Naprawdę nie wiem jak ja ostatnio żyję - śpię, jem, pracuję, kręcę się w kółko i tak dzień w dzień. Pobudki o 4 rano, mało snu, dużo chodzenia robią swoje i zwyczajnie kiedy już mam wolną chwilę dla siebie, chwilę którą mogę poświęcić na czytanie czy zrobienie zdjęć na bloga to przeznaczam ją na sen (albo coś na ten kształt :P). Ktoś może powiedzieć 'każdy pracuje' wiem, wiem że każdy ale ja na razie siedzę w szklarni przy zrywaniu malin (pnących bo cholernie wysokie), wracam na chatę, ogarniam się i pędzę do biura na dwie godziny więc uwierzcie mi, że po kilku takich mega wypełnionych dniach jestem zmęczona i marzę o długich godzinach spędzonych w łóżku. Stąd także w zeszłym tygodniu pojawił się tylko jeden wpis a teraz to nadrabiam i mam nadzieję, że pójdzie mi to lepiej bo przed Wami coś co lubimy najbardziej - nowości czyli kilka rzeczy z małej rozpusty :)
Praktycznie w maju nie było co pokazywać. Jak zawsze skupiłam się na tym by na swoją półkę dokupić same produkty, które aktualnie się kończą. I tak więc się stało więc nie zdziwi nikogo, że kupiłam mydło Carex, które idealnie sprawdza się w myciu pędzli! Po nim nic się z nimi nie dzieje, kosztuje grosze i ładnie pachnie ;D. Pierwszy raz skusiłam się także na kultowy płyn Garnier i chociaż go kupiłam w dwupaku (za 20 zł w Biedrze) to nie mam pojęcia kiedy ja tą butelkę zużyję! :D W Lidlu z kolei skusiłam się na żel do golenia bo zwyczajnie miałam już dość tych męskich zapachów a do Rossmanna nie miałam po drodze ;) Miłą niespodzianką jak co miesiąc była paczka PR od Avon - tym razem dostałam mnóstwo pomadek w odcieniach czerwieni - totalny odjazd! Jest w czym wybierać ;)
Trzy lata używałam Etiaxil, naprawdę sprawdzał się super, zero podrażnień i nie wiem czy diabeł mnie podkusił czy ta niska cena, że w maju kupiłam Antidral! To mimo, że o połowę tańsze działało może z trzy razy, mega podrażnia więc z podkulanym ogonem poleciałam do apteki bo ukochany Etiaxil i czuję ulgę. Zero podrażnienia a moja skóra zwyczajnie się z nim lubi :). I to jeden z tych produktów, do którego wracam co roku na okres letni.
W czerwcu natomiast Avon podesłał mi dwie swoje PR paczki - na początku miesiąca dotarły do mnie dwa zapachy, dla niej i dla niego (dlaczego te męskie mają większy flakon?!) z rodziny Attraction. Nie znam klasycznej wersji ale ta nowa pachnie cudownie - jakby to powiedzieć jak nie Avon :D. Ostatnią paczkę dostałam w ubiegłym tygodniu i tam znalazłam masę kolorówki: tusze, lakiery, kredki czyli wszystko co można wykorzystać by zrobić kolorowy makijaż na festiwal! Teraz będę błyszczeć i się bawić :D
Rzeczą niespodziewaną dla mnie była paczka od Eweliny - tak, to już mój prezent gwiazdkowy :D. Nie czekałam do grudnia z otwarciem więc pokażę Wam tu część kosmetyczną (bo były jeszcze puszyste kapciochy, portfel panda i inne pierdoły :D) a w niej: kosmetyki Bell (tak, ona zawsze uraczy mnie ich nowościami :D), krem do rąk (ze ślimorem, musiałam ją pytać do czego to coś :D), miniatura zapachu Givenchy (jeszcze jedna taka flaszka i mam 30 ml flakon :D) oraz zapach Tous Oh! The Origin który miałam na swojej liście 'kupić to' ♥ No to się nazywa rozpieszczenie w wersji mistrz! ♥
Idę w stronę natury? I tak się zdarzyło bo trafiło do mnie świetne trio kosmetyków od Veoli Botanica: krem na dzień i na noc i olejek z różą, który pachnie cudownie! Póki co, po pierwszych testach i mizianiach jestem mega zadowolona ale zobaczymy co będzie dalej (na razie używam kremu na noc, a na dzień aloesowy od Garnier). Muszę się przyznać - dawno nie miałam i nie widziałam tak gęstych kremów!
I na sam koniec mały upominek od My mix of life za to, że odgadłam zagadkę związaną z przejściem na własną domenę ;D. Dawno nie miałam nic z Yankee Candle więc z miła chęcią przywitałam u siebie sampler o zapachu mięty i piękny róż od Annabelle Minerals ♥
I patrząc na ta moją listę (inaczej się zgubię nie notując tego co do mnie przychodzi :D) mam już wszystko co chciałam Wam pokazać ;D
Coś Was interesuje jakoś szczególnie? Coś znacie ?
0 komentarze