Drogeryjny test jednej marki - Isana cz.II

By Rupieciarnia drobiazgów - 23:57

Po dwóch miesiącach mogę w końcu wrócić z kolejną częścią testu marki Isana. Miałam mała rozkimę na początku marca co od nich kupić - w ostatnim czasie pojawiło się wiele ich nowości ale uznałam, że co się odwlecze to nie uciecze więc wyszłam z typową pielęgnacją. Trochę nowych produktów, trochę stałej oferty - generalnie wszystko przetestowane i po ponad miesiącu mogę powiedzieć jak wypadła kolejna gromadka kosmetyków u mnie. Cieszę się, że pierwsza odsłona tego cyklu przypadła Wam do gustu więc zabierajmy się do czytania odsłony numer dwa, bo czy będzie trzecia? Nie wiem. Może jak się sytuacja uspokoi i będzie można jeździć w świat to pewnie tak ;) Teraz skupmy się na tym co mamy :)


Tym razem kupiłam trzy produkty do pielęgnacji twarzy i jeden do ciała (a ten chodził za mną od listopada/ grudnia!). Z ciężkim sercem muszę stwierdzić, że cała czwórka nie wypadła tak pozytywnie (ani w miarę dobrze) jak Ci z pierwszej odsłony i tylko jeden (no może dwa) produkty z tego grona byłabym w stanie kupić ponownie.

 Hydro Booster maseczka w płacie

Maseczka w płacie do skóry suchej – Hydro Booster. Nowa jakość premium tkaniny.
  • Efekt intensywnego nawilżenia przez 24 godziny.
  • Kwas hialuronowy i aloes.
Nowy materiał maseczki składa się w 100% z roślinnych włókien, dzięki którym skóra intensywnie wchłania substancje czynne.

I to jest mój hit! Do tej maski będę wracać regularnie! Kosztuje grosze a działa cuda!

Nie wiedziałam, że Isana w ogóle ma w ofercie maski w płacie i tym się mile zaskoczyłam. Znam ich większość saszetkowców ale tą w płacie widziałam pierwszy raz. Kupiłam zaraz dwie (jedną dla siebie, drugą na rozdanie) i żałuję, że kupiłam ich tak mało! Maska kosztuje 2.99 zł co jest śmieszną cenę jak na maskę w płacie. Sama płachta jest wykonana z przyjemnego, grubszego materiału i jest delikatnie za duża ale to nic. Cała biaława esencja (nie powiem na głos co przypomina ;D) znajduje się w płacie i nic nam nie zostaje w opakowaniu. I tu pierwsze zdziwienie bo mocno nasączona! Po upływie 10 minut płachta była nadal mokra i można było ją odsączyć z jej nadmiaru. Mimo tego dużo płynu zostaje na buzi. Zauważyłam, że sama w sobie maska delikatnie chłodzi i przynosi ukojenie skórze a po ściągnięciu cera wydaje się wyciszona, rozjaśniona i dobrze nawilżona. Myślałam, ze to będzie efekt chwilowy ale ku mojemu zdziwieniu wstając rano nadal na buzi odczuwałam jej skutki a buzia nadal była mięciutka i miała dobry poziom nawilżenia. Jak za maskę za 3 zł jestem zachwycona działaniem bo tego zwyczajnie się nie spodziewałam - to będzie dobra maska dla cer suchych, 'spragnionych' czy zmęczonych i jak dla mnie to jest hit!  Pachnie delikatnie i świeżo i zapach jest tu raczej z kategorii 'wszyscy go polubią' i na buzi całkowicie go nie czuć. U mnie działa i to dobrze i moja skóra chce więcej - ten efekt po niej jest wart więcej niż 3 zł i ją można wpisać jako perełkę za grosze.



Hydro 3 in 1 chusteczki oczyszczająca do oczu, ust & twarzy 

Tu tak samo kupiłam dwa opakowania - akurat była promka i dałam za nie jakieś 2.50 zł. Jedno opakowanie za mną więc już mogę powiedzieć, że tu myślę czy kupię ponownie bo potencjał ma ale czegoś mi brakuje. 

Chusteczki z aloesem skutecznie usuwają wodoodporny makijaż, jednocześnie delikatnie czyszczą i pielęgnują skórę. Miękkie chusteczki zostało nasączone nawilżającą emulsją, dzięki czemu w delikatny i praktyczny sposób usuwają makijaż, zanieczyszczenia skóry oraz nadmiar sebum. Jednocześnie przyjemnie odświeżają cerę. Dodatkowo łagodne chusteczki oczyszczające Isana Hydro 3w1 chronią skórę przed wysuszeniem i dają poczucie aksamitnej gładkości.


Ciężko mi się do nich odnieść jak do tego co obiecuje producent. One są fajne jeśli chcecie się 'odświeżyć' w ciągu dnia bo tak przyjemnie koją skórę a przy tym ją delikatnie oczyszczają z drugiej strony zmywanie nimi makijażu jest trochę pracochłonne. Zacznijmy od tego, że topornie radzą sobie z tuszem - kilka razy trzeba przetrzeć nimi rzęsy (spokojnie, nie ma tu szczypania) ale pod tym względem szybciej tusz zmyjecie płynem micelarnym. Resztę makijażu zmywa jak każda mokra chusteczka ale oprócz toporności przy tuszu kiepsko radzi sobie z mocno trwałymi pomadkami matowymi (i tu tez jestem w połowie przekonana, że z tuszem wodoodpornym wcale sobie nie poradzi). Pachną ładnie, tak świeżo ale po wyjęciu z opakowania dość szybko wysychają. Rozmiarowo przypominają mi rozłożoną chusteczkę higieniczną (z tym, że ta ma taka 'pikowaną powierzchnię'). To taki produkt do wypróbowania na raz - miło odświeża, ładnie pachnie i bardzo delikatnie oczyszcza (z makijażem radzi sobie gorzej).

Paradise kula do kąpieli

To do niej podchodziłam kilka miesięcy! I co - bubel!

ISANA kula do kąpieli Paradise pozwala w pełni zrelaksować się i wypocząć. Dzięki formule z aloesem zapewnia przyjemne odprężenie w kąpieli. Zapach hibiskusa i masła shea oraz musujące bąbelki dodatkowo ukoją zmysły.



Ta kula ma tylko ładny kolor i ładne opakowanie nic więcej. Ciężka i twarda, wrzucona do wanny wcale nie daje bąbelkującej wody i rozpuszcza się strasznieeeeeeeeeee długo - ja zdążyłam wziąć kąpiel a ona jeszcze się rozpuszczała (wychodząc spojrzałam na zegarek kula potrzebowała 35 minut na rozpuszczanie!). Strasznie długo, do tego ani nie barwi wody ani nie pachnie jakoś specjalnie choć przez ułamek sekundy jakbym czuła pudrowe cukierki (gdzie ten zapach?!) i daje chwilową biała powłoczkę na wodzie (znika momentalnie). Nie zrobiła nic by mnie zachwycić to już lepsza jest sól z Biedry. 

Oczyszczający tonik do twarzy 

No to przed Wami drugi bubel - nic na to nie poradzę. 

Został specjalnie opracowany do codziennego delikatnego oczyszczania twarzy.  Formuła z aloesem i ekstraktem z ogórków dogłębnie oczyszcza, rozjaśnia i nawilżą skórę. Skóra zostaje optymalnie przygotowana na kolejne etapy pielęgnacji. 



Zdradzę Wam ciekawostkę - na stronie Rossmann nie ma jego opisu a ni podanego składu (tylko zdjęcia podglądowe) a na opakowaniu naklejka po polsku jest tak naklejona, że skład ma zasłonięty. To nie jest delikatny tonik i nie do stosowania codziennie. Na drugim miejscu w składzie ma alcohol denat który w jego przypadku zadziałał na mnie drażniąco (i tu np mam wodę z Avon, która także na drugim miejscu ma alcohol denat ale ją stosuję regularnie i nic z buzią się nie dzieje - rzecz jasna odstawiłam na moment by przetestować to w pełni a potem wodę włączyłam do porannej pielęgnacji zaś ten tonik do wieczornej). Nie podoba mi się w nim to, że powoduje mocne uczucie ściągnięcia i delikatnie mrowi na buzi - tak, lekko się pieni. Leje się jak woda, ma lekko świeżo - alkoholowy zapach, nic strasznego. Niestety szczypie jeśli macie jakieś drobne ranki i na moment zostawia dość suchą skórę. Rozjaśnia? A i owszem ale jest to efekt kilkuminutowy - niestety ja nie mogę go używać codziennie bo strasznie mnie przesusza (sprawdziłam - odstawiłam oba produkty,jak już poradziłam sobie z suchą skórą, wróciłam do niego i znowu to samo. Znowu odstawiłam - tym razem wybrałam wodę z Avon i wszystko gra). Ten tonik teraz używam 'jak mi się przypomni' max 2 razy tygodniu . Tyle. To drugi produkt tej serii i niestety no nie zachwyca. 

I tyle, dwa bubla, jeden zachwyt i jeden średniak - coś mi kiepsko poszło z wyborem do tej serii ;)
Znacie któryś? :)

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze