Zamykając oczy czujesz zapach zieleni, łagodny wiatr otacza Twoją buzię a ręce same się wyrywają by złapać cos 'ulotnego'. Z łatwością możesz wyobrazić sobie, że idziesz bosą stopą przez pełen zagajnik wysokich drzew i z rozkoszą oddychasz piersią. Czujesz się wolna, spełniona i ultra kobieco. Nie potrzebujesz żadnych upiększaczy ani dodatków. Kochasz siebie, kochasz swoja skórę i w końcu możesz powiedzieć sobie ( i innym), że należysz do siebie i wszystko to co masz, jak wyglądasz sprawia, że jesteś najpiękniejszą, najlepszą i najbardziej naj osoba na tej planecie w swoich oczach. Odrobina egoizmu nie jest zła, tym bardziej, że to co czujesz odzwierciedla zapach Nomade by Chloe- wolność, spełnienie i dobre samopoczucie za jego sprawką stają się namacalne.
Jeden krok, potem drugi i trzeci trzeba było zrobić aby pokochać siebie na nowo. To nie była łatwa droga. Zawsze znajdzie się coś w wyglądzie co będzie przeszkadzać: a to jakaś linia pod okiem, cellulit, to fałdki na brzuchu. Nie znosiłam swoich rudych loków i buzi usianej piegami. Uważałam to za swoją największą wadę ale jak każda miłość - trzeba przejść przez wiele etapów by w pełni siebie zaakceptować. Tak jest też z Nomade - ale pokochasz go od razu i zachwycisz się jego prostym wydźwiękiem albo (jak ja) przepadniesz od razu i będziesz delektować się każdą chwilą spędzoną z nią.
W nucie głowy tej wody perfumowanej wyeksponowana jest słodka i upojna mirabelka, której intensywny aromat po chwili harmonizuje uwodzicielska frezja. Delikatność tych składników równoważy w głębszych nutach dyskretny, aromatyczny mech dębowy, nadający całej kompozycji głębię, zmysłowość i wyrafinowany ton.
Ja bardzo nie lubię szyprowych zapachów. Daleko mi do nich ale zdarza się, że czasami na mojej półce ląduje jeden taki flakon, który uczy mnie większej pewności siebie. Nomade właśnie takie jest - akceptowalne. Nie czuję w nim słodkiej mirabelki czy bukietu frezji.
Czuję mech, dużo mchu, który wręcz można poczuć pod palcami - jest miękki, świeży i chce się po nim stąpać. Od początku do końca na mojej skórze pojawia się otulająca warstwa wręcz zamszowej zielni! Jestem tym zaskoczona !Dopiero po jakiejś dobrej godzinie Nomade trochę schodzi z tonu mchu i praktycznie na mojej skórze nic innego nie czuć. Mech przestaje przytłaczać, zapach lasu milknie i staje się prosty - taki wiecie, gdy może spokojnie oddychać bo to jest ten Wasz czas. Czas gdzie może się spełnić i mimo, że na to wszystko potrzeba dużo czas to okazuje się, że to bardzo prosta droga.
Wiele osób mówi, że Nomade ma soczysty, lekko kwaskowy początek - nie u mnie. Nie ma kwiatowego wydźwięku, na mojej skórze jest las skropiony wodą i poczucie wolności i prostej radości.
Nomade nie jest absolutnie typem aromatu dla romantyczki i głowy w chmurach. Jest zbyt prosty w odbiorze a jednocześnie nie ma w nim nic dziewczęcego czy urokliwego. Nie będzie pasować do pięknej sukienki na randkę! Uwielbiam go nosić do puchatego sweterka i prostych jeansów. Lubię w nim wygodę i to, że daje mi poczucie wolności. W przeciwieństwie do Muglera i jego Aury ta zieleń jest taka 'naturalna' a nie mocno leśna, nie do zniesienia.
To co mi nie pasuje w tym flakonie to ten zamsz, chociaż wygląda fajnie i mi się kojarzy z tym mchowym dotykiem to po czasie może się przybrudzić a ten zwisający koniec zwyczajnie mnie drażni. Chociaż połączenie pudrowego różu i złota jest ultra kobieca tak ten flakon lekko bym zmieniła. Jednak to nie zmienia, ze uwielbiam ten zapach właśnie za prostolinijność i jeden wyczuwalny na mnie akord. Uwielbiam czuć go na sobie a i otoczenie, w którym się znajduje nie raz go komplementuje.
Nomade uwielbia chłód i zimniejsza aurę - wtedy zapach aż zatyka od nadmiaru 'zieleni'. Jest wtedy bardziej wyrazisty, bardziej zamszowy i trochę 'przydymiony'. W cieple zwyczajnie traci na walorach i mech jest mocno duszący (tak, może boleć głowa po nim).
Bo wiecie, pokochałam swoje piegi i te głupie włosy ale pokochanie Nomade nie zajęło mi dużo czasu. od pierwszego niuchnięcia chodził za mną cała buteleczka, którą dopiero sprawiłam sobie pod koniec ubiegłego roku. Trwałość 5/6 godzin i w tym momencie mnie to bardzo zadowala ♥
Skoro każda droga ma jakiś cel to niech zapach Chloe będzie pięknym wstępem do czegoś nowego i da początek temu 'lepszemu ja'.
Notino, 30 ml/ 146,50
P/s przypadkiem usunęłam część zdjęć do tego wpisu stąd dwa różne rodzaje :D
0 komentarze