Rok z hybrydą | jak było? Czy wrócę do tego i co po niej?

By Rupieciarnia drobiazgów - 09:37

To był piękny rok. To był rok w którym  moje dłonie wyglądały cudnie a pazurki zdobywały pochwały i uznanie. To był dobry rok dla nich. Zawsze się zastrzegałam , że ja i hybryda? Nigdy! Zawsze klasyczne lakiery, zawsze sama, przecież nie będę nikomu za to płacić! A jak to ściągnąć? A co jak się połamie? A jak będę mieć kruche pazury? Ja naprawdę miałam mnóstwo pytań zanim wybrałam się na pierwsze robienie i naprawdę o dużo pytałam. Może nawet za dużo. Ale poszłam. Najpierw nieśmiało a potem wiecie jak to jest. Wkręciłam się na tyle że wyczekiwałam tych wizyt, to była magia!


A zaczęło się niewinnie, bo dostałam zestaw do testu - co prawda zaznaczyłam marce, że nie robię hybryd a i tak przesyłka do mnie dotarła i co robić? Piszę do Eweliny (mojej sąsiadki), która jest stylistyką paznokci , pokazuje co mam na co rzecze 'chodź wieczorem jak dzieciaki położę spać'. Poszłam. Ona się z wszystkim zapoznała i rzekła 'daj, zrobimy Ci'. Zonk. Szok. Chciałam uciec ale kurka, drugi raz takiej okazji nie będzie. Więc zrobiłam - pierwsze pastelowe różowe, pierwsze piękne i takie 'stylowe' pazury. Czułam się dziwnie, nie mogłam się do nich przyzwyczaić i ciągle sprawdzałam czy się żaden nie ukruszył. Nie umiałam nic na telefonie napisać (po jakimś czasie znikło to uczucie) ale wizualnie było cudnie!
I tak, wróciłam na kolejne pazury, ba ustaliłyśmy daty na najbliższe trzy miesiące.
Musze przyznać, że właśnie te pierwsze były dla mnie chyba takie trudniejsze: bo musiałam się przyzwyczaić, nauczyć z nimi 'żyć', a kiedy przyszedł odrost i pora na zmianę to dręczyły mnie ostre skórki. To było dziwne ale przy kolejnych już z wszystkim było cacy :)
Generalnie: ja należę do osób które nie narzekają na ciepło lampy, nic mnie nie piecze czy coś takiego. Najdłużej chyba odrost trzymałam 5 tygodni. I jestem bardzo mało wymagającą i narzekającą klientką :D
Pierwsze trzy stylizacji były dla mnie zachowawcze, i były wolną ręką dla niej. Każda kolejna wizyta to było spełnienie moich zachcianek, które wychodziły tak, że moja szczęka co chwila lądowała na podłodze (miałam swoje wymarzone piór!). Bardzo lubiłam piłowanie pazurów - sama kiedyś nawet jej powiedziałam, że mogłabym tak siedzieć i dawać ręce a raczej pazurki do spiłowania bo mnie to odprężało :D

Przez rok poznałam masę marek: Vasco, NeoNail, Semilac, hybrydy z Biedronki, Elisium, jakieś inne hybrydy które Ewelina miała z poprzedniej pracy. Najczęściej celowałam w markę NeoNail i jasne kolory. Najwięcej było u mnie różu, bieli czy pasteli.

Te uczuć jak masz zrobione pazury ? Cudowne! Napatrzeć się nie mogłam! Przeszukiwałam masę portali, masę # na IG i Ewelina naprawdę dała radę z tym wszystkim! No może raz jak chciałam renifera to prychała 'że też mi się tego zachciało' ale zrobiła...i wiem, że mi tego nie zapomni :D


Jednak cóż muszę przyznać, że taka hybrydka to a) jest wygodna i o nic się nie muszę martwić b) sprawiła, że przestałam obgryzać skórki bo dosłownie nie umiałam tego zrobić ;D c) częściej używałam olejki do paznokci czy tam oliwki d) miałam głowę pełną pomysłów na mani e) i zawsze to wyglądało schludnie (tsa, dopóki nie ma się metrowego odrostu :D) .

No ale ja jestem gapa, mam dwie lewe ręce i na każdą rocznicę to powinnam dostawać apteczkę ...i tak, że wiecie biorąc to w całość to pewnego, ciepłego dnia wsiadając do samochodu ot tak, przygniotłam trzeciego palca lewej ręki drzwiami. Zwyczajnie. Po prostu. Bolało jak uj. Moja Julia mówi, że zastanawiała się czemu klęczę a ja po prostu 'odpadłam' i w momencie kiedy zaczęła lać się krew padła decyzja 'szpital'. A tam standard, opatrunek, szyna na tydzień, ponad 5 tygodni jazdy do chirurga, na szczęście to mam już za sobą. Palec był mocno stłuczony ale paznokieć, cóż jest w 3 częściach, nadal z krwiakiem i nadal nie mogę go tknąć. I wiecie co? W momencie kiedy to się stało pierwsze moje stwierdzenie było 'kur.wa ja za tydzień mam paznokcie!' i miałam. Ale za radą chirurga to był czas gdzie hybryda została zdjęta. Co prawda nadal ma ją na tym uszkodzonym pazurku bo zwyczajnie nie jest możliwością by ją ściągnąć (chyba, że chce wić się z bólu - jak twierdzi mój chirurg).

Tak czy siak kiedy Ewelina uporała się z moją hybryda i wyszłam z 'gołymi' paznokciami. Czułam się dziwnie. Smutno. Obco. A to tylko pazury i uwierzcie - miałam problem z powrotem do normalności. Najpierw nie umiałam się przekonać do nowych pazurów a teraz gdy ich nie było nie umiałam dobrze pisać na telefonie! I w sumie myślałam, że na tym skończy się cała robota 'po' ściągnięciu ale nie. Paznokcie były miękkie i bolesne, bolała mnie każda skórka a moja płytka była w takim stanie, że strach było ją dotknąć. A że, mieszkam na zadupiu to kupiłam chociaż jakiś preparat by je wzmocnic - różnica po dwóch użyciach była kolosalna! Paznokcie stały się twardsze ale wróciłam do brzydkiego nawyku obgryzania skórek a to się wiąże z tym, że moja skórki teraz są bardziej widoczne . I wiecie, jak robisz hybryda to ich nie zauważasz, zwłaszcza tych 'pod' pazurem a teraz to właśnie te skórki 'od czubka paznokcia' są najbardziej bolesne, są grubsze. Druga kwestią jest to, że teraz paznokcie rosną mi jak szalone i muszę je często piłować. Bo są ostre. Naprawdę ostre i nie wiem jak to możliwe bo przed hybrydą tak nie miałam. W tym momencie one zwyczajnie już 2 czy 3 dni po spiłowaniu, sa jakby wytarte i to w taki sposób, że mogę zrobić sobie nimi krzywdę. 
Obecnie dwa moje paznokcie mają jakiś 'ubytek', tak jakby został oderwany kawałek płytki, nie jest to coś strasznego ale jakbym chciała malować pazury to będzie widać taką 'falę' / ubytek na płytce. Aaa i jak się przypatrzę to widzę takie 'prążki' na swoich pazurach.  Co jeszcze? Paznokcie mam teraz jakieś 'suche', bez połysku, jakieś takie matowe i minie sporo czasu nim doprowadzę je do porządku. A od ściągnięcia hybrydy minął miesiąc (albo minie teraz).


Czy wrócę? Z jednej strony bardzo chcę i to mnie kusi, a moja głowa jest pełna pomysłów na nowe mani z drugiej 'ratowanie' paznokci nie jest przyjemne. Nie tak sobie to wyobrażałam. Co będzie to się okaże, póki co ten palec skutecznie mi to uniemożliwia (jasne, mogę zrobić całą resztę a co z tym jednym?!) a patrząc na pryzmat bólu, który przeszłam po 'wypadku' i tego, że teraz wystarczy jeden mój nieuważny ruch by zerwać cały paznokieć to nie uśmiecha mi się to.
Teraz jestem na takiej krawędzi: wiem co daje taka hybryda i jaki to komfort i wiem jak jest po. I uwierzcie mi - gdyby nie moje gapiostwo nadal bym robiła paznokcie. A tak? A teraz uważam na palec, który jest inny, tkliwy i bolący a sam paznokć jest lekko przesunięty (oszczędzę zdjęć -  ale postaram się pokazać Wam to chociaż w relacji na InstaStories) , te trzy części mam nadzieję, że same odpadną (już nie mówię, że skóra przy pazurku jest zupełnie inna). Generalnie z tym pazurem nie zrobię nic, nawet ciężko jest mi coś nadusić używajac tego palca chociaż jak to mój chirurg mówi 'będzie się goic kilka miesięcy ale jak zejdzie to już połowa drogi za panią'. Eeee.

I było pięknie, było naprawdę masę radochy z pazurów (wszystkie zdjęcia są na IG) a teraz pora na rzeczywistość i dojście do ładu z nimi. I tak, muszę kupić jakiś nowy lakier, klasyczny - bo ten rok z hybrydą spowodował, że większość swoich lakierów wywaliłam.

Kto jest #teamhybryda? A może miałyście ściągnięte mani? Jak sobie z tym poradziłyście? 

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze