AUBE Epidermal Growth Factor Renaissance: dwufazowy płyn do demakijażu, wygładzająca baza pod makijaż & serum pod oczy
Kiedy przedstawicielka marki spytała mnie czy mogą mi przesłać produkty ze swojej oferty miałam chwilę wahania. Przejrzałam linię niebieską - nie znalazłam tam nic dla siebie, linię czerwoną - znalazłam dwa produkty i o te dwa , po namowach poprosiłam. Tylko wiecie ja gapa swojego adresu nie podałam a kilka dni później kiedy paczki zaczęły docierać do dziewczyn przypomniałam sobie o tym fakcie. No przecież nic się nie stało, to tylko produkty :). Jednak po tygodniu gdzie dziewczyny pokazywały swoje pudełka zadzwonił kurier, że ma paczkę dla mnie oniemiałam - jaką? Skąd? Przecież na nic nie czekałam ...A no i przyszły do mnie kosmetyki Aube - nie dwa, które wybrałam tylko cztery. Ot tak, taka niespodzianka i o ile krem z czerwonej linii Epidermal Growth Factor Renaissance do mnie nie przemówił to pozostałą trójkę wzięłam pod lupę ;)
Czasem też nie radzi sobie z tuszem - są momenty, że płyn po prostu nie 'zmywa' a tak się dzieje jak macie np. dwie warstwy dość diabelnie czarnego mazidła!
Jest jeszcze coś ona się pieni! W momencie kiedy wacikiem przetrzecie twarz zobaczycie na buzi pianę i poczujecie 'bąbelkowanie' a z tym to ja się pierwszy raz spotykam ;D
I w sumie nie wiem co o niej myśleć: raz szczypie, raz nie, swoją robotę robi (przeważnie), zamknięta w butelkę przez którą widać nasz płyn ale.. i tu jest mała (dosłownie tyci tyci) wada. Zamykanie typu 'disc top' jest cholernie ale to naprawdę toporne! Czasem mnie palce bolą nim ono łaskawie wyskoczy - oprócz tego płyn po zmieszaniu ma zółtawą barwę (tak jak faza olejowa).
Wygładzająca baza pod makijaż
Spytałam się Was na IG czy taka baza jest zbędna czy konieczna? Część z Was powiedziała 'zbędna' i do tej grupy ja się zaliczam :D. Nie wychodzę gdzieś na gale (o ale w sierpniu miałam weselę :D), nie robię makijażu 'na pokaz' więc praktycznie taki produkt jest u mnie zbędny , no bo na co / po co mi on skoro użyję z dwa razy w miesiącu a potem leży ona u mnie i się marnuje?
Ta baza nie różni się niczym specjalnym. Ot żelowa formuła, która idealnie rozprowadza się na twarzy, szybko się wchłania i faktycznie przedłuża trwałość makijażu. Dosłownie ja używam dwie krople na całą buzię i taką maleńką kropelkę dają jako bazę pod cienie. Po jej użyciu buzia jest zmatowiona i jest taka 'aksamitna' - dosłownie chce się jej ciągle dotykać przez tą jej 'miękkość'. Nie uczula i nie podrażnia, żadnych krostek nie było a co chyba najważniejsze żaden cień, puder czy rozświetlacz mi nie spływał.
Formuła jest lekka (silikonowa??) bez problemu się ją dozuje dzięki pompce i zdecydowanie ją lubię ale... nie widzę sensu by ja u siebie trzymać ;D Dając ją tylko na powieki w tak małej ilości miną stulecia nim ją zużyję , a przecież nie mam wesela co tydzień ;D.
Podoba mi się opakowanie, które działa bez zarzutu, podoba mi się konsystencja , jest bez zapachu i to co sama baza robi ze skórą, bo jest taka milusia i doskonale przygotowana na makijażowe kroki. Jak dla mnie ten produkt jak najbardziej na plus i jeśli używacie takich cudaków to serdecznie Wam ją polecam.
Wygładzające serum pod oczy
Coś tam zostało mi jeszcze kremika z Mincer ale szybciutko zabrałam się za testowanie nowego 'dziecka' w tej dziedzinie i nie chcę nawet widzieć Waszych znudzonych min jak znowu będę narzekać (bo będę). Bo to był ten produkt, który sama sobie wybrałam licząc, że będzie wow i przestanę szukać idealnego kremu pod paczadełko. Prawda okazała się inna, i tak jak w przypadku dwufazy tak w przypadku tego serum nie jestem pewna co do swoich odczuć.
'Serum' zawsze kojarzyło mi się z czymś naprawdę 'intensywnym i zaawansowanym' jednak w tym przypadku jedynie co mogę powiedzieć 'toć to zwykłym krem a nie serum!'. Po prostu, może jeszcze jestem za młoda na to, może faktycznie nie dla mojej skóry ale wiele nie zauważyłam u siebie.
Krem odżywia i nawilża i nie jest to jakieś hiper wow, idealnie nadaje się pod bazę na cienie, nie roluje się i nie spływa. Stosowany w dzień delikatnie 'budzi oko' jednak na noc jest zbyt lekki i nie da nam mocnego kopa.
Ma lekką (nie powiem, że wodnistą przecież) formułę, która ubywa w tempie zastraszającym! Po dwóch tygodniach używania rano/wieczór nie miałam połowy tubki :O (gdzie przeważnie przy takiej konfiguracji takie produkty starczają mi na ok. 2 miesiące). Mogłabym pokusić się o fakt, że 'serum' w jakiś sposób rozświetla okolicę oczu ale nie robi tego w takim stopniu jak np. krem z MincerPharma.
Zarzut mam do konsystencji - owszem jest lekka, szybko się wchłania ale zdecydowanie zbyt dużo jej marnuję przez to, że jest lekko 'wodnista' (widać na zdjęciu). Wiecie, chcecie jej troszkę a tu wyskakuje pół kieliszka :O Ma lekko żółtą barwę ale w żaden sposób nie wpływa na koloryt skóry.
Muszę przyznać, że wizualnie produkty cieszą oko, wyglądają luksusowo i są dopracowane jednak w ogólnym zestawieniu dają im taką naciąganą czwórę.
Nie mam tragedii, są produkty z potencjałem i takie, które są dobre ale mają wady. Może to jeszcze nie mój czas na ich stosowanie lub po prostu za dużo od nich wymagałam - nie będę przed Wami ukrywać tych faktów ;)
Baza jest naprawdę dobra i przydatna, dwufaz nie lubię i choć starałam się nie będą zaliczać się do grona lubianych produktów zaś to serum - dla mnie to zwykły, normalny krem pod paczadełko bo na samo serum ma za delikatne działanie ;)
Znacie? Słyszałyście o marce?
Kosmetyki Aube dostaniecie w Hebe lub na ich stronie: dwufaza 100 ml/29.99 zł; serum 15 ml/ 49.99 zł; baza 30ml/54.99 zł
0 komentarze