Marki mojego dzieciństwa cz. I - Vipera Cosmetics.

By Rupieciarnia drobiazgów - 22:55

 Pamiętacie kosmetyki swojego dzieciństwa? Pierwsze błyszczyki w kulce, które pachniały na kilometry, zostawiały lepką warstwę do której się kleiły włosy ale były super modne? Albo najzwyklejsze białe pomadki w kolorowych przezroczystych opakowaniach za jakieś 2 zł? Pamiętam, że kiedy byłam nastolatką i chodziłam go gimnazjum takie rzeczy były nieodłącznym kompanem każdej dziewczyny w szkole. Mało tego - mam wrażenie, ze w tamtych czasach nawet nasze mamy nie zwracały uwagi na cenę swoich kosmetyków i bardziej brylowały te tańsze marki a mało luksusu kosmetycznego. Do dziś mogę wskazać kosmetyki, które moja mama używała notorycznie - czarna kredka do podkreślenia brwi, podkład w tubce w pomarańczowym odcieniu i brązowa pomadki ze złotym połyskiem firmy Paloma. Jedyną z tych rzeczy pamiętam do dziś - bo tylko na tej mojej wsi można było dostać podkłady w tubce, najprostsze opakowanie świata ale to akurat było najbardziej chodliwe. Wtedy też nie było kilkunastu odcieni do wyboru bo wszystko było między jasną a ciemną pomarańczą - cóż, dobrze, że wszystko poszło do przodu.

Kilka lat temu sprawdzałam co słychać u tych marek. Części w ogóle już nie ma na rynku, marka, której kolorówkę namiętnie używała moja mama poszła bardziej w pielęgnację dłoni i stóp i jedyną marką, które jeszcze trzyma się kolorówki i wprowadza co jakiś czas nowości to Vipera Cosmetics. Ja używałam od nich nieśmiertelny podkład w tubce, który kosztował  grosze, a moja mama notorycznie wracała do fioletowego lakieru do paznokci jaki mieli kiedyś w swoim asortymencie. Co jakiś czas migała mi na Instagramie i stwierdziłam - z biegiem lat nic się nie zmienili. Zachowali swój prosty design produktów, wielkie litery na kosmetykach i niskie ceny. Choć dawno nic nie próbowałam sama to podobno Vipera daje dobrą jakość jak za tą cenę. Notorycznie ich kosmetyki kupuje moja siostra (która nie lubi wydawać dużo pieniędzy) i nadal sobie chwali. 

Z ciekawości weszłam na ich stronę i trochę oniemiałam - są nowości i to jakie! Zawsze mi się wydawało, że to marka idealna dla nastolatek i eksperymentów z kolorem i swoim style ale okazuje się, że w ich asortymencie pojawiły się całkiem fajne rozwiązania. Ich zwykłe cienie z najtańszą pacynką wygląda znacznie lepiej i widać, że lata na rynku sprawiły, że wygląda to naprawdę solidnie. Pierwsze zdziwienie złapało mnie na systemie Magnetic Play Zone. Wiedziałam, że będzie coś z kasetką magnetyczną ale dwa style układu Puzzle lub Hamster, które marka proponuje zupełnie mnie zaintrygowały. Puzzle wiadomo - typowy układ kosteczek dopasowanych do własnych potrzeb (przejrzałam trochę asortymentu i te cienie wyglądają zachęcająco! Hamster z początku skojarzył mi się z tanimi, pierwszymi mazidłami które kupuje się małym dziewczynkom do zabawy (sama taki kupowałam już dwa razy) :D. W prostym układzie mamy cienie, pudry, szminki i inne cuda choć osobiście ten system mnie nie przekonuje (bałabym się, że upaprzę wszystko 'pod' tą jedną kasetką'. 

Z ulgą powitałam wieści, że nie zmienił się zbytnio wygląda ich lakierów do paznokci - u mojej siostry jeszcze jakiś czas temu mogłam dostrzec te buteleczki ale od kiedy marka znikła z jedynej drogerii na naszej wsi to nie mam gdzie sprawdzić jak to wygląda w praktyce z kolorami (bo typowo, siostra zawsze ma te same -,-).

I kiedy myślałam, że marka to tylko kolorówka uraczyła mnie nowościami Viper Cos-Medica. I trochę mi kopara opadła bo takiego kroku się nie spodziewałam. Jasne, fajna, kolorowo, mocno odbiegająca od normy kolorówka ale nowości z takiego zakresu? 

Cos -Medica podzielona jest na programy, które mają walczyć z danym problem skórnym. Przyznam szczerze, że estetyczny i prawie apteczny wygląd tych produktów sprawia, że nawet bym się skusiła. Już nie mówię, że te kompleksy Miracle Zen Garden Bio robią wrażenie. Bardzo dobre wrażenie. I chyba to dobry przykład, ze nie wolno się zamykać na jeden nurt w swoim asortymencie.

Po pierwsze: marka się nie zatrzymała i wytrwała na rynku tyle lat więc nadal sprawia, że kobiety po nią sięgają. Po drugie w głowie mi się do niej przykleiła etykieta 'tania marka' co nie jest złe - pamiętajcie, że tanie nie zawsze oznacza złe. Po trzecie - skoro używa ich moja siostra i realnie widzę, że nie straszy ona ludzi i nie narzeka to myślę, że może za jakiś czas jej podbiorę kosmetyki i sprawdzę na sobie jak to teraz z nimi jest.

Podejrzewam, że marka nadal ma ceny przyjazne dla każdego portfela, widzę, że odświeżyła część swojego wyglądu i wyszło jej to na plus. Szkoda tylko, że kiedyś była bardziej dostępna stacjonarnie niż teraz.

To co? Jaką markę pamiętacie ze swojego następnego? Co następne bierzemy na tapetę? :)

P/s artykuł sponsorowany *


  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze