Ulubione we wrześniu | Balea, Nuxe, White Flowers, Niuqi, Avon

By Rupieciarnia drobiazgów - 12:24

Kolejny miesiąc za nami, więc pora na kolejnych ulubieńców ubiegłych tygodni. Ku mojemu zdziwieniu nie miałam żadnych problemów z ich wyłonieniem - tym razem są to produkty, które towarzyszyły mi dzień w dzień (aż do znudzenia). Trochę pielęgnacji, trochę zapachów i coś z akcesoriów do makijażu - i nigdy nie sądziłam, że nie będę korzystać z tego w swoim codziennym makijażu! Ale to prawda, wiedza przychodzi z czasem i tak też było ze mną,a raczej z tymi moimi ulubionymi produktami ;)


Uwaga! 'Spojler'! Ten post zawiera najbrzydsze zdjęcia jaki mi się udało zrobić w czasie 'nie mam weny na bloga a o czymś trzeba by było napisać' więc oglądacie to na własną odpowiedzialność! (choć mam nadzieję, że czytacie treść :D)

Tropenlaune? Brzmi tak tropikalnie, ciepło , prawda? Nic mylnego - dezodorant do ciała od Balea właśnie taki jest i sięgałam po niego najczęściej gdy szybko potrzebowałam dawki soczystych owoców! Bo on tak pachnie - jak miks owoców egzotycznych z mocnym akcentem na mango / papaję czy coś w ten deseń. jest mega słodko i soczyście, czuć owoce ...i generalnie sam zapach pod tym względem przypomina ciepłe momenty lata - wow! I gdyby ktoś stworzył perfumy, które by tak pachniały - biorę w ciemno! Minus? Trwałość - nie czarujmy się, ja ten deo na sobie czuję do pół godziny po czym psikam się znowu (sorry, nie znam umiaru :D). Trudno, bywa ale za te chwile w ciepłym, owocowym raju to ja mogę pryskać się non stop :D. A skoro mowa już o zapachach... to jak co miesiąc (właśnie to zauważyłam!) mam w ulubieńcach kolejną perełkę z Avon - tym razem jest to roletka Cherish  the Moment i z tego co właśnie zauważyłam tego zapachu już nie można dostać  (ja to mam zapłon :D). Jeśli chodzi o sam zapach to należy on do rodziny orientalno-kwiatowo-owocowej. W sumie nic orientalnego nie czuję w nim, taki miks kwiatów i owoców i nie idzie wyróżnić co dokładnie zapach ma w swoich nutach ale ma takie składniki, które od razu mówią, że to "Avon'! czyli wiecie, już po pierwszym psiknięciu unosi się taki charakterystyczny aromat niektórych zapachów tej marki. I tu taka ciekawostka podobno Cherish the Moment pachnie jak czerwone Si Armaniego (Si Passione) i wg moja nosa - to nie to samo i nie dajcie sobie tego wmówić! :D Nadmienię też, że roletka nie ma jakieś genialnej trwałości, bo zaledwie 3 godziny ale za to zapach jest mocno wyczuwalny przez otoczenie.



Kiedy dostałam swoje pierwsze czarne mydło byłam przerażona! Jak to używać? Do czego? Co ja mam z nim zrobić? Tego nie wiedziałam więc zanim się za nie zabrałam swoje musiało poleżeć - i nie żałuję! Savon Noir marki White Flowers (chyba dostępne jest w Rossmannie) używam gdy moja cera wymaga porządniejszego oczyszczenia czy mam na niej jakieś większe problemy - bo musicie wiedzieć, używam je tylko w pielęgnacji twarzy i jeszcze nie pokusiłam się o używanie w inny sposób niż zaleca producent. Z początku przeraziła mnie gęsta, sztywna, maź, która się ciągła niczym krówki ciągutki i była dość klejąca. Jednak pod wpływem wody ta maź staje się bardziej 'mokra' czy tam plastyczna i idzie nią ładnie umyć buźkę a to z kolei daje nam efekt czystej, mocno oczyszczonej cery. Bardzo to lubię! Po kilku tygodniach jego użytkowania zauważyłam zbawienny wpływ na stan cery - szybciej się goją pryszcze, które wyskakują z powodu zmian hormonalnych, mniej jest zaskórników czy innych brzydactw na buzi. Generalnie czarne mydło jest mega wydajne ale, ale żeby nie było tak kolorowo to trochę szczypie w oczy gdy się do nich dostanie, i nie oszukujmy się , nie mogę z niego korzystać także codziennie bo zauważyłam, że w mniejszym/większym stopniu (zależy u kogo) sprawia, że cera staje się 'suchsza' (u mnie to aż za mocno) .

A skoro mydło może ciut przesuszać gdy się z nim przesadzi to na ratunek idzie krem z Nuxe creme fraiche de beaute - który używałam na zmianę z kremem Voeli w porannej pielęgnacji. Ku mojej rozpaczy oba się skończyły i szukam czegoś równie dobrego,ale do rzeczy bo już odbiegam od tematu. Jakie to było dobre! Krem Nuxe cudownie pachnie, lekko kwiatowo, ale spokojnie zapach dość szybko się ulatnia, wchłania się momentalnie, nie bieli, nie jest problemowy w jego nakładaniu czy wklepywaniu w buzię i kapitalnie nawilża. Taki dobry zastrzyk szybkiego nawilżenia! Nada się także pod makijaż, szybko rozprawia się z suchością skóry i sprawia, że staje się ona gładsza, milsza w dotyku i taka bardziej 'aksamitna'. Dla mnie wow - to 30 ml zużyłam w przeciągu 2 tygodni (używając rano) i nie wiem czy mam brać to jako plus czy jako minus z jego wydajnością :)



Doskonale pamiętam jak mówiłam, że ja i gąbki? No way? Beauty Blender? Boże wcale mnie to nie kupuje - mam palce i tyle ale jak mówiłam na samym początku, mądrość przyszła z czasem. Miałam już jedną Biedronkową gąbkę i była gówniana a że kosztowała grosze to wcale nie czułam żadnego rozczarowania :D. Tym razem kiedy byłam w Biedronce i widziałam gąbki Niuqi to przez chwilę się wahałam - przecież pierwsza ich gąbka okazała się klapą! Ta kosztowała jakieś 5 /6 zł, była dostępna w różnych kolorach (jasny róż, ciemny róż, fiolet czy czerń) więc znowu groszowy wydatek. No to wzięłam - i nie żałuję! Gąbka ładnie rośnie pod wpływem wody, nie pochłania mnóstwo podkładu a makijaż nią nałożony wygląda bardzo dobrze i naturalnie - normalnie jestem mile zaskoczona. Jednak mimo jej zalet i tego, że jest dość miękka a jej struktura nie jest zbytnio chropowata tylko gładka to problem jest z jej myciem. Choćbym się starała to zawsze zostanie mi na tej czerni jakiś brzydki nalot, myślałam, że może źle je domywam ale nawet jak zrobię to na tip top to zdarza się, że taki osad pojawia się dopiero po jej wyschnięciu i nie mam pojęcia co to jest a do tego, po czterech mycia już widzę na gąbce uszczerbek więc nie wróżę jej zbyt długiego żywota.


O, takie ubytki jak na powyższym zdjęciu stają się normą. Gdybym bardziej się znała na gąbkach to bym powiedziała, że z każdym myciem ten materiał robi się coraz bardziej kruchy choć to nie ujmuje jej niczego w kwestii działania. Jak na gąbkę za te parę groszy to ja nie mam górnolotnych oczekiwań - czekam jeszcze na gąbkę z Aliexpress, która w sumie przyszła do mnie wczoraj :D

Finito! Cała piątka moich ulubieńców stoi przed wami - znacie coś? :) 
Co ostatnio ulubionego macie w swoich kosmetyczkach?;) 

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze