Soraya #foodie Miód Manuka

By Rupieciarnia drobiazgów - 22:44

Nadszedł ten czas kiedy po dłuższej przerwie (a wiecie było ładnie a mi się pisać zbytnio nie chciało, a potem już były święta i sama laba) zasiadam i piszę zwykłą, zwyczajniutką recenzję. Chyba naprawdę należą mi się za to ogromne brawa bo jakby nie patrząc to z zaplanowanych postów na ten miesiąc nie napisałam ... trzy! TRZY! A to już dużo, prawda? Jednak co się odwlecze to nie uciecze -skoro w dzisiejszych bohaterach wpisu powoli widzę dno, tubki zaczynają wydawać 'śmieszne' dźwięki a po kuli nie ma śladu to chyba czas najwyższy spiąć te swoje słodkie pośladki i rzec parę słów o tym czyli linia regenerująca #foodie Miód Manuka jest coś warta i czy polubiłam ją bardziej niż melonowy sorbet (który pachniał obłędnie i tu żadnej konkurencji nie ma!).


Miód manuka to linia regenerujące i drugie moje spotkanie z serią #foodie. I tak, także przypadkowe, bo na zestaw czterech kosmetyków (masło do ciała, krem do rak, krem do stóp i kula do kąpieli) skusiłam się tylko dlatego, że idąc w markecie przy kasie znalazłam przeceniony zestaw ( z dobrą datą ważności do przyszłego roku :D). A grzechem by było nie kupić skoro zamiast dać coś koło 30/40 zł dałam za całość jakieś 15 zł?
No właśnie, toż to grzech :) 

Aaa seria #foodie ma jedną ogromną wadę: dostępność, zazwyczaj ja spotykam ją w jakiś marketach, rzadziej w drogeriach a online to już nie mówię bo są tylko wybrane produkty - chyba, że wiecie gdzie można je dostać to dajcie znać ;)

Masło do ciała (13-20 zł/200ml)

Regenerujące masło do ciała zawiera naturalny ekstrakt z miodu manuka. Zawarte w nim składniki aktywne doskonale wpływają na kondycję skóry. Pochodzi z najczystszych regionów Nowej Zelandii. Nawilża skórę, odżywi i zmniejsza jej szorstkość. 



Cóż ja mogę powiedzieć? Generalnie: masło to masło i temu także nie przypiszę jakiś magicznych właściwości. Zgodzę się z tym, że odżywia i nawilża, a nawet niweluje wszelką szorstkość. All true i to bez dyskusji. Masło zdecydowanie należy do tych 'regenerujących' i doskonale się sprawdzi osobom z szorstką czy odwodnioną skórą, i tak, to produkty typowo na zimne miesiące (całe szczęście ja je powoli kończę). 
A jednak jeśli któraś z Was chce bardziej szczegółowy opis działania to służę: masło dobrze nawilża i regeneruje, a to znaczy dla mnie tyle, że jest moim wybawcom po depilacji nóg czy po tym jak się drapie jak jakaś opętana małpa. Szybko łagodzi podrażnienia, sprawia, że skóra jest bardziej odżywiona i milsza w dotyku.. Świetnie radzi sobie z suchymi partiami ciała i używając go na te obszary można zauważyć zbawienny wpływ: długotrwałe nawilżenie. Poprawka, nawilżenie na takim poziomie, że może odpuścić sobie codziennie balsamowanie się. 
Masło jest bardzo gęste i treściwe i trochę przypomina mi serek homogenizowany (takie tam, kosmetyczne Danio :D). Bardzo fajnie się je nakłada, nie bieli ani nie plami ubrań. Nie spływa także z palców i szybko się wchłania nie zostawiając żadnego tłustego i okropnego filmu. Bez przeszkód można się posmarować i po kilku sekundach się ubrać. 

Opakowanie? Każdy widzi jakie jest i naprawdę nie ma czego tu się czepiać...No chyba, że samego już zapachu. Bo słabo pachnie, nijako. Ten zapach czuć tylko i wyłącznie jeśli zanurzycie swoje śliczne noski w samej maślanej konsystencji i weźniecie głęboki wdech - wtedy także czuć swoistą słodycz miodu. I tylko wtedy bo kiedy macie już je w dłoniach i powoli wcieracie w swoją skórę to cały ten aromat gdzieś się ulatnia i praktycznie go nie czuć (ja nie czuję, ale jak ktoś zacznie mnie wąchać to może poczuć delikatną miodową woń). 

I jeśli miałabym porównać to masło do sorbetu melonowego, które miałam to widać tutaj ogromną różnicę. Tamten lekki, stworzony na cieplejsze miesiące ale równie dobrze nawilża i zapachowo raj dla nosa, to z kolei jest cięższe i treściwsze, na bardziej zimny okres, z dobrą dawką nawilżenia ale z zapachem, który nie męczy nosa. 

Kula do kąpieli

A tu będzie tylko wzmianka, bo co ciekawego nigdzie na stronie marki nie znalazłam takiej kuli więc wydaje mi się, że została stworzona z myślą właśnie o tych zestawach kosmetycznych. Nie ma co się dziwić bo dużo się nie traci. Wszak kula jest a raczej była dużego rozmiaru ale nie podzielicie jej na dwie czy więcej części. Jest strasznie twarda i żadnym nożem, ostrzem czy innym przyrządem nie byłam w stanie jej podzielić (tak, trzeba wrzucić ją całą). Z całego setu to ona była królową zapachu: pachniała intensywnie słodkim miodem, mimo zamknięcia czy leżenia w szafie, zapach był tak intensywny, że trzeba było szybko ją zużyć. Trochę mnie to męczyło i drażniło bo aromaty był zbyt mocny i zbyt 'natrętny'. Czar prysł w wodzie gdy kula się rozpuściła - zapachu zero, lekko żółte zabarwienie wody, takie meh i nic nie warte kulisko bo nic specjalnego nie pokazało - a więc może dobrze, że nie można ich dostać?



I szczerze powiedziawszy to minusem kremu do rąk i do stóp jest to, że mają identyczne opakowania! Tylko z zmienionym jednym słowem, i tak, zdarzyło mi się tym do stóp smarować ręce i na odwrót i o dziwo, nie wyrósł mi ani szósty palec ani błona między palcami. Identyczny mają także opis, cenę (6-10 zł/75 ml), działanie jednak różnica dopiero pojawia się w wyczuwalności aromatu i samej konsystencji.

Generalnie oba produkty mają wygadzać skórę, regenerować i otulać. Skóra ma być miękka i wypielęgnowana. i tak jest. Zarówno krem do rąk jak i ten do stóp sprawia, że skóra jest milsza w dotyku, pozbawiona szorstkich miejsc (z tym radzi sobie doskonale!) i jest dobrze odżywiona. Krem do rąk jest lżejszej konsystencji i jest bardziej błyszczący (ale nie ma żadnych drobinek, po prostu ma taką poświatę) co sprawia, że szybko się wchłania, nie lepi się, nie ma tłustego filmu i można wrócić do swojej pracy. Lubię go bo w swojej roli się sprawdza wyśmienicie i jak na mazidło za 6 zł daję naprawdę radę. Dłonie są wypielęgnowane, mięciutkie i dobrze nawilżone i tak jak masło genialnie łagodzi podrażnienia!

Natomiast krem do stóp, jest bardziej gęsty i trochę przypomina zamknięte masło do ciała w tubce. Nie błyszczy jak mazidło do rąk ale potrzebuje dłuższej chwili na wchłonięcie się. Wydaje mi się także, że odrobinę lepiej nawilża i odżywia (w końcu nie jest lekkim mazidłem). 

Z żadną konsystencją nie ma się problemu, nie maże się, nie bieli ani nic z tych rzeczy.



Co do samego zapachu, na mój nos w kremie do rąk jest on bardziej wyczuwalny i przy częstszym jego używaniu zdecydowanie może się znudzić czy też zmęczyć. Czuć go dłuższą chwilę ( jak go nawet czuję np po myciu garów!:D). Inaczej zaś w tym do stóp, mniej intensywny i mniej słodki ale także czuć w nim ten miód.

Co do wydajności - masło? Używam ponad miesiąc i też nie w każdy dzień (wystarczy jego odrobinę by czuć różnicę) i mam już dno, także do kwestia dni aż je wykończę. inaczej sprawa ma się z kremem do stóp bo tu zużycie małe ale nie widzę potrzeby częściej go dawać bo działa dobrze a krem do rak? Pewnie wykończę go po maśle i też zaznaczam, używam jak przypomnę sobie o nim :D 

Wow, szybko mi poszło z tą serią bo zwyczajnie nie mam co tu dużo mówić. Masło swoją rolę spełnia, cudów nie oczekuję po nim, no może gdyby zapach nie był męczący na dłuższą metę. Krem do rąk & i do stóp to, cóż tu bym chociaż jakoś te opakowania zmieniła by była widoczna różnica w nich (chociaż jedna szata graficzna całej serii jest cudna i przejrzysta!) i wiadomo by było bez patrzenia na napis co do czego. W kwestii ich działania nie ma co się czepiać: kosztują grosze a robią dobrą robotę. A kula? Lepiej o niej zapomnieć :D

Znacie serię #foodie?

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze