LaQ żel dla facetów 8 w 1 & żel z ekstraktem z melona

By Rupieciarnia drobiazgów - 13:00

Jakiś czas temu żele LaQ a raczej sama marka LaQ pojawiając się na naszym rynku zrobiła wielki szum. Zarówno etykiety jak i opisy czy obiecywane działanie wzbudziły wielkie zachwyty i masę 'chęci' na posiadanie tych cudów. Dodajmy do tego fakt, że marka jest całkiem tania - nawet w mojej małej osiedlowej drogerii mogę dostać ich żele a to oznacza jedno - podbój świata mają na wyciągnięcie ręki :-D A jak to jest w praktyce? Czy tanie i dobre idzie w parze? I czy marka, która bazuje na naturalnych składnikach może być tak przystępna cenowo a nie kosztować miliony złotych monet? 


Jest jedna rzecz (no może dwie), które mnie ujmują w temacie tej marki: to co mówią o sobie. Bo to jest tak: 'Stworzyłam ją z myślą o osobach ceniących prostotę pielęgnacji oraz życie w zgodzie z naturą. Od początku przyświecała mi maksyma, że nie marketing, a działanie powinno być najważniejsze.' I tyle na ten moment mi wystarczy - zresztą jak dobrze prześledzicie poczynania marki to zobaczycie, że ich marketing jest 'normalny', zwyczajny i nie ma przerysowanych treści i chwalenia 'bo ktoś dostał'. Ja nie dostałam, oba kupiłam. Na oba ponarzekam i mimo tego dostałam od marki rekomendację a raczej polecenie innych żeli, które mogą mi się bardziej spodobać. Szacun! A teraz do dzieła - wyrosły mi te wąsy czy nie?;D

Żel dla facetów 8 w 1

"Moglibyśmy się rozpisywać na temat dobroczynnych właściwości naszego żelu, ale, Panowie, bądźmy szczerzy
- kto to czyta i kogo to obchodzi?
Naszym żelem umyjesz włosy, twarz, ręce, ciało, jajka i pozostałe elementy hydrauliki. Możesz też nim wyszorować swojego psa*, a nawet umyć swój ukochany samochód.
*tylko za pisemną zgodą psa.
Nie odpowiadamy za pogryzienia."


Czy ten kozioł / baran w garniaku spowodował u mnie wąsy? Nie. Czy wyrosła mi broda - także nie. Ba, nawet więcej włosów nie dostrzegłam :D!. A tak całkiem serio - pierwszą rzeczą, która mnie tutaj kupiła to nie etykieta ani opis na odwrocie (nawet te przekreślone cycki na odwrocie z podpisem 'no silcone') nie kupiły mnie tak jak zapach tego żelu! O matko! Jak ja go otworzyłam to miałam wręcz aromatyczny orgazm! Chryste! Słodki jeżu! Pachnie takim facetem, który ledwo co wyszedł spod prysznica i przewiązał ręcznik w biodrach! Słodki jeżu! Idealny męski i typowy zapach - cholernie seksowny, który mnie kupił momentalnie ♥ Minus ale to ogromny minus tego zapachu to fakt, że po pięciu góra sześciu użyciach całkowicie mój nos go już nie rejestruje jakby go nie było  co powoduje, że traci on swój urok. Wielka szkoda. 
Od żelu nie wymagam zbyt dużo - ma ładnie pachnieć i robić swoje i mało mnie obchodzi co tam w niego włożą. Ten to robi, zresztą to ma być dla facetów więc no jaki ma być? Ma umyć i tyle. I to robi. Myje. Czy bym umyła nim włosy? Szczerze to raczej nie - bo pieni się delikatnie co mnie wkurw.. znaczy się strasznie mnie to irytowało. Mało tego on ma przedziwną, taką mleczną konsystencję - czasami miałam wrażenie, że to taki typowy ciężki glut. Bo wiecie czasami ta pompka się zacinała i on nie chciał wylatywać, więc odkręcałam cały mechanizm a tam bach - wylatywał gęsty glut i łup do wody! I to było dziwne i mocno frustrujące. Z drugiej strony to powodowało, że okazał się okropnie wydajny i już w połowie opakowania miałam go po dziurki w nosie. Irytowała mnie zacinająca się pompka, irytowała mnie ta raz gęsta, raz lejąca a raz glutowata konsystencja (może trafił mi się taki okaz, albo może to wina gdzie stała? Sama nie wiem, abo zwyczajnie to urok 'męskiego' żelu) a przede wszystkim znikł ten piękny zapach od otwarcia. 


Ja wiem, że sporo narzekałam i wiem jak mi się podobał na samym początku ale mój brat także go używał i nie narzekał. Mu wszystko jedno jaka była jego konsystencja, ważne że mył :) Ja mogę psioczyć choć niewątpliwie taki żel może być fajnym pomysłem na prezent dla faceta - wszak oni nie wymagają zbyt dużo od takich kosmetyków :D.Ja się naprawdę ucieszyłam kiedy po prawie 1,5 miesiąca stosowania mogłam się z nim rozstać. Nareszcie i powrotu nie planuje. Może kupię kiedyś go Karolowi :D (a taką zołzowatą narzeczoną będę :P)
Żel pod prysznic melon
Łagodna receptura oparta na substancjach myjących pochodzenia roślinnego, wzbogacona ekstraktem z melona zapewnia doskonałe oczyszczenie skóry bez jej przesuszenia. Dodatek ekstraktu z nasion lnu, płatków owsianych i mleka ryżowego zapewnia efekt gładkiej i nawilżonej skóry. Nie zawiera SLS, SLES, parabenów i silikonów
I generalnie - nie zdziwię Was faktem, że i tu będę psioczyć ... :-) 

Generalnie treści tych recenzji są krótkie - bo o czym mam tu pisać? W swoich rolach te żele się spisują - wersja z melonem bardziej mi przypadła do gustu choć ma dość dziwny zapach. Nie przypomina mi melona a jakieś słodkie, owocowe, może egzotyczne landrynki ale nie owoc co jak dla mnie i mojego nosa to małe rozczarowanie. Niby ok ale nie tego się spodziewałam. 
W porównaniu do męskiej wersji ma zupełnie inną konsystencję - zwyczajną, lejącą się choć tak samo pieniącą się delikatnie (no chyba, ze wylejecie pół butelki na raz to piany jest aż za dużo :D). Ten żel jest lekko żółtawy (tak mi się wydaje) choć czasami mam wrażenie, że to zwykły bezbarwny płyn. Konsystencja nie jest glutowata, tylko przyjemnie się 'leje' ale i tak płyn jest mega, ale to mega wydajny. On się nie chce skończyć!Podejrzewam, że i tu będę go denkować przez jakieś dwa miechy. Delikatnie nawilża - i tak zawsze po nim balsam stosuje, oczyszcza całkiem ładnie i nie zostawia żadnego tłustego filmu ani uczucia ściągnięcia. Robi to co ma bez fajerwerków. 
Może wyszłam z wprawy w pisaniu recenzji żeli ale oba mają swoje wady ale każdy z nich robi to co ma. Są cholernie wydajne (mają pojemność 300 ml / 14 zł), zapachy to rzecz gustu (bo męski bosko pachnie ale szybko aromat znika, melon pachnie jak cukierki) i generalnie można się tylko czepiać zacinających się pompek w obu wersjach (tak, w melonie także to jest) i konsystencji w męskim wydaniu. Bo tak, za taką cenę może być. Nie będę mówić, że nie bo zużyłam i mało tego mam chęć na ich peelingi i musy do buzi! 
A kiedy tak narzekałam na wersję męską podczas denka na Instagramie odezwała się do mnie pani Karolina, która napisała mi 'Proszę wypróbować naszego Dzikusa z Lasu lub Kocicę, bazują na innych surfakantach niż koziołek i melon i, lepiej się pienią, mają inną pompkę. Zależy nam, by każdy klient w naszym asortymencie znalazła coś dla siebie :-)'.
I tym całkowicie mnie kupili :). Widać, że większą wagę przywiązują do klienta niż tego 'by pisać tylko o nich dobrze'.  Bo mam zamiar wypróbować te żele i zrobić szybkie porównanie ;). No i te musy ;-) 
Znacie LaQ? Jak Wasze wrażenia? :)
P/s zdjęcia akurat na propsie - prawie 3 miesiące po świętach :D

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze