W co warto i w co nie warto 'inwestować' w sferze kosmetycznej?
Pamiętacie swoje początki i chęć ciągłego pisania/ kupowania/ posiadania wszystkiego co jest kosmetykiem? Być może tylko ja tak miałam, być może tylko ja na ślepo wchodziłam do sklepu, brałam z półki pierwszą lepszą kosmetyczną rzecz bylebym miała o czym pisać. Bardzo długo nabierałam świadomości w tej sferze - można powiedzieć, że proces dorastania do robienia świadomych kosmetycznych zakupów był długotrwały. Nie od razu Rzym zbudowano a jak nie od razu skumałam, że nie liczy się ilość (bo kij mi 151900 pomadek za 2 zł i robienie z tego miliona postów?) a powinnam postawić na jakość. Owszem może nadal nie do końca udaje mi się zachować zdrowy rozsądek podczas zakupów ale teraz już wiem na co mogę sobie pozwolić i co z chęcią kupię za miliony monet i na odwrót - doskonale widzę na co skąpie :D
Pewnie znacie tą zasadę: to co droższe nie zawsze jest lepsze niż to za 5 zł, a to tańsze czasami okazuje się strzałem w dziesiątkę!
Siadając do tego wpisu zrobiłam długą listę (prawie książka z tego wyszła) produktów, które mam w planach kupić i ze zdziwieniem odkryłam, że są tam kosmetyki w których dla mnie półka cenowa nie istnieje! I chociaż sama będę musiała na to ciułać ze sto lat to nie ustawiłam żadnego progu cenowego (a przeważnie tak robię) - tylko dlatego, że na to warto wydać, każda złotówka która na to idzie jest świetną inwestycją rozłożoną w czasie i na takim biznesie najlepiej wyjdę :D. Pora jednak ogłosić na co nie ustalam progu cenowego a na co, cóż jestem cholerną sknerą!
A, że łatwiej/ prościej/ szybciej pójdzie mi wskazanie tego co nie jest warte milionów (albo po prostu nie widzę sensu wydawania na to wielkich kwot):
- balsamy / żele / mydła / pianki do golenia / peelingi czyli wszelkie myjadła i mazidła do ciała: i to jest ewidentnie czyste sknerstwo , bo w tej dziedzinie nie planuję wydać więc niż 20 zł (balsamy / żele / pianki) lub 50 zł (peelingi) na jeden kosmetyk. Nie widzę sensu kupowania droższych balsamów głównie z tego powodu, że ciągłego używanie przez określony czas jednego mazidła (mimo, że może być doskonałe) to mnie męczy i mam ochotę już na coś świeższego (czytaj. iść i otworzyć coś nowego) i taka sama sytuacja tyczy się żeli! I tu po prostu nie rozumiem wydawania większej kwoty skoro i tak po umyciu ciała ląduje w szambie. Od żelu cudów nie oczekuje, ma myć, może się pienić a przede wszystkim ma ładnie pachnieć i to wsio - i to wszystko dostanę za 3 zł / 5 zł czy tam 10 zł. Dziękuję ale więcej nie wydam :D. W kwestii mydła mam pewien wyjątek - naturalne kostki (np. Hagi czy Ministerstwo Dobrego Mydła) sprawiają, że jestem gotowa płacić więcej, i nie wiem czy to wpływ tego, że to naturalne czy tego, że wierzę w ich cudowne działanie (po mydle Hagi nie będę w to wątpić!). Podobno pianki do golenia ma Eos - spoko niech ma, kiedyś bardzo często kupowałam brzoskwiniową piankę Isany ale od pewnego czasu nie składa się bym była w Rosamnnie i nie płaczę z tego powodu, że moja pianka to nie pianka do golenia nóg w wersji żeńskiej. Cóż wystarcza mi ta którą ma mój brat - i jeszcze facetem się nie zrobiłam :D Inną kwestią są peelingi - spróbowałam ten z MDM i był ok, nic poza tym, zaś z Organic Shop za dyszkę był genialny więc mam tu jakąś ramę cenową i nie wykluczam, że wydałabym na niego więcej - po prostu tutaj już znalazłam swój ideał i ten za dyszkę naprawdę mnie rozkochał w sobie i na razie ciężko go przebić (nawet MDM tego nie zrobiło).
- sole / kule / płyny do kąpieli: generalnie tutaj wychodzę z założenia, że to ma mi umilać kąpiel i pachnieć , jak robi coś innego to fajnie, jak nie? Cóż, nie musi hiper nawilżać (ale byłoby miło gdyby coś robił). Traktuję to w kategorii 'dodatku i przyjemności' a za to tak jak w przypadku żelu nie będę przepłacać więc moja sknera natura nie planuje tutaj wydać więcej niż 20 zł (spoko, wydam więcej o ile dorzucą do tego jakieś złotko :D).
- szampony '/ odżywki/ maski / olejki i sera do włosów: i szczerze mówię - dojrzewam by wydawać na to więcej! Jakby nie patrzeć to włosy są wizytówką (zwłaszcza jak są rude i są burzą loków) i powoli bo dość opornie idzie mi wydawanie większej kwoty na danym produkt z tej kategorii niż ta dyszka! W kwestii olejków i sera do włosów: mam już swój ideał, zarówno olejek nawilżający z oliwą z oliwek jak i serum na rozdwojone końcówki od Avon spisuje się u mnie wybornie i niczego więcej na razie nie szukam a jedno i drugie kosztuje w okolicach 20 zł / 30 zł. Inną kwestią są szampony / odżywki / maski, ciężko mi dać powiedzmy 50 zł za butlę szamponu wiedząc, że inny za 10 zł spisuje się u mnie rewelacyjnie! Ale spokojnie, powoli do tego dorastam!
- kremy do rąk / kremy do stóp/ maski w płachcie: dziękuję, ale tutaj za krem do rąk nie dam więcej niż góra 10 zł / 15 zł, do stóp cóż, balsam jak się nie sprawdzi też się nada, a maski? góra 20 zł! Ona i tak działa na chwilę, krótkotrwale więc dać więcej dla mnie jest opcją niemożliwą ;)
- myjadła do twarzy/ toniki/ pianki: kurdę, ja wiem, że dobrze oczyszczona skóra twarzy to podstawy, ja wiem, że swoją do cery normalnej doprowadzałam latami ale ja nie umiem/ nie chcę/ nie widzę sensu by wydać tutaj więcej jednorazowo niż 50 zł / 60 zł. Bardzo rzadko wracam drugi raz do tego samego kosmetyki i właśnie to myjadła do twarzy zmieniam najczęściej i gdybym naprawdę co chwilę kupowała coś z wyższej półki cenowej to resztę miesiąca jadłabym gruz. od cyganów. z bazaru. Co niedzielę.
- kosmetyki antycellulitowe/ na rozstępy: niby każdy wie, że bez diety i ćwiczeń kosmetyk solo nic nie daje a mimo wszystko my babki i tak kupujemy kolejny olejek na cellulit za jakąś tam stówkę bo chwalą. Ale nie ja - to nie jest kategoria w której cokolwiek kupie: jak coś dostanę to zużyję i naprawdę jestem ostatnią osobą, która stoi w sklepie i kupuje krem na rozstępy! (chciałabym aby więcej kobiet tu siebie akceptowało!)
- perfumy: to jest bez cenowego progu i tu wydam dużo a nawet za dużo) jak mi się coś spodoba. I chociaż będę musiała ciułać na jedne kilka tygodni to taki zakup mnie cieszy bo a) perfumy służą mi latami (miesiącami) b) uwielbiam je! c) dlaczego mam nie wydać więcej skoro ta kategoria produktów jest moją ulubioną?
- ogólnie pojęta kolorówka: i tutaj najwięcej wydam (wydałam) na pomadkę - i to jest ta rzecz z kolorówki przy której się nie hamuje! To własnie na takie mazidła do ust wydam najwięcej (wiem, płacę tu za wygląd zewnętrzny) ale też wiem, że za pomadkę ochronną nie wydam więcej niż 10 zł. Mazidła do ust są tą opcją, tak jak perfumy na które lubię wydawać pieniądze. Inaczej jest z paletą cienie czy dobrym tuszem do rzęs - jasne wydam na to dużo bo paletę używam (zużywam) latami a tusz mam na kilkanaście miesięcy! Tutaj kieruję się zasadą: kupić raz a porządnie i niech starczy na długo! Nie ma też co oszczędzać na pudrach (te sypku / prasowane są z nami na długo) czy też na dobrym podkładzie!
- wszelkie urządzenie elektroniczne: depilatory, maszynki, szczotki do mycia buzi: i tak, jedyną rzeczą na którą nie wydam dużo to Foreo Luna bo nie rozumiem jej fenomenu, ale mając swoją szczotkę do buzi od Braun nie wyobrażam sobie b y mogło jej kiedyś zabraknąć w mojej pielęgnacji! I tu mówimy o jednorazowy dużym wydatku ale to mamy na lata - lepiej dać raz dużo a potem cieszyć się z tego produktu!
- pielęgnacja twarzy, kremy / sera - to nie podlega dyskusji! Tutaj zarówno krem za 20 zł czy 50 zł nie ma znaczenia, jak będzie działać to wydam na niego i 100 zł i 200 zł (np. krem Galenic) i to samo się tyczy wszelkich ser do twarzy. To inwestycja 'we mnie' , i mimo, że są perełki za grosze to te produkty, które miałam za więce kasy u mnie starczą miesiącami ich działanie jest kosmiczne! A czemu ma odmówić sobie luksusu? Jedyną zaporą są dla mnie kremy pod oczy; tutaj czasem robię ustępstwo! O ile maski w płachcie nie są tymi za które zapłacę to takie w tubce. słoiczkach a i owszem, zdarza się wydać więcej!
- akcesoria kosmetyczne: pędzle! I chociaż w swojej kolekcji liczącej aż 10 pędzli więkoszość nie przekracza kwoty 30 zł to tutaj cena idzie w parze z jakością / wytrzymałością.
0 komentarze