Powrót do przeszłości - ubiegły miesiąc maj'20

By Rupieciarnia drobiazgów - 09:09

Z jednej strony bardzo się cieszę, że maj już za nami z drugiej dociera do mnie, że połowa roku za mną a ja nadal tkwię w tym samym miejscu. Co rusz coś zaczynam i porzucam w trakcie, nie umiem (póki co) skupić się na jednej rzeczy ale w tym momencie mocno nad tym pracuję!. Maj zawsze był dla mnie 'miły' miesiącem - i tu nie było inaczej i zwyczajnie mogę powiedzieć, że ten miesiąc mi minął bez przeszkód, bez większych dram - no, może bez większych.


Dlaczego może? Z ulgą powitałam, że mój stomatolog ma ponownie otwarte! Naprawdę - cieszyłam się jak małe dziecko ponieważ ułamał mi się ząb po leczeniu kanałowym. Jakaś masakra! Mieszkanie na wsi wcale nie jest takie łatwe nawet jak się ma dwóch dentystów i się człowiek zastanawia czy przyjmują czy nie. Najpierw się wybrałam do mojej pani i dowiedziałam się, że tak ale dziś ma wolne. Ok, poszłam do tej drugiej (nie lubię jej zbytnio ale dopóki nowa nie przyszła leczyłam się u niej) ale tam się dowiedziałam, że:
a) nie przyjmuje na NFZ bo jej za nic nie zwracają,
b) przyjmuje tylko i wyłącznie prywatnie,
c) jedynie wyrywa zęby, nie leczy.
Masakra co nie? Mało tego cena za wyrwanie zęba oscyluje od 150/200  zł do 500! Co dla mnie to jest totalną masakrą. Nadzieja była w mojej pani stomatolog, która przyjęła mnie po dwóch dniach i tam się dowiedziałam, że:
a) to tylko decyzja stomatologa jak będzie przyjmował,
b) NFZ nadal refunduje tylko nie zwraca za środki i na pacjenta mają ustaloną stawkę i na razie jej nie powiększono,
c) cena u niej bez zmian.
Można? Można! Jak widać jedni w koronawirusie widzą tylko zyski i zapomnieli o byciu 'ludzkim'. Ja swojego dentystę mam 18.06 na 8 rano i idę robić dwa ząbki (jak na złość ułamał mi się także zdrowy ząb co zrzuciłam na karb pasty z węglem, którą miałam od wielu tygodni). Co do samej pasty - dostałam kilka wiadomości, że i u moich czytelniczek przy jej stosowaniu zaczęły się problemy także ten ...


Na plus w maju - skończyłam swoją opiekę u pana Józefa. Wystarczył miesiąc (nawet nie) a on stanął na nogi, zrezygnowliśmy z pampersa i może robić wszystko sam ale, no właśnie jak to pan Józef mówił ' i tak będę do niego przyjeżdżać bo nie do końca czuje się na siłach'. Na razie mijają dwa tygodnie od zakończenia mojej pracy tam i jest ok u niego co mnie cieszy :).

Do października jestem jeszcze opiekunem osoby niepełnosprawnej i zaczynam szukać pracy - drugi raz w to się nie dam wciągnąć i już widzę, że przez ten cholerny wirus szukanie pracy może być jeszcze cięższe niż dotychczas. Nie chcę zapeszać i zbyt dużo o tym myśleć bo potem zbytnio się martwię ale liczę na to, że sytuacja jakoś się uspokoi do tego czasu i większość firm zacznie normalnie przyjmować ludzi - bo tu nie jest jak w tv, że wszyscy zachowają miejsca. O nie!

Co dziwnego - nic nie obejrzałam. Dosłownie nic - zwyczajnie mi się nie chce tego robić, wróciłam do 'pochłaniania' książek i z tym mi o niebo lepiej ;) I nawet zaczęłam swoją książkę pisać :D
I jakby nie patrzeć - jakiś ten maj nie był bogaty w atrakcje ;)
To tyle, jak u Was było w maju? 

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze