Zaledwie miesiąc temu pojawiła się pierwsza część z zapowiedzianego na dwie tury wpisu. Wtedy także pewna czwórka kosmetyków została postawiona w ogniu realistycznej oceny: ani tej dobrej ani tej całkowicie złej. Tej mieszanej. Dziś pora na kolejną gromadkę a raczej na kolejną trójkę i to taką przeznaczoną i do pielęgnacji twarzy ale także do makijażu. Jest coś dostępnego na wyciągniecie ręki, coś z droższej półki i mazidło, które naprawdę z początku mnie oczarowało działaniem. Ale wiecie jak to jest...im dalej w las tym ciemniej (czy jak to tam szło!:D)
I dosłownie w tym momencie straciłam cały zapał do napisania tego co mnie nurtuje. A tak jest jak się do wpisu podchodzi kilka dni pod rząd i nici z tego wychodzą - jednak skoro już powiedziałam A to pora na B? Więc miejmy to z głowy i zobaczmy co tym razem mi z tymi gagatkami nie gra!
1. Avon Big & Phenomenal Volume
Fenomenalna objętość i laserowa precyzja – przygotuj się na swoje zabójcze spojrzenie!
- pogrubiający tusz z rewolucyjną szczoteczką 3 w 1
- fenomenalna objętość już w jednej warstwie
- bez sklejania i grudek
- dokładna aplikacja również na dolnych rzęsach
- w dwóch odcieniach do wyboru
Nareszcie jest - rewolucyjna szczoteczka, która w połączeniu z naszym najnowszym, pogrubiającym tuszem doda Twojemu spojrzeniu zabójczej mocy! Już w jednej warstwie zwiększy objętość rzęs dzięki głębokim przestrzeniom między włoskami. Ich zwiększona elastyczność precyzyjniej rozdziela rzęsy i równomiernie pokrywa je tuszem od nasady aż po końce. Dodatkowo, specjalna końcówka szczoteczki dociera do dolnych rzęs, zapewniając dokładną aplikację. Tusz nie skleja się i nie pozostawia grudek. Wybierz jeden z dwóch dostępnych odcieni i ciesz się fenomenalną objętością swoich rzęs!
Te dwie warstwy to istna porażka i o ile przy dawaniu tej jednej jesteś w stanie zapanować nad tym co się dzieje to przy dwóch - nie ma szans. Winę za to zrzucam na sam tusz i jego konsystencją - cholernie mokrą i ciągnącą się (a zdarzyło mi się wyciągnąć jakieś dziwne płaty tą szczoteczką).Jest mokry i to widać - a tak, odbija się na powiece i topornie się zmywa! Jedna wielka porażka!
Pomalowane nim rzęsy wyglądają karykaturalnie i jednym słowem: są ohydne (tak, ta jedna warstwa także ma grudki!)!
Ja wiem, że to przysłowiowe gów*o widać ale totalnie nie mam głowy do tych zdjęć ostatnio -.-. Tak czy siak ostatnie zdjęcie to dwie warstwy i ja to chyba zostanę przy tych moich naturalnych rzęsach bo po co mi takie użeranie się z nim?
No szczotkę ma fajną, ale jest zbyt mokry, koszmarnie wygląda zmywa się go okropnie więc, nie, darujcie go sobie.
10 ml / 17.99 zł
2. Garnier Aqua Bomb
Nawilżający żel-krem 3w1 Aqua Bomb to produkt przeznaczony dla każdego typu skóry. Można go stosować niezależnie od wieku i specyfiki posiadanej cery.
Żel-krem posiada lekką konsystencję, która szybko się wchłania i wnika w skórę nawilżając ją 24h*, dodając jej blasku. Posiada składniki aktywne takie jak: kwas hialuronowy, wyciąg z granatu i amli, które nawilżają skórę, chronią przed czynnikami zewnętrznymi dodając jej blasku. Ma działanie antyoksydacyjne odpowiedzialne za spowalnianie procesu starzenia i walkę z wolnymi rodnikami.
I tu mam problem! Bo znacie to uczucie gdy spotykacie kosmetyk, który od pierwszego uczucia próbuje podbić wasze serducho i powoli to robi? No właśnie, tak miałam z tym kremem a potem nastąpiło ogromne BUM i nasza miłość w drastycznych okolicznościach umarła.
Co jest? Na pewno krem szybko się wchłania, nie zostawia tłustego filmu, ma przyjemną formułą krem/ żel, którą z przyjemnością się nakłada, ładnie ale także delikatnie pachnie i jest mega wydajny.
Uff - brzmi prawie jak ideał ale tak nie jest. Koniec pochwał, czas na cęgi a tych tu trochę jest. Marnie nawilża, a to co producent obiecuje to już w ogóle lepiej wsadzić między bajki. Ja na swojej cerze (mieszanej aczkolwiek już normalnej) stosując ten krem regularnie (czyli tak jak kazano!) po upływie 3 / 4 godzin czułam, że pora na 'picie'. A raczej moja twarz nie miała już nic z obiecanego nawilżenia na długie godziny, ba! wydawała mi się nawet bardziej szorstka w dotyku a w kolorze jakby szarawa (albo to wina żarówki, no nie wiem -,-). Cudo to to nie jest! Nawilżenie słabiutkie, a cała inna reszta? O tym działaniu czy tam fakcie, że dodaje blasku nie będę dyskutować . No nie. Bez jaja - zwyczajnie go tu nie ma i nie było (w moim przypadku). Smarowałam nim buzię, wszystko szybko się wchłaniała, nawilżyło na kilka godzin i tyle, ale żadnego blasku nie uraczyłam. Plus bo nie zapycha, dogaduje się z większością kosmetyków pielęgnacyjnych ale ogromny minus za to, że jak doszłam do połowy opakowaniem krem nadal mając to świetną formułę i różowawy kolor zmienił zapach. Na bardziej kwaśny i odtrącający i to mi wystarczyło. Przestałam go używać bo aromat nie był dla mnie , zwyczajnie nie umiałam go nałożyć na twarz skoro pachniał brzydko!
Cóż, a miał zadatki na bycie naprawdę fajny mazidłem!
50 ml/ ok 30 zł
3. Clinique Clarifying Lotion 2
Delikatny płyn złuszczający. Oczyszcza z zanieczyszczeń i łuszczącego się naskórka pozostawiając efekt delikatnej i pełnej blasku skóry. Płyn złuszczający zmniejsza widoczność porów. Skóra łatwiej przyjmuje produkty nawilżające i staje się bardziej odporna na działanie środowiska zewnętrznego. Staje zdrowsza i młodsza. Produkt przeformułowany przez dermatologów, aby był bardziej komfortowy i nie wysuszał skóry.
Etap: złuszczanie, ze słynnych 3 kroków marki. Miałam już jakieś produkty z tych właśnie faz ale dopiero przy tym zatrzymałam się na dłużej. I niby najmniej mnie irytuje i najlepiej się z nim dogaduję ale nadal to nie jest 'to'.
Mam do niego uraz bo gdy zaczęłam go stosować to przez pierwsze 2 - 3 dni skóra po nim mnie piekła i mrowiła. Odstawiłam bo naprawdę nie miałam pojęcia czy tak ma być czy jestem zwyczajnie dziwna. Wróciłam po kilku dniach i wiecie co? Nie było pieczenia ani mrowienia i ze spokojem mogłam go używać. Co zauważyłam? Ten krok ładnie uspokaja cerę bo burzy hormonów ale także trzyma jej stan w ryzach - matowi ją, co mi jest akurat zbędne więc używam max 3 razy w tygodniu. I znowu skóry pełnej blasku nie widzę ale widzę za to zdrowszy odcień i ładniejsze lico.
To całkiem fajny produkt, dla skór tłustych czy typowo mieszanych bo utrzyma cerę w dobrym stanie a przy tym nie będzie przesuszać. Choć muszę przyznać, że o ile to pierwsze pieczenie mi się nie podobało to przez jakiś czas miałam problem z zaakceptowaniem jego zapachu - mój nos wyczuwał tu lekką woń alkoholu i nijak tego uczucia nie mogłam się pozbyć. Generalnie nie mam mu dużo do zarzucenia bo to co ma to robi: odświeża i uspokaja cerę, nie przesusza, matowi. I może spojrzałabym na niego innym okiem ale pierwsze spotkanie było kiepskie a drugie powiedziało mi już, że to nie produkt dla mnie, mimo, że w działaniu umiałam się z nim dogadać. A no i jest wydajny :)
Szkoda bo ma jakiś potencjał ;)
200 ml/ 91 zł
I to by było na tyle i nawet jak to czytam to stwierdzam, że nad niczym się zbytnio nie pastwiłam :D. Znacie? Jakie są Wasze zdania? :)
0 komentarze