Marzec nie był miesiącem łatwym dla każdego z nas. O ile w pierwszej jego połowie można było funkcjonować w miarę normalnie tak druga połowa totalnie rozwaliła większość osób. Nie planowałam żadnych kosmetycznych zakupów - część udało mi się kupić zaraz na początku marca (kiedy ta cała epidemia jeszcze nas aż tak nie dotyczyła), część pochodzi z paczek PR (kompletnie zapomniałam o nich) a jeśli chodzi o inne rzeczy to takie typowe waciki czy żel pod prysznic mam zamiar kupować w markecie przed / po pracy (ewentualnie wtedy kiedy wychodzę na większe zakupy do miasta). Tak czy siak pora rozliczyć się z tego co w marcu do mnie trafiło a pierwszy dzień kwietnia jest na to idealnym terminem. 

I tak, to cała moja gromada - wszystko to pochodzi z marca i muszę przyznać, że tutaj już część jest zużyta, część w użyciu i nie ma nic w zapasie. Cóż po lutym gdzie tych produktów była kilka i można było policzyć je na palcach jednej ręki tak marzec to jakoś nadrobił.

Z początkiem miesiąca odwiedziłam Rossmann - głównie z myślą o zakupie farby do włosów (kupiłam, zużyłam) i przy okazji wrzuciłam parę nowości do koszyka. Kupiłam kolejne produkty marki Isana - pojawią się one w zbiorczej recenzji jakoś w połowie miesiąca. Kupując ich produkty niektóre rzeczy brałam po dwa - z myślą o jakiś konkursach czy zwyczajnie jakby któryś z nich okazał się na tyle super, że będę chciała go jeszcze mieć. Do tego kupiłam maseczki Lirene (tak, te z ostatniego wpisu ale na zdjęcia się już nie załapały :D) i kilka innych masek - Bielendy i Eveline także z myślą o nowych, maseczkowych wpisach ;) .



Także na początku marca trafiła do mnie paczka od Dermena. Grono moich włosowych produktów zasilił szampon i odżywka, którzy mają pomóc w walce z wypadaniem włosów. Póki co mam za sobą i pół opakowania szamponu i pół opakowania odżywki i strasznie mieszane uczucia. Z początku ta seria mi się podobała ale im więcej używam tym bardziej nie wiem co o tych produktach myśleć. Wrzucając zdjęcie tych produktów na Instagrama kilka osób mówiło, że seria naprawdę fajna. Cóż, zobaczymy jak to z nami będzie i jeszcze w tym miesiącu dam znać jak finalnie zakończył się nasz związek - czy była miłość czy potraktowaliśmy się jako przelotny romans.


Trzy. Tyle paczek PR przyszło do mnie w tym miesiącu od Avon. Pierwsza na dzień kobiet a w niej czerwona, klasyczna szminka (czerwieni mam dość, więc ta poszła na kolejne rozdanie). Kilka dni później moją makijażową półkę zasiliły szminki z serii Matte legend - a te tak strasznie chciałam! Z całej ofert najbardziej mi się podobają róże! Do mnie trafiły dwa odcienie: Perfection - brudny róż, który może uchodzić za nudziaka bo u mnie kolor delikatnie przypomina barwę moich warg oraz odcień Legendary, który w sztyfcie wygląda na czerwień zaś wpada bardziej w mocno nasycony róż. Cóż na moich ustach raz jest czerwony a raz taki lekko różowy jak dojrzewająca wiśnia.



Ostatnia paczka PR od Avon dotarła do mnie w ubiegłym tygodniu i tu dostałam nowości zapachowe z nowej linii Artistique. Trzy nowe zapachy: magnolia, irys i paczula. Tutaj zdecydowanie moim faworytem jest magnolia, potem irys a na końcu gdzieś paczula (która przypomina zapach Tous Oh!). Jak dobrze pójdzie to i w kwietniu o nich poczytacie (powoli wracam do pisania perfumowanych historii :D).

Jak wiecie (albo i nie) zdjęłam sama sobie hybrydę! Co było najgłupsza rzeczą w moim życiu bo moje paznokcie wyglądają jak siedem nieszczęść a nie mam pojęcia kiedy Ewelina będzie ponownie przyjmować. Nie zwlekając dłużej zrobiłam to sama ... Efekt koszmarny więc będąc na zakupach spożywczych w Biedronce (takich na cztery / pięć dni) wrzuciłam do koszyka taką odżwykę do pazurków marki Eveline. Bardzo szybko schodzi z płytki, robi to płatami ale uparcie nią smaruje i ratuje resztki tych pazurków by wyglądało to jakoś po ludzku.