Make Me Bio Almond Scrub

By Rupieciarnia drobiazgów - 08:24

Długo zabierałam się do stworzenia tego wpisu - już dobrych kilka tygodni temu zdenkowałam słoiczek z dzisiejszym bohaterem. Już dawno spisałam swoje przemyślenia na jego temat i spokojnie mogłam wydać opinię o nim ale tak jakoś ten grudzień mnie rozleniwił, że nijak nie umiałam się zabrać za pisanie (nie)zwykłych recenzji. A przecież: nic na siłę! W końcu zrobiło się trochę luźniej i na spokojnie mogę to i owo powiedzieć o tym peelingu - a naprawdę jest o czym mówić!


Make Me Bio Almond Scrub to trzeci i zarazem ostatni produkt, który dostałam od marki i jako jedyny ma szansę pojawić się u mnie ponownie. Dosłownie tylko odrobinę się będę czepiać - tylko ociupinę bo finalnie, cóż dawno tak dobrego peelingu nie miałam! Chociaż jak tak teraz patrzę na te moje przemyślenia i notatki w zeszycie to śmiało mogę powiedzieć: jest dobrze, jest dobrze! 

Teraz tak: ten peeling jest polecany do cery suchej i wrażliwej i zaznaczę od razu ja mam cerę mieszaną, która teraz poszła w kierunku normalnej i w moim odczuciu nie polecałabym go tym cerom. A dlaczego? Bo jest mocny, naprawdę mocny! 

Cera: Każdy rodzaj skóry, szczególnie polecany dla cery suchej i wrażliwej
Efekt: Skóra odżywiona, miękka i pełna blasku

Generalnie peeling twarzy mogłabym robić codziennie o ile by mi coś ze skóry jeszcze tam zostało .. I formalnie rzecz biorąc lubię ten 'rytuał' złuszczania naskórka - w przypadku Almond Scrub nie było inaczej, jednak jest tu pewna reguła. Raz dla mnie był zwyczajnym scrubem a raz w tygodniu stosowałam jako maseczkę. A w takiej postaci to już istny ogień.

Szczerze powiedziawszy to także mój pierwszy scrub pod taką postacią i nie miałam pojęcia czego się po nim spodziewać. Sama też napisałam do pana Kamila, że mam z tym problem i on właśnie poradził mi, że mogę go używać także jako maseczkę łącząc z wodą lub mlekiem. Moja myśl? Oczywiście zaraz to zrobiłam! :D
Ta forma 2 w 1 o której nigdzie nie ma wzmianki strasznie mi się podoba - produktu używałam dwa razy w tygodniu przez 5 / 6 tygodni (1 x maska , 1 x peeling) i za każdym razem efekt był świetny! Chociaż nie, stosowany jako maska dawał lepsze rezultaty niż sam peeling ...


                                                                                                                     
To nie jest delikatny peeling, o nie! No chyba, że stosujecie go jak Bóg przykazał wtedy zwracam honor . Zmieszany z wodą i nałożony na skórę w celu spokojnego masowania bardzo delikatnie usuwa naskórek i sprawia, że cera jest promienna i dobrze oczyszczona. Nie jest to zbyt agresywna ingerencja w strukturę buzi jednak wystarczy to by twarz była widocznie czystsza. Jedynie co może przeszkadzać to to, że czuć te 'grudki / drobinki' pod palcami i ja miałam wrażenie, że to sama skóra się roluje! Trudno było mi do tego przywyknąć aż w końcu moja głupia głowa przestała mi podsyłać taki obraz.

Jednak właśnie stosowanie tego peelingu w formie maski zachwyciło mnie i to konkretnie. Zazwyczaj ciap! mieszałam z wodą i nakładam na buzię (nie pytajcie o proporcje bo czasem to było 1:2 / 1:1 w zależności od tego jak mnie naszło), i tak trzymałam jakiś czas (tak, wiem trzeba spryskać czasem i przyznam szczerze, że mnie się tyczyło to CZASEM). Jako maska zasycha na buzi bardzo szybko (przyjmijmy, że akurat nic na to nie aplikuje) i tworzy taką 'skorupkę', która może delikatnie powodować ściągnięcie - i tak, może to odrobinę przeszkadzać. Potem standard, moczyłam mordkę i to dość obficie i robiłam sobie malutki masażyk pozostałością peelingu na buzi (czytaj, tym co zostało gdy ta skorupa odmiękła :D). Finalnie maska i tak stawała się peelingiem ale jeszcze mocniejszym niż przewidywałam (stąd moja ocena, że nie dla tych cera aczkolwiek nikt nie musi robić sobie z niego maski, prawda?). jednak czas na konkrety - co mi to dawało? A no tyle (albo tylko tyle lub aż tyle), że moja buzia była tak oczyszczona, tak gładziutka, że z daleka było to widoczne! Pory pięknie domknięta, zaczerwienienia zmniejszone i to 'wow' jak się patrzy w lustrze (tak, wyglądasz wtedy jakby dobra kosmetyczka uczyniła cuda). Moja cera była tak pięknie oczyszczona albo inaczej 'do'czyszczona bez wszelkich brudów, zaskórników czy innych dziwów! Aaa i na koniec zostawia buzię zawsze ładnie zmatowioną (teraz dla mnie to za mocno) ale cerze tłustej czy mieszanej będzie to pasować!



Jednak i to miało swoja cenę. Wspominałam o uczuciu ściągnięcia? To był pikuś! Skoro już się na siebie napatrzyłam, podziwiałam jak ta Śnieżka w lustrze i zachwycałam się jak małe dziecko na widok lizaka do głosu dochodziła brutalna prawda - jestem ostry, moja pani. Wtedy także odczuwałam jak mocno to działo - skóra robiła się delikatnie czerwona i lekko szczypiąca, generalnie do wytrzymania , choć wrażliwsze cery mogą mieć z tym problem. Ja sięgałam po serum z Ministerstwa Dobrego Mydła, które to w genialny sposób mi łagodziło. Chociaż i tak po kilku minutach nie było po tym śladu ;)

Muszę przyznać, że go nie doceniłam, sposób maska / peeling pokazał mi jak bardzo Almond Scrub jest ostry i że trzeba na niego uważać (mimo, że efekty są imponujące).
A to niby tylko zwyczajny ciemny słoiczek z zwyczajnym proszkiem ( taki tam piach z plaży):D. O proporcjach, które brałam wspominałam wyżej - musicie wiedzieć, że z jego połączeniem (czy to woda czy to mleko) nie ma problemów i łączy się wspaniale (choć ja pierwszą próbę uznaje za klapę bo źle to zrobiłam :D).
Drogą dedukcji ten słoiczek wystarczył mi na 10 / 12 użyć. Ale ale, on pachnie, spójrzcie na skład ...(ależ ja miałam odrost na pazurkach ;O)



Cynamon! I ja czuję cynamon za którym nie przepadam! Przyznaję się, miałam problem z akceptacją tak prawdziwego / naturalnego cynamonu (już przed oczyma miałam kaszkę manną!) ale po jakimś czasie (oczywiście, naturalnie) przestałam zwracać uwagę na niego.

Tyle, wsio jak kto woli. To dobry produkt, który można używać jako 2 w 1 (maska / peeling) i w zależności od naszych potrzeb (lub tego czy wolimy hardcore) może być zwyczajnie delikatnym zdzierakiem lub ostrym kumplem, który wie jak 'potrzeć' (bez kojarzeń!). Dla kogo? Polecam raczej cerom tłustym i mieszanym jeśli zależy im by na buzi pojawił się efekt ładnego , czystego matu, porządnego oczyszczania i skóry jak z obrazka!

Make Me Bio, 60 ml / 32 zł

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze