Nie planowałam zakupów. Nie planowałam robić żadnych zamówień i takich nie poczyniłam. Ale życie toczy się dalej, wszystko musi iść dalej więc lekki zastój mi nie wadził. Nie wiem czy na moje nieszczęście czy szczęście wszystko mi się pokończyło: balsam, żel, krem do rąk. Z jednej strony fajnie: mogłam iść do drogerii i za jednym razem kupić wszystko to co chciałam i zobaczyć co tam ciekawego. I głównie moje skromne zakupy okazały się tymi pilnymi - wyszłam bo musiałam. Teraz jest zupełnie inaczej. I inaczej jakoś mi się myśli - wstępnie w maju nie planuję jakiegoś boomu kosmetycznego (tsa tsa!) ale się okaże jak to wyjdzie 'w praniu'. Tymczasem skromnie pokażę co wpadło do mnie w kwietniu - no mniej już nie mogłam!
Wszystko starałam się kupić w jednym miejscu by tyle nie latać i praktycznie mi się to udało :). Tylko jedna rzecz jest z marketu a inne - pachnące dwie złapałam w testach na wizaż. I w sumie mogłabym na tym skończyć prezentację nowości bo nic więcej niż to co na obrazku nie mam nigdzie skitrane. Tylko tyle. A zatem co do mnie trafiło?
Tak jak mówiłam - potrzeby generowały moje zakupy. Kupiłam dwa balsamy z Palmolive, które kusiły mnie już dłuższy czas a kiedy skończył się mój bez wahania kupiłam dostępne u siebie obie wersje być być zabezpieczoną na kilka tygodni. W tym samym miejscu kupiłam także niemiecki żel pod prysznic Elkos oczywiście w wersji mango i krem do rąk Marion - oba produkty powoli dobijają dna a ja uświadomiłam sobie, że ten słodki krem mało co pomógł więc na koniec miesiąca w Biedronce kupiłam ponownie czerwony krem Ganiera a ten już zwyczajnie nie załapał się na zdjęcia. A skoro już byłam w drogerii do kupiłam maseczki z Bielendy ale jakoś mi odeszła chęć by zacząć je testować - chyba czekam na jakieś lepsze dni, a jak sobie pomyślę, że u siebie przepłaciłam o ponad 1 zł za sztukę to aż mnie ściska :D
Ze zdziwieniem odkryłam, że dostałam się do testów marki Bruno Banani na wizażu. O tyle dziwne, że dostaję się tam raz na rok. Dosłownie. Do testów dostałam mgiełkę i zapach Banani - zdziwiłam się, że ta mgiełka jest znacznie trwalsza niż perfumy a one z kolei są takim 20 ml maluszkiem! Słodkim i różowym ale to ta mgiełka jest warta uwagi - zmieniłabym tylko jej pojemność bo zapach bardzo trwały i mocno wyczuwalny :)
I to by było na tyle :) Zdecydowanie częściej kupowałam Funko POPy niż kosmetyki w kwietniu (bo tych aż trzy :D).
Znacie coś? :) Czegoś jesteście ciekawi? :)
0 komentarze