Nie pamiętam kiedy ostatni raz pojawił się tutaj makijażowy post! Tak skupiłam się na swojej pielęgnacji i na kupowaniu tylko jej, że zwyczajnie zapomniałam, że świat beauty to nie tylko dbanie o cerę/włosy czy ciało. Z drugiej strony od lata pracowałam po 10 - 12 godzin w chłodni więc całkowicie zrezygnowałam z makijażu. Nadal robię go rzadko ale jak już - to musi być full glam! Musi być wszystko - cienie, akcent na ust i błysk! To musi być to coś! Wcześniej nie mogłam się za to zabrać ale pora pokazać to fajne, błyszczące cudo, które dostaje ode mnie pięć, no dobra cztery gwiazdki!
Strobing Highlighter Baked Trio jest stworzony dla wszystkich babek, którą lubią (nienachalny) błysk, lubią od czasu do czasu zwrócić na siebie uwagę a zwłaszcza lubią takie akcenty w makijażu, które będą kropką nad 'i'. I nie da się ukryć - błysk jest i to jaki!
Paleta składająca się z trzech połyskujących, uniwersalnych odcieni, przeznaczona do rozświetlenia twarzy. Jej miękka i wyjątkowa formuła zapewni świeży, promienny i połyskujący wygląd na twarzy i dekolcie. Można nakładać bezpośrednio na skórę lub stosować jako wykończenie makijażu. Produkt może być używany zarówno na mokro jak i sucho.
Przyznam się szczerze - na mokro u mnie odpada. Próbowałam, starałam się, kilka razy tak nosiłam ale nie czułam tego. Czułam, że mam 'za dużo'. O ile z jaśniejszymi odcieniami mogłam pokombinować i zaakceptować ten blask to z tym bronzerem (nazwijmy go tak roboczo) miałam ciężej. Miałam wrażenie, że na mokro bronzer robi plamy, które ciężko rozetrzeć na buzi a jak już się uda, to tworzy to brzydką smugę 'brudu'. Bardzo mi się to nie podobało. Ale na sucho - o mamuniu! Każdą kolorystykę kocham na sobie!
Generalnie trio bardzo dobrze trzyma się pędzla, łatwo się je rozciera (oczywiście na sucho), ładnie się też 'buduje' kontur nie robiąc sobie przy tym krzywdy (no tak prawie :P). Cała trójka pięknie błyszczy, ale tak wiecie błyszczy, że łoooo ♥ Ścierają się równomiernie, po ośmiu godzinach nie ma praktycznie po nich śladu na buzi i co najważniejsze - nie zostawiają żadnego chamskiego brokatu na buzi czy tandetnej poświaty. Całą trójkę się dobrze nakłada każdym pędzlem czy nawet gąbeczkę - mają świetną aksamitną strukturę, praktycznie się nie sypie / nie kruszy.
Bronzer niestety (albo stety) należy do tych produktów, którymi przy małej wprawie można zrobić sobie krzywdę . Z nim trzeba dość ostrożnie, bo niby nic nie widać na buzi a nagle bach! Okazuje się, że jest niezły kontur :D. Co ciekawego podczas jego nakładania jego struktura się zmienia i nie jest już tak błyszczący jak w palecie . Obawiałam się, że będzie zbyt ciemny dla mojej bardzo jasnej cery ale okazuje się, że przy dobrze nałożonej ilości bardzo mi odpowiada a razem z piegami tworzy fajny team :D
Środkowy rozświetlacz kojarzy mi się z taką księżycową poświatą. Dla mnie jest ciut problematyczny bo z całej trójki gdy da się go zbyt dużo to się chamsko odznacza. Nie da się ukryć - błysk to on ma, a jak! Często ląduje u mnie jako rozświetlenie wewnętrznego kąciku oka ;). W mniejszej ilości sprawia, że buzia wygląda naprawdę 'glamour' i jak dla mnie to taki rozświetlacz 'na wyjścia'.
Nie jest dla mnie akurat produktem do rozświetlenia całej twarzy ale do podkreślenia np biustu jak najbardziej. Przy mojej cerze muszę z nim uważać i mam wrażenie, że przy ciut ciemniejszej karnacji może być lekko odcinający się.
Roboczo mówią najbardziej mi się widzi i najczęściej używany przeze mnie jest ten pierwszy odcień - ładnie mówiąc rose gold (a tak sobie go nazwałam :P). Ma lekko chłodny odcień, na bladej cerze daje świetny efekt :D Bardzo , ale to naprawdę bardzo lubię go dawać nad łukiem Kupidyna i nie żałuję sobie go na kościach policzkowych. Nie boję się go dać dużo :D ten blask mi odpowiada a przy tym - kurde on daje coś takiego, że moje oczy nawet inaczej wyglądają ;D
Nie zdecydowałabym się użyć tego trio jako wykończenie makijażu. Bądź co bądź - dwa rozświetlacze naprawdę błyszczę - chłodniejszy dla mnie jest mniej nachalny, złoty jak najbardziej na każde większe wyjście bo dla mnie - on jest królem imprezy.
Zapomniałam! Plus za dość duże lusterko w palecie i za całkiem przyzwoity plastik bo ta cała srebrna kolorystyka mnie nie przekonywała ale wygląda to wszystko całkiem spoko ;) Golden Rose naprawdę zrobiło fajne trio do zabawy :D
Jaki jest Wasz ulubiony rozświetlacz?
Strobing Highlighter Baked Trio kosztuje w granicach 30/35 zł i myślę, że warto :)
0 komentarze