Brak czasu skutkuje tym, że kompletnie przestałam śledzić nowości, które trafiają na rynek. Przestałam sprawdzać jakie nowe perfumy zaraz wejdą do perfumerii czy kto wypuścił nową paletkę. Marny zrobił się ze mnie influłens. W tym momencie jest mało nowych rzeczy, które by mnie skusiły - i tak samo mało jest takich produktów, które kompletnie do mnie nie mówią. Zdarza się, że większość tych rzeczy wylukam gdzieś na stories u swoich koleżanek, zobaczę w postach (bo przecież jest zawsze jakaś masowa kampania) i generalnie mam wszystkiego przesyt. Wiem, że to po części wina mojego stanu emocjonalnego, kosmetyki powoli zaczynają mnie przytłaczać ale cóż, dzisiejsza trójka jakoś mnie nie zachęca by wyjść do ludzi na jakieś prześledzenie kosmetycznych nowinek. Tak, tylko trzy produkty, które kompletnie mnie nie kupują.
1. Eveline Rich Coconut
Pod koniec ubiegłego tygodnia jak tylko zajrzałam na Insta był normlany wysyp na temat tych kosmetyków. Momentalnie mi się nie chciało brnąć w to dalej i czytać co / kto napisał na ten temat. Co czwarte konto pokazywało jedną i tą samą serię kosmetyków - nie wiem czy to był zaplanowany cel marketingowy i odgórnie ustalone daty na publikację ale mnie ścięło z nóg. Bo nagle połowa insta stosuje jedną (słuszną) pielęgnację i wszystko jest 'wow, cacy'. Nie wiem jak Wy ale im częściej widzę jakiś produkt, im jest go więcej (aż zaczyna wyskakiwać z lodówki) tym bardziej wiem, że po niego nie sięgnę bo na mnie działa to jak antyreklama. Odwrotnie niż miało być. Poza tym - kokos mnie zapycha, także ten seria i tak nie dla mnie. Masowe działania także - ja to marudna rzeczywiście jestem.
2. Anastasia Beverly Hills Iced out
Kiedy na rynek trafił rozświetlacz Amrezy był jeden wielki bom! Nie pojmowałam dlaczego taki złoty błysk kupił tyle babek na świecie. Dla mnie to było już za dużo a sam produkt był (i nadal jest) uważany za jeden z lepszych rozświetlaczy na rynku. Jakiś czas temu ABH wypuściła kolejny produkt Iced Out - niby chłodniejszy odcień. niby jest ok ale coś mi w nim nie gra. Z początku mi przypominał Diamond Bomb, który dla mnie jest typowym zlepkiem brokatu (i tak też wyglądał u mnie). Zauważyłam, że na Iced out nie ma już takiego szału, widziałam go u kilku osób ale bez rewelacji - ot tam, taki highlighter jakich pełno i niestety większość twierdzi, że Amrezy tak, ten nie. Może i dobrze, że mnie do niego nie ciągnie bo za tyle zaoszczędzonego hajsu spokojnie doczekam wiosny.
3. Sephora x Coach
Ok. To jest dziwne i pokraczne. I w życiu bym się nie spodziewała, że takie marki stworzą takie 'coś'. Jak zobaczyłam tego rekina/ jednorożca myślę sobie 'wtf'? To żarty? Jak to możliwe? Ta cała kolekcja wygląda jak zabawki dla pięciolatki! Słodko i kiczowato! Prędzej bym się tego spodziewała jako dodatku do gazety (pamiętacie, w Bravo kiedyś dawali takie rzeczy :D) ale nie w perfumerii. Zupełnie inaczej mi się teraz patrzy na markę Coach - nie mam pojęcia czy chcieli trafić dla młodszych klientek (tych z przedszkola :P) czy jak, bo na razie z marki kojarzącej mi się z czymś droższym, lepszej jakości zaczynają mi się kojarzyć 'tanio, kiczowato'. Ja naprawdę nie mam pojęcia ile musiałabym wypić by dać coś około 200 zł za takiego 'cudo'. No nie ma takiej ilości alkoholu! Rozumiem, jako dodatek do gazety za 5 zł, dobra nawet dyszkę - może być ale jako kosmetyk za grube hajsy? Już nie.
Wsio. Stałam się marudna jak zawsze. Coś Wam ostatnio (nie0wpadło w oko? :)
0 komentarze