Maybelline Lash Sensational

By Rupieciarnia drobiazgów - 00:08

Wśród drogeryjnych tuszy tylko kilka w blogosferze ma miano 'godnych polecania' - zaczynając od Lovely Pump Up, która  mnie oczarowała swoimi działaniem czy seriach Loreal'a Million Lashes  gdzie wiecie już jak nam się ułożyło, to właśnie w kolejnym tym z tych polecań a mianowicie Maybelline Lash Sensational pokładałam ogromną nadzieję. W pewnym momencie widziałam tylko ten tusz, każda pozytywna opinia, mało narzekania więc trafił na listę 'ucichnie szał to wypróbuję'. Gdy tylko pokazałam Wam go w ostatnich nowościach zaznaczyłam, że niestety nie układa nam się najlepiej - minęły kolejne wspólnie dni razem, były czasy gdzie nim rzucałam i dosłownie się zastanawiałam kto mu wystawił tak dobre noty ale były też dni gdzie efekt mi się podobał i naprawdę byłam z niego zadowolona. Niestety 'trudne miłości początki' pokazały mi dobitnie rzecz świętą, która idealnie obrazuje mnie i hity blogosfery ...



Bo hitem można go nazwać. Ocena na wizażu 4.5/5 co dla mnie jest szokiem :D. Nie wiem czy to ja jestem ferelna, czy się nie znam czy mam wadliwy produkt (chyba wszystkie hity u mnie są wadliwe) czy po prostu tak już mam, że te 'hity' u mnie nie dają za wiele i mogę je tylko zaliczyć do grupy 'przeciętniaków' no ale po kolei, dlaczego mi się z nim nie układa?

Pogrubiający tusz, który zapewnia efekt sztucznych rzęs i intensywny, czarny kolor. Dzięki elastomerowej szczoteczce w kształcie wygiętego wachlarza i wypustkom o różnej długości, tusz dociera do każdego włoska z osobna, widocznie zwiększając objętość rzęs. Szczoteczka umożliwia widoczne rozłożenie rzęs od wewnętrznego do zewnętrznego kącika i od nasady aż po same końce rzęs. Maskara dociera do najkrótszych i niemal niewidocznych rzęs, a także precyzyjnie rozdziela dłuższe rzęsy bez sklejania i efektu nieestetycznych grudek.
Mniejsza zawartość wosków na rzecz zintensyfikowanej czerni pigmentów, by rzęsy stały się bardziej wyraziste. Intensywnie czarna formuła podkreśla nawet krótkie i mało widoczne rzęsy.

I zabijcie mnie proszę i nie mówić , żebym dała mu jeszcze jedną szansę bo u mnie zawsze jest ten sam efekt, który najpierw poprzedza stado przekleństw, kilkakrotne zmywanie go z rzęs i nakładanie ponownie - na ten moment straciłam już do niego cierpliwość -,-.



Powiedzmy sobie szczerze miałam kiedyś ich jakiś żółty tusz ale nie był wybitny więc do tej marki w ogóle nie podchodziłam no ale jestem kobietą a wiadomo tylko krowa nie zmienia zdania także ten ... spróbowałam! I nie wiem czy kiedy wrzuciłam go do koszyka to czy miałam wszystkie klepki na swoim miejscu. To może jakieś plusy? No bo ma plusy rzecz jasna, niech pomyślę??
Lubię go w jednej warstwie - o to to! Jedna warstwa jest ok, ładnie wydłuża i delikatnie podkręca, trochę rzęsiory zyskują na objętości, czerń jest czarna, fajnie rozdzielenie (uwielbiam ten zwrot) :D i ogólnie wygląda to ładnie. Rzęsy są lekkie, nie obciążone, tusz się nie kruszy i nie osypuje ... i to tyle z jego plusów. Nie znajdę ich więcej , chciałabym ale nie, bo ma on jedną podstawową wadę odbija się na powiece. I to czy mam jedną warstwę czy dwie zawsze, ale to zawsze mam go odbitego na powiece, nie ma bata żeby taka sytuacja nie miała miejsca, ma to od początku i choćbym nie wiem ile razy nim malowała rzęsy, ile razy robiła to najbardziej spokojną ręką on mi to zawsze robi.

Uznajmy, że skoro jedna warstwa jakoś sobie radzi to wiecie co jest z dwiema? Tak, cud i malina a raczej istna wieś - grudki, pajęcze nóżki, totalne sklejenie a ja mam wrażenie, że ktoś mi właśnie na rzęsy przykleił taśmę - jest grubo, nawet za grubo, ciężko, oko dookoła umazane - jednym słowem mogłabym wtedy startować na miss tandety i obciachu. I choćbym dała mu kolejny tydzień, kolejny dzień na poprawę relacji to cud się nie zdarzy, miłości nie będzie. 

Najzabawniejsze w nim jest to, że ja nawet nie umiem się dogadać z tą szczoteczką no nie umiem i ona mnie nie lubi. Jeśli istnieje złośliwość rzeczy martwych to ta szczotka widząc moją rękę pewnie myśli 'nie ma uja Ruda, panda będzie a Ty głupia trzyj to oko, trzyj może Ci odpadnie' ja jestem święcie przekonana, że ona ma jakieś uprzedzenia do mnie! :D


Próbowałam nią operować na każdy możliwy sposób i zawsze to wyglądało tak, że na ustach miałam jedno słowo na 'k'. I o co cały ten zachwyt? Przecież to totalna porażka w moim odczuciu! I nie chodzi mi po głowie, że może jest tusz 'za mokry' ale jest w sam raz, ma fajną konsystencję i nigdy nie nabiera mi się go za dużo ale albo ja mam toporne rzęsy albo ta szczotka została źle skrojona i śmiem twierdzić, że nawet 'kobieca figura' Better than Sex od Too Faced była bardziej wartościowa niż to. Próbowałam malować 'dłuższą stroną' niby efekt ok, ale było odbicie i tak samo z krótką. Myślałam może 'pomaluję dłuższą, krótką poprawię' a gdzie tam, rzęsy się skleiły i tak w kółko cokolwiek i w jakiejkolwiek konfiguracji to robię wychodzi mi to źle. Dosłownie. Umiejętności wybitnych do pomalowania rzęs przecież nie trzeba mieć a w przypadku tego 'cudu' powinnam dostać medal i dyplom za wiarę w to, iż dostrzeże to co 95 % osób które go tak polecają.

Ale nie, cudu nie ma, miłości nie ma. Wiem jak bardzo ciężko oddać wierność tego typowi produktu na zdjęciu - cóż jest jak jest a efekty poniżej. Legenda głosi, że dwa pierwsze zdjęcia to 'naga prawda', rzęsy bez niczego (czaicie, że po skończonej kuracji serum z L'biotica ich długość nadal się utrzymuje :O) zaraz po tej 'nagiej prawdzie' widzicie jedną warstwę:




Widzicie odbicie? A no tak ślepiec by zauważył! Ja się pytam gdzie ten hit??? Ale to nic, tutaj macie dwie warstwy i jak Wam się podoba? *,* Cudo , co nie? Wybaczcie, zdjęcia drastyczne ;D



To nic, mam dla Was taki dodatek z dnia gdzie my się nawet 'lubimy' w jednej warstwie ale z odbiciem i naprawdę ja widzę tu wydłużenie ale serio, nazywać go hitem to trochę takie naciągane choć przyznaje, że ja Ruda jestem kapryśnie wyjątkowa :D


Na koniec powiem Wam prawdę objawioną: na palcach jednej ręki mogę Wam policzyć hity, które u mnie się sprawdziły i rzeczą świętą i prawdziwą jest fakt 'hity nie są dla mnie'.

Miłości nie ma, nawet nie ma lekkiego ocieplenia stosunków  między nami, chciałabym powiedzieć, że to przeciętniak ale w tym momencie to bym obraziła tę grupę produktów więc jest on dla mnie 'byle jaki', ot co. 

Dostaniecie go np. na Kosmetykizameryki ---> 9.5 ml/ 19.99 zł

P.s wpadnijcie tutaj na pozytywną opinie:

Weronika ---> klik

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze