schodziła płatami (pokazywałam Wam to na Instastories wtedy)! Zwyczajnie chciało mi się płakać bo nie dość, że skórek było mnóstwo tak swędziało jak cholera! Przez trzy dni, może czterech z obu powiek sypała się skórka tak jakbym jakimś dziwnym wężęm była. Po tym czasie moja górna powieka była mocno uwrażliwiona - zaczerwieniona, nie dająca się 'dotknąć' i dla mnie był to znak, że przez jakiś czas nie będę tej okolicy pielęgnować. Jak się później okazało to nie tylko ja miałam taki problem z tą żelową formułą!




Boże jak tak patrzę na te zdjęcia to tęsknie za tymi paznokciami :(. A wracając do tematu - inaczej sprawa się miała ze stroną kremową. Tą używałam mimo wszystko na potęgę na dolną okolicę. Niby nic złego się nie działo - ta część delikatnie nawilżała, lekko napinała skórę i ciut 'wygładzała'. No niby spoko - myślałam. Skoro żelowa okazała się lipna to może ta uratuje całą sytuację. Jakże się myliłam! Po kilku tygodniach stan mojej okolicy oczu był dziwny - górna powieka całkowicie się wyleczyła ale ja nie miałam serca by coś na nią kłaść zaś dolna mimo nawilżenia, które ofiarował jej krem stawała się tak jakby 'naciągnięta' i 'sucha'. Dziwnie brzmi, prawda? Minął miesiąc stosowania - efekt bez zmian. Uparcie krem stosowałam kolejne tygodnie - tak długo aż po ponad dwóch miesiącach nie miałam już do niego siły. Bo naprawdę myślałam, że nie szkodzę sobie tak jak z pierwszą częścią specyfiku! Naprawdę! Prawda jednak była tak, że im dłużej smarowałam się tą kremową formułą tym bardziej dolna okolica oczu stawała się 'słabsza' - ten krem nawilżał do momentu 'bycia' na skórze i dopiero potem było widać, że na całej mojej twarzy ta okolica to najsuchsze miejsce. Doszło do tego, że bałam się dotknąć palcem by zaraz mi skóra nie pękła! Wiem, czasem jest się głupim ale w momencie gdy tej strony nie używałam przez dwa dni (gdyby byłam u narzeczonego) i zobaczyłam znaczną różnicę na skórze postanowiłam go odstawić. Tym razem jednak szybciej udało mi się zregenerować tą okolicę. Jedyny plus był taki, że obie strony dobrze sprawowały się pod makijażem a ja zwyczajnie 'przegapiłem' ten moment, który mówił 'kobieto daj se spokój, ja Ci nic nie dam'.

Ten krem nie pachnie, z jednej strony chce powiedzieć Wam, ze żadna ze stron nie jest ciężka i dobrze się nakłada ale nie mam siły przekonywać Was do jego 'fizycznych' zalet skoro w praktyce żadna stronie nie zdaje egzaminu (czy to na krótszą czy dłuższą metę). 

W regularnej cenie trzeba zapłacić za niego 58 zł / 2 x 10 ml, ale zawsze widziałam go w katalogu za 26 zł. Na stronie chyba kosztuje 17 zł. Ale to nie jest krem dla każdego, a najbardziej dla 'młodej cery', która z okolicą oczu nie ma dużych problemów. 

Podwójny krem redukujący cienie pod oczami

Jak widać - jestem masochistką. Lubi się torturować w taki niewybredny sposób. Tego mi nie można odmówić ale ja naprawę wierzyłam, że 'zielona' wersja kremu choć odrobinę zetrze złe wspomnienia po tamtym 'cudzie'. I tu uwaga! Odczekałam chyba miesiąc lub pięć/ sześć tygodni zanim go użyłam. Musiałam mieć pewność, że moja skóra w okolicach oczu jest na tyle 'wygojona', na tyle w dobrej kondycji że mogę ją znowu tak zaskoczyć. Och jakże się myliłam!

Podwójny krem Anew Clinical to nowa generacja pielęgnacji skóry okolic oczu, rozjaśniająca cienie i przywracająca spojrzeniu, zdrowy, wypoczęty wygląd. 
[...} formuła, która pomoże Ci zredukować cienie pod oczami  w 2 tygodnie! Już przy pierwszym użyciu krem je rozjaśni,a żel na noc zapobiegnie ich powstawaniu. 

Ekhem - nic z tego! I tu zdradzę Wam sekret - na Instagramie Avon pod zdjęciem z tym kremem wiele osób takich jak ja żali się jak on jest niedobry! I tu o dziwota nawet na moje żale i mimo, że krem dostałam w paczce PR team Avon dał mi jasny sygnał, że to nie ma znaczenia i mogę ten krem poddać ich gwarancji. Więc chyba czasem skarżenie się pomaga (oczywiście nic takiego nie zrobiłam ale myślałam, że to się dotyczy prodktów kupionych a nie dostanych w ramach PR). 



I tu będzie krótko bo mazidło użyłam kilka razy i po jakimś tygodniu/ góra dwóch wywaliłam. Dlaczego? Za każdym razem czy to smarowałam wersją kremową czy żelową miałam ochotę wydrapać oczy. Pieczenie, mega łzawienie i zaczerwienienie były na porządku dziennym i z dnia na dzień (zanim krem odstawiłam) ten stan stawał się coraz gorszy. Gdzieś z komentarzy wyczytałam, że może tak być bo 'za szybko nakładam go po oczyszczaniu' - spróbowałam, odczekałam kilkanaście minut - nic, nadal bolało. I żeby to był zwykły ból, ale nie - to coś tak irytującego, że sama zalewałam się łzami a jedynym ratunkiem było dla mnie jego zmycie. Chociaż i tak przez kilkanaście dłuższych minut jeszcze czułam jego skutki. Ten krem od początku mi nie pasował. Kiedy tylko w komentarzach pod postem Avon wdałam się w dyskusje z ich team (czy tam specjalistą PR) napisano, że powinnam go natychmiast odstawić. Całe szczęście, zrobiłam to kilka dni wcześniej więc mogłam w pełni odetchnąć :) 

I na tym mogę zakończyć swoje wrażenia. 

Cena jest znacznie niższa niż ich kultowego mazidła bo to 48 zł / 20 ml, ale w promocji także kosztuje ok 17 zł. 



(gdzieś mi się zapodziało zdjęcie drugiej wersji kremu ale tam tylko żelowała formuła ma inny kolor bo reszta tak samo wygląda)


Niestety ale to już czwarty ? piąty? krem pod oczy od Avon który kompletnie mi nie służy. O ile te z serii Spa krzywdy nie zrobiły tak te urządziły mi małe piekło no ale to mam na swoje życzenie - skoro lubię się sama torturować -.-. Aaaa one są okropnie wydajne i wizualnie ładnie wyglądają ale ja bym się dwa razy tu zastanowiła czy chcę je użyć bo zdecydowanie mają lepsze kosmetyki do pielęgnacji niż te kremy. 


Jaki kosmetyk Wam się nie sprawdził? Znacie te kremy? 

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze