Bardzo rzadko tu pojawia się większa recenzja zapachów marki Avon. Większość je zna i ta sama większość twierdzi, że od razu idzie je wyczuć poprzez specyficzne nuty, które od razu nasuwają nam na myśl ich markę. Nie da się ukryć, że im więcej ich zapachów znam tym bardziej sama się łapię na tym, że z daleka czuję jaki zapach należy do Avon. One są dość łatwo rozpoznawalne. Jednak linia Artistique, która pojawiła się na przełomie marca/ kwietnia jest zupełnie w innym stylu! Zarówno wizualnie czy zapachowo. mimo, że swoje trzy flakony mam od marca to się dziwię, że sama nie miałam okazji o nich nigdzie poczytać. Bo jest o czym i moim (skromnym) zdaniem powiem Wam, że to jedna z lepsza linii zapachowych jakie Avon mógł stworzyć.
Zacznijmy od tego, że są piękne flakony! Pierwsze co mi się z nimi kojarzy ... marka Hermes! Zwłaszcza jak patrzę na ten zielony falkon z zapachem Magnolia!. Po drugie te flakony są ciężkie (naprawdę!) i czuć, że nie trzyma się tu kiepskiej jakości, po trzecie gdyby ktoś zmazał na nich napis Avon równie dobrze można je uznać, że perfumy luksusowe a już nie wspomnę, że ten napis na korku (zobaczycie na zdjęciu) jest bardzo taki 'wysokopółkowy'. Ten wizualny aspekt bardzo mnie kupuje! Nijak nie przypomina flakonów do których nas marka wcześniej przyzwyczaiła.
Artistique Patchouli Indulgence
Poznaj Patchouli Indulgence - zapach inny niż wszystkie. To wyjątkowy, wielowymiarowy kwiat paczuli, ocieplony i wzbogacony szczyptą egzotycznych przypraw i subtelnych kwiatowych nut. Skąpany w żywicznej woni bursztynu, wywoła przyjemne uczucie euforii, wydobywając ze świata ukrytą w nim magię.
Nuty głowy: różowy pieprz, bergamotka i pieprz syczuański,
Nuty serca: róża, fiołek i konwalia,
Nuty bazy: bursztyn, paczula i piżmo.
Twórca: Alexandra Carlin
Patchouli kojarzy mi się z tajemniczością, wieczorem i sypiącymi się iskrami między parą zakochanych. Ten zapach jest mocno wieczorowy i nie taki zwyklaczek. Jak dla mnie jest najmocniejszy z całej trójki. Z jednej strony zapach jest typowo wieczorowy a to oznacza, że jest mocny i elegancki. Pachnie jak Tous Oh! The Origin - są niemal identyczne! Z tą różnicą, że ta 'paczula' jest bardziej przyprawiona a tej słodkości jest tu znacznie mniej. Jest tu mój ukochany różowy pieprz, który rzecz jasna czuć na samym początku ale też jest tu róża, także z dużym akcentem. Bardzo kobiece połączenie! Bywa i tak, że owa paczula jest zbyt męcząca, zbyt 'płaska' i gdzieś gubi cały swój urok. Czuć tu ostrość, czuć przyprawy - ba spotkałam się nawet z spostrzeżeniem, że ta wariacja zapachowa przypomina niektóre orientalne aromaty ale też jest trochę kwiatów i to takich naprawdę dojrzałych. To nie zapach dla każdego. Jeśli miałabym powiedzieć dla kogo to opowiem Wam krótką historię: wyobraźcie sobie,że macie długie czarne włosy, upał daje się Wam we znaki a po ciele spływają kropelki potu. Ubrana w białą luźną koszulkę i luźne szorty idziesz boso przez drogę późnym wieczorem. Mija Cię jeden samochód, drugi i trzeci. Jesteś niestrudzona i powoli zmierzasz do domu. Wieczór jest jeszcze bardziej goraąy, koszulka zaczyna być coraz bardziej morka a usta proszą się o łyk wody - a w tym wszystkim twoje oczy tak bystre lustrują całą okolice i szukają jakiejś luki, jakiegoś miejsca na wytchnienie. Taka jest ta paczula - intensywna, mocna i jak dla mnie dla kobiety, która zna potęgę swojej seksualności i nawet w białej koszulce czuję się mega sexy!
Z całej trójki jest też najbardziej trwały - do 6 godzin.
Magnolia en Fleurs
Czysty, dziewiczy wschód słońca uchwycony na wibrujących nutach rosy, spowijających radosną woń płatków magnolii, okraszony ciepłą, piżmową bazą. Brzmi jak zapowiedź przyjemnej wiosny? Tak właśnie pachnie damska woda Magnolia en Fleurs. Idealna na rozpoczęcie cieplejszych dni.
Nuty głowy: różowy pieprz, bergamotka,
Nuty serca: magnolia, jaśmin i gardenia,
Nuty bazy: piżmo, mech i drzewo sandałowe.
Twórca: Maurice Roucel
Za każdym razem kiedy go noszę czuję się jak mała dziewczynka, która na widok ogromnego drzewa w ogrodzie sąsiadów piszczała z zachwytu. Zawsze czekałam aż zakwitnie a na nim pojawią się mocno różowe kwiaty. Jako dziewczynka uważałam, że płatki które potem spadają i tworzą przepiękny , ogromny dywan nadają się jako sceneria do ślubnych zdjęć. To ten moment kiedy uświadamiam sobie, że magnolia jest zapachem czystej radości, beztroski i powrotu do aromatów kojarzących się z prostotą. I to nic mu nie ujmuje. Pierwszy raz mam styczność z zapachem, który pachnie taką świeżą magnolią i zamykając oczy mogę ją dotknąć. Lekki, świeży i mocno nasycony radością. Magnolia jest mocno wyczuwalna w towarzystwie jasnych kwiatów - nie powiem, że białych bo ta mieszanka nie jest tu dusząca ani 'chemiczna'. Jest zwinna jak ogon sukni ślubnej. Nie czuć tu jaśminu, jest trochę gardenii ale główne skrzypce gra tu magnolia. Od początku do końca. Pierwszy raz się cieszę, że główny składnik jest tu tak mocno zaakcentowany i żadna inna nuta go nie burzy. Nie będę czarować: przeważnie czuć ją. Od czasu do czas dojdzie bergamotka by nadać zapachowi świeżości czy wspomniana gardenia by to jakoś złożyć w mocno dziewczęcy aromat. Czuć kwiaty i trochę słodyczy (by nie było zbyt nudno). Może się wydawać, że zapach jest prostolinijny ale on zwyczajnie jest urokliwy. Nie jest przekombinowany. Ale nic poza tym. Dla mnie te nuty mogłyby nie istnieć.
Magnolia to radość i szczęście w butelce. Mój ulubiony z całej trójki. Idealny na wiosnę i lato i na upalny dzień. Trzyma się do pięciu godzin ale wybaczam mu bo pachnie tak bardzo realnie.
Iris Fetiche
Subtelny szept ciepłej, zmysłowej wanilii i delikatne liściaste nuty idealnie uzupełniają jeden z najcenniejszych składników w sztuce perfumiarstwa – urzekający irys. To jedyne w swoim rodzaju połączenie znajdziesz w naszej najnowszej kompozycji Iris Fetiche z linii zapachowej Artistique. Ten marzycielski zapach rozświetla uśpione wspomnienia i tworzy aurę pięknej nostalgii.
Nuty głowy: nuty zielone, bergamotka i pieprz,
Nuty serca: kwiat irysa, jaśmin i róża,
Nuty bazy: wanilia, bursztyn i drzewo sandałowe.
Twórca: Emilie Coppermann
Nie lubię tego irysa. Jest on jak znienawidzone jedzenie z dzieciństwa (np. zupa mleczna) - wszyscy lubią tylko nie ja. Avonowy irys jest zbyt słodki i zbyt słodki. Uff - po prostu ten zapach jest pełen słodkich kwiatków od których aż mdli! Nie przypomina mi delikatnej woni irysów, które znam tylko tu jest on mocno podrasowany. Nie umiem i nie lubię go nosić. Na pierwszy 'nos' czuć słodkość a ja nie lubię takiego typu perfum. Ten irys także gra tu główną rolę ale dochodzi do niego słodka wanilia na której się układa tworząc puchową kulkę. Czuć też bergamotkę, która ma być ich przełamaniem i sprawiać , że zapach będzie znośny a nie przesłodzony. Na mojej skórze to nie wychodzi. Mocno wybija się wanilia i irys, który mi nie leży. Zapach kojarzy mi się z tymi cukrowymi piankami, które przy pierwszym kęsie dają rozkosz dla podniebienia ale im więcej ich zjesz tym gorzej się czujesz. Taki jest ten irys. Są kwiaty, jest słodkość, jest irys, jest wanilia.Po jakimś czasie czuć taki słodki dymek wanilii. Jest słodko, ciepło, lekko dusząco ale z drugiej strony ten zapach może się podobać i facetom. Taki unisex z niego wychodzi. Jak dla mnie na wieczór i na chłód bo w cieplejsze dni 'zadusi'.
Ten także trzyma się do pięciu godzin.
Chciałam zrobić trzy historie ale poddałam się. Nie dziś. Te zapachy z jednej strony są proste i głównie czuć w nich wiodące nuty a reszta składników to tylko dodatki. Każdy z nich jest inny i nie są typowe dla Avon. Są mocne i wyraziste. I pięknie zapakowane.
Patchouli to dla mnie uosobienie kobiety znającej swojej walory i seksualność. Magnolia to świeżość i radość zamknięta w szkole, a Iris jest słodki jak cukierki.
Każdy znajdzie coś dla siebie.
Znacie tą linię?
Avon 50 ml ok 70 zł (w promocji)
0 komentarze