My Burberry

By Rupieciarnia drobiazgów - 09:22

Są takie chwile kiedy brakuje Ci słów, myśli stają się ulotne a Ty sama masz problem z oceną zaistniałej sytuacji. Bo jak tu ocenić coś ulotnego? Jak stworzyć rys historii i przelać myśli w jeden spójny obrazek, który będzie można łatwo sobie wyobrazić i go zinterpretować? Jak utkać coś kiedy tego nie czujesz a Twój nos mówi Ci tylko 'coś jest nie tak'. I być może nie zrobię historii, być może wrzucę zwykłą suchą 'reckę', być może .. I choć Burberry stworzyło moje ukochane Body to My Burberry kompletnie mi nie leży. Kompletnie.



Jeśli - podkreślam to słowo miałabym ubrać ten zapach w historię to wyobrażam sobie tutaj zgarbioną kobietę okrytą za dużym płaszczem, który MA być modny, do tego dochodzi torebka -podróbka znanej, drogiej marki - wszystko MA być widoczne, ma razić po oczach! W efekcie świeci kiczem i tandetą, to Ci się przejadło, to Cię nudzi i Cię męczy - masz dość bajzlu i pozorantów. I właśnie tak widzę My Burberry - miało być pięknie i luksusowo a wyszło nijak i bez polotu.

Nuta głowy : pachnący groszek, olejek bergamotki
Nuta serca : frezja, olejek z geranium, pigwa
Nuta bazy : olejek różany, olejek z paczuli


Całe szczęście, że mam miniaturę ;D!



Dla jednych My Burberry będzie ładne i poprawne i idę o swoją głowę, że większość recenzji w sieci chwali ten aromat. Nie wiem czemu i co się na to składa bo ja używając go pierwszy raz pomyślałam - zaraz, ja to skądś znam! I to wrażenie potęgowało się przez ostatnie 3 miesiące. Po Burberry spodziewałam się czegoś lepszego, śliczny flakon, obiecujące nuty - a co dostałam?

Nic odkrywczego - zwykły pospolity aromat, wyprodukowany chyba jak najtańszym kosztem, z bardzo sztucznych / syntetycznych składników. Jakby to dotyczyło jedzenia to bym powiedziała 'wszystko i nic, kompletna breja'. Trochę mdłych kwiatów, które chyba za długo stały, do tego dodajmy ten rzekomo pachnący groszek. który nie jest niczym innym niż słowem pisanym bo w zapachu go nie ma. Jest trochę kwiatów, które zostały wykreowane sztucznie co nadaje zapachowi rysu pospolitości i takiego 'obciachu' . Nie ma w nim nic ładnego i takiego 'prawdziwego' - tym razem mamy odgrzewany kotlet z kilku zapachów tzw. katalogowych (bo właśnie w tej kategorii bym go widziała). 

A na skórze? Przez pierwszą chwilę czuć przykurzone, stare kwiaty, które czasy świetności mają za sobą. Gdzieś tam obok mają być owoce: nie należą do najświeższych - bardziej przypominają plastikowe zabawki niż owoc ociekający sokiem.
Na mojej skórze nic się szczególnie nie wybija, są kwiaty, jest jakaś tam słodycz, którą znam z innych zapachów. I nic więcej - oprócz ogromnego rozczarowania i irytacji.


I gdyby chociaż ta obiecana róża pachniał jak ta ogrodowa (a nie zwykła sztuczność) i może gdyby zapach był na jakimś lepszym 'podłożu' a nie na 'wodzie' bo to wszystko jest utrzymane w takiej tonacji - wodnej. Wszystko jakby się leje/upływa/przelatuje a Ty nie wiesz co czujesz i czy w ogóle coś czujesz. A już kompletnie zapomnijcie o  paczuli czy co tam innego nam nawciskano  w opisie - bo koło tego to nawet nie stało.

Rozumiem, że zapach miał być świeży skoro czuć w nim taką 'wodną delikatność' ale zamiast powiewu świeżości mamy dosłownie baniak z wodą i resztkami. Dziękuję ale nie lubię

I całe szczęście, że na mojej skórze owe 'pachnidło' utrzymuje się tylko 2 godziny! Chociaż i tak po pół godzinie czuję tylko kwiaty i wodę.  Cóż. sorry Burberry ale coś poszło nie tak ;) I na tym dziś skończę ;)

Sephora: 30 ml/ 279 zł; 50 ml/399 zł/ 90ml/559 zł

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze